Suchość w oczach od nie mrugania wywołała słoną ciecz, która chciała wypłynąć na powierzchnię.
Nogi jak z waty stały prosto, chcąc utrzymać równowagę i nie przewróci się.
Żółć znajdująca się w gardle chciała je opuścić. Z każdą sekundą było jej więcej. Nie chciała się cofnąć. Chciała tam stać aż to ja się przełamie i ją wypuszczę.
Krew szumiała w uszach, a bijące serce boleśnie odbijało się o moje żebra. To był moment, w którym zastygłam jak posąg.
Rozchyliłam swoje spierzchnięte wargi i z szeroko otwartymi oczami patrzyłam na chłopaków. Twarz Dylana była rozluźniona, tak jakby nic się nie stało, natomiast twarz Tom'a był tego przeciwieństwem. Zaskoczenie, zdezorientowanie, smutek i złość. Emocje przebijały się w jego oczach i skakały jak odbijać się piłka od podłogi. W tym momencie cieszyłam się, że umiałam czytać emocje z oczu drugiego człowieka. Cieszyłam się, że mogłam dostrzec smutek, który uświadomił mi, że żałuję.
- Dylan czasem możesz zamknąć się i nie wpierdalać tam gdzie nie powinieneś - warknął brunet, odwracając się do swojego przyjaciela twarzą. Zacisnęłam powieki, wypuszczając powietrze z ust. Zaraz rozpocznie się kłótnia. A wtedy cała trójka ujawni swoje czające się demony.
- Nie wpierdalam się w nic, to po pierwsze - zaczął Dylan. - Po za tym chyba twoja dziewczyna powinna wiedzieć o tym, że przed jej urodzinami będziesz siedział w samol..
Nie dokończył. Przyłożyłam rękę do ust nie chcąc wydać z siebie choćby pisku. Pięść Tom'a spotkała się z nosem Dylana. Krew rozprysła się po podłodze, tworząc niewielką kałuże. Falująca klatka piersiowa mojego chłopaka uświadomiła mnie, że jest zły. Nie, on jest wściekły. To był moment, w którym byłam bezradna. Czułam się jak zagubiona dziewczynka, nie widząc co zrobić. To wszystko robi się coraz bardziej skomplikowane.
Ocknęłam się i podbiegłam do bruneta, chcąc oderwać go od mojego brata. Złapałam za jego rękę umożliwiając mu dalszego zadawania ciosów. Tom spojrzał na mnie swoimi brązowymi tęczówkami, w których panowała złość. Furia, ogień, których chciał wylądować na Dylanie. Z sekundy na sekundę jego oddech zaczął robić się spokojniejszy, wracał do normalnego rytmu, a oczy złagodniały.
Odetchnęłam z ulgą widząc, że Tom schodzi ze swojego przyjaciela. Jego kostki były we krwi. Krwi własnego przyjaciele. Krwi mojego brata.
***
Przetarłam twarz dłońmi i usiadłam na huśtawce przed domem. Było około pierwsze w nocy. Gwiazdy świeciły jasno na niebie, a wielki księżyc oświetlał pół ogródka. Owinełam się ciaśniej kocem i usiadłam po turecku, chowając nogi pod szary ciepły materiał. Nie było zimno. Mimo tego, chciałam mieć klimat. Chciałam ochłonąć od dzisiejszego dnia i chociaż raz przestać myśleć na tysiąc sposobów.Po incydencie z Dylanem, nie widziałam chłopaków do tej pory. Poszłam do swojego pokoju, siedząc tam przez całe popołudnie i wieczór. Siedziałam przy łóżku, patrząc się na białą szafę w moim pokoju. Nie myślałam dobrze. Moje myśli szalały. Nie umiały skupić się na jednym punkcie. Czasem płakałam. Później szłam spać i znowu tępo patrzyłam się w szafę. Teraz wyszłam ochłonąć. Odświeżyć umysł, dając mu wolna rękę to odstresowania się.
Carmela nadal nie było w domu, co bardziej mnie dobijało bo to zawsze on był przy mnie i wspierał swoją obecnością. Dlatego wybrałam drugiej wyjście jakim jest patrzenie w niebo, zapominając o rzeczywistym świecie.
- Nawet nie wiecie jak mi was teraz brakuje - mruknęłam patrząc się w gwiaździste niebo. Lekki powiew wiatru rozwiał moje włosy, a sama pociągnęłam nosem chcąc pozbyć się niechcianego kataru.
CZYTASZ
𝐓𝐑𝐔𝐒𝐓 𝐘𝐎𝐔? || 𝐓𝐎𝐌 𝐇𝐎𝐋𝐋𝐀𝐍𝐃 ✓
FanfictionKSIĄŻKA W TRAKCIE KOREKTY (pisana od nowa) 𝑷𝒊𝒆𝒓𝒘𝒔𝒛𝒂 𝒄𝒛𝒆̨𝒔́𝒄́ 𝒅𝒚𝒍𝒐𝒈𝒊𝒊 ❞𝒇𝒐𝒓𝒈𝒊𝒗𝒆𝒏𝒆𝒔𝒔❞ "Otworzyłam swoją dłoń, by on mógł się z nią połączyć. Tak zrobił. Teraz nie ufałam ani sobie, ani jemu." Sky Smith to dziewczyna, któr...