Życie jest pułapką. Potrafi zmylić człowieka i złapać w swoje sidła, zmieniając wszystko o sto osiemdziesiąt stopni.
Czując pustkę wiedziałam, że to wypranie z emocji do mojego własnego brata. Powinnam skakać z radości, że wreszcie mogę się z nim spotkać. Jednak to nie nachodziło. Nadchodziła złość i gorycz. Rozczarowanie i smutek przez wkurzanie. Nie napisać, nie zadzwonił przez te kilka miesięcy. Udawał, że go nie ma kiedy ja odchodziłam w nocy od zmysłów czy coś się nie stało. Nie zważał na moje uczucia.
Patrzyłam pusto na Tom'a myśląc, że sobie żartuje. Że zaraz wybuchnie śmiechem i znowu będziemy się super bawić podziwiając cały pokaz. Mijały sekundy a tak się nie stało. Nie zaśmiał się. Nie powiedział, że to żart. Patrzył na moją reakcję jakby była najcenniejsza w jego życiu. W tym momencie nie chciałam czuć. Nie chciałam czuć nawet złości.
***
W drodze powrotnej do hotelu nie odezwałam się słowem. Podobnie jak Tom. Żyliśmy swoimi myślami znowu się odsuwając. Czasem tak bywa. Człowiek chce zostać ze swoimi myślami na spokojnie je poukładać i wyjaśnić chociaż w jednym procencie. Jednak tym razem tak nie było. Było gorzej. Ja nawet nie starałam się ich wyjaśnić, czułam złość, wręcz wściekłość na mojego własnego brata, który jak gdyby nigdy nic, bez żadnego uprzedzenia powraca do naszego rodzinnego miasta.
Przez te kilka miesięcy chciałam żeby się odezwał. Napisał, zadzwonił czy nawet wysłał list. Jedną wiadomość nie zmęczyłaby go a ja byłabym spokojniejsza. Poddałam się kilka tygodni temu. Tym razem to ja nie pisałam i dzwoniłam. Zaczęłam traktować go tak, jak on traktował mnie.
- Co teraz robimy? - przerwał ciszę chłopak. Westchnęłam i spojrzałam na niego obojętnym wzrokiem.
- A co mamy? Zostajemy dopóki nie będzie naszego lotu - wzruszyłam ramionami znowu obserwując mijające budynki za szybą taksówki. Nie miałam zamiaru wracać i psuć wakacji. Nie będę tańczyć tak jak mi ktoś zagra.
- Co?
- To co słyszysz, Tom - powiedziałam z naciskiem. - Nie mam zamiaru wracać teraz do domu, bo mojemu braciszkowi przypomniało się, że ma siostrę.
- Przecież zawsze to wiedział. Mówiłem ci, że u niego jest w porządku.
- Mówił to tobie, nie mnie. Ignorował mnie dobrze o tym wiedząc. A teraz co? - zapytałam z wyrzutem. - Mam rzucić mu się na siłę z otwartymi ramionami, bo jestem w rodzinnym mieście?
- Sky, to twój brat - powiedział bardziej stanowczo. Nie chciałam go słychać. Przejmował się nim. Nie mną. Nie tym co czuję teraz ja.
- Koniec rozmowy - poinformowałam i kolejny raz odwróciłam od niego wzrok, który przeniosłam wcześniej.
To wszystko było takie dziwne. Jeszcze niedawno czułam się jak księżniczka, podziwiając wszystkie magiczne rzeczy. Teraz wracam zła żółtą taksówką, bo mój brat dostał olśnienia.
Po piętnastu minutach wysiadłam z taksówki, nie czekając na mojego chłopaka. Chcę znaleźć się pod prysznicem jak najszybciej się da. Chce odświeżyć swoją głowę na nowo. Odebrać informacje w spokojniejszym stanie. Winda zamyka się przed moimi oczami a ja wypuszczam z ust drżący oddech. Teraz mogę zachowywać się jak oburzona nastolatka, ale mało mnie to obchodzi. Mam do tego prawo i nie jedna osoba zachowałaby się podobnie.
Kiedy znalazłam się pod pokojem wypuściłam cichy jęk rozczarowania orientując się, że nie mam karty do pokoju, więc będę musiała czekać na Tom'a. Chwilę później usłyszałam ciężkie kroki za sobą i dobrze znany mi zapach perfum. Chłopak włożył kartę, otwierając tym samym drzwi i wpuszczając mnie do środka. Nie czekając długo weszłam do środka ściągając z swoich stup trampki. Podeszłam do walizki i wyjęłam z niej piżamę od razu idąc wziąć długi prysznic. Kiedy wiedziałam, że chce uspokoić myśli i mniej się denerwować zdanie wypowiedziane przez chłopaka, tylko to pogorszyło.

CZYTASZ
𝐓𝐑𝐔𝐒𝐓 𝐘𝐎𝐔? || 𝐓𝐎𝐌 𝐇𝐎𝐋𝐋𝐀𝐍𝐃 ✓
FanfictionKSIĄŻKA W TRAKCIE KOREKTY (pisana od nowa) 𝑷𝒊𝒆𝒓𝒘𝒔𝒛𝒂 𝒄𝒛𝒆̨𝒔́𝒄́ 𝒅𝒚𝒍𝒐𝒈𝒊𝒊 ❞𝒇𝒐𝒓𝒈𝒊𝒗𝒆𝒏𝒆𝒔𝒔❞ "Otworzyłam swoją dłoń, by on mógł się z nią połączyć. Tak zrobił. Teraz nie ufałam ani sobie, ani jemu." Sky Smith to dziewczyna, któr...