Rozdział 23

539 31 8
                                    

Nigdy nie leciałam samolotem. Zawsze się bałam, że nagle coś się urwie, a ja moje ciało skończy posiekane na kilka innych część. Tak, zbyt dużo naoglądałam się o takich katastrofach. Jednak, nie ma czego. Musimy przełamywać swoje małe lęki, bo żyje się raz.

Lot trwał około trzy godziny, przez ten czas mało rozmawiałam z Tom'em. Ja spałam lub oglądałam filmy, natomiast on siedział w telefonie, szybko przebierając swoimi kciukami na jego ekranie. Kątem oka widziałam, że miał momenty odezwania się, ale za każdym razem się cofał. Może nawet i lepiej. Niby nie jesteśmy pokłóceni, jednak nadal czuję się dziwnie w jego obecności.

- Za dziesięć minut będziemy na miejscu - dotarł do mnie głos taksówkarza. Oderwałam spojrzenie od okna, przenosząc je na starszego taksówkarza, który właśnie jechał do naszego hotelu.

Siedziałam sama na tylnych siedzeniach żółtej taksówki. No nie do końca sama, ponieważ zaraz po mojej lewej stronie znajdowała się moje walizka, która nie zmieściła się w bagażniku. Tom siedział na przednim siedzeniu, nadal stukając w ekran telefonu. Wypuściłam powietrze z płuc, przenosząc spojrzenie na widok Francji za szybą. Tysiące dużych budynków, które nadawały klimatu, wyglądały jeszcze lepiej niż na zdjęciach. Tak naprawdę wszystko wyglądało inaczej. Wyglądało żywiej i na wiele większe.

- Jesteśmy już - oznajmił starszy kierowca, kiedy zatrzymał się pod wyznaczonym budynkiem.

Schowałam telefon do czarnego małego plecaka i odpiełam pasy, wysiadając z auta. Dostarczyłam do swoich płuc dawkę Francuskiego powietrza i rozprostowałam kości. Po chwili skrzywiłam się nieznacznie słysząc głośne trąbienia klaksonów aut, które zapewne stały w korku.

Kiedy Tom wypakowywał nasze bagaże, podeszłam do miłego staruszka wręczając mi pieniądze, za bezpiecznie przywiezienie do celu. Tak naprawdę dałam mu trochę więcej, jako napiwek.

Mężczyzna widząc trochę więcej sumy pieniędzy, uśmiechnął się do mnie wdzięcznie po czym życzył udanego pobytu i odjechał. Cieszę się, że nawet starsi ludzie znają angielski i łatwo się idzie dogadać.

- Gotowa? - zapytał chłopak. Odwróciłam głowę od wielkiego budynku i z wielkim uśmiechem na ustach, szybko pokiwałam głową. Byłam na tyle podekscytowana, że zapomniałam o nieprzyjemnej atmosferze pomiędzy nasza dwójką.

Tom złapał za rączkę od walizki, gdzie uczyniłam to samo. Chłopak szedł pierwszy ciągnąc swoją walizkę za sobą. Poszłam w jego ślady i chwilę później znaleźliśmy się w recepcji czekając na kartę do pokoju. Recepcja była duża i przyjemna. Dominowały kolory matowe jak i wzroki zaemurem. Kolory na siebie nie nachodziły i rzeczy były od siebie odstawione tak, że wpasowywały się idealnie w przestrzeń.

- Rezerwacja na nazwisko Holland - powiedział Tom do jednej z recepcjonistki. Oderwałam spojrzenie od pięknie umeblowanego hotelu, spoglądając na kobietę. Cóż, skłamię jak powiem, że mój żołądek się zacisnął. Młoda kobieta, której oczy były niebieskie jak ocean wpatrywały się w brązowe oczy mojego chłopaka, jej długie blond włosy opadały na ramiona. Mocny makijaż, pełne czerwone usta i białe zęby widoczne przez uśmiech. Ja przy niej wyglądałam jak nieszczęście.

- Jeden pokój, na trzynastym piętrze, numer pokoju sto trzynaście - zarecytowała. - a tu twoja karta, w razie problemów proszę dzwonić.

Więcej tych kurwa trzynastek się nie dało? Pomrugałam kilkukrotnie powiekami, kiedy zamiast dać zwykłej karty, podała małą białą karteczkę z zapisanym numerem telefonu. Tego zbyt wiele.

- Oh, kochanie. Dzwonił mój ginekolog, jak wrócimy mamy wizytę. Mam nadzieję, że maluszek dobrze się czuje - powiedziałam słodko się uśmiechając. Tom z zdezorientowanym spojrzenie patrzył się na mnie, ale zamiast skupić się na nim moja uwaga była przykuta na recepcjonistce.

- Dziękujemy za pomocą i wyjaśnienie wszystkiego, a teraz idziemy bo moje nudności nie dają spokoju.

Chwyciłam jedną dłonią walizkę, a drugą bluza chłopaka. W tym momencie dziękowałam bogu, że blondynka mówiła po angielsku. Powolnym krokiem i z uśmiechem na ustach przemierzałam dzieląca odległość pomiędzy recepcją a windą. Może i postąpiłam zbyt pochopnie od razu wymyślając ciążę, ale satysfakcja która czułam kiedyś dziewczyna się speszyła była cudna.

Drzwi windy się otworzyły, więc puściłam chłopaka i z walizką do niej weszłam. Tom uczynił zaraz to samo i wciskając guzik z piętrem numer trzynaście, winda się zamknęła.

- Jesteś zazdrosna - usłyszałam po chwili pewny głos chłopaka. Przekręciłam oczami, ale z moich warg uformował się uśmiech.

- Od razy zazdrosna - wzruszyłam ramionami, przekręcając głowę w prawo. Tam gdzie stał chłopak.

- Tak, jesteś zazdrosna i to bardzo - mruknął z uśmiechem na ustach. Oderwałam rękę od rączki walizki i w trzech krokach znalazłam się obok Tom'a.

- Po prostu nie lubię jak jakaś laska podrywa mi faceta, szczególnie przy mnie - poinformowałam patrząc w jego brązowe oczy. Moje hormony się grzały, jeszcze niedawno nie odzyskaliśmy się do siebie, a dziś zrobiłam scenę z ciążą bo byłam zazdrosna.

- Nie bój się i tak wyrzuciłem kartkę z numerem zaraz po tym jak mi ją dała.

- Kiedy niby? Nic nie widziałam - powiedziałam zdezorientowana.

- Byłaś zbyt zajęta recepcjonistką żeby cokolwiek innego zobaczy z otoczenia.

Przewróciłam oczami i parskłam cichym śmiechem. Kiedy otwierałam usta chcąc powiedzieć kolejny zdanie, drzwi windy się rozsunęły, a po chwili głos poinformował, że znajdujemy się na trzynastym piętrze. Chwyciłam za walizkę i czym prędzej poszłam w poszukiwaniu numeru pokoju.

Korytarze były dość szerokie, duża przestrzeń pomiędzy drzwiami w kolorze szarym i kremowym. Lampy białe, z których rozświetlało delikatne światło.

Kiedy odnalazłam pokój z dużo ekscytacją czekałam na Tom'a, który miał kartę do pokoju. Po chwili chłopak zjawił się z uśmiechem na twarzy i jednym ruchem włożył kartę w wyznaczone miejsce otwierając pokój.

I wtedy myślałam, że ten wyjazd zmieni wszystko na lepsze. Przez chwilę tak było, jednak nie wiedziałam co czekaj mnie po powrocie do szarej nudnej rzeczywiści.

______________________________________
Hejka, hej!

Wracam do was po ponad dwutygodniowej przerwie. Odpoczęłam i odświeżyłam umysł jak i spędziłam cudownie czas. Mam nadzieję, że zacznę wracać z regularnością, bo dzisiaj mam w planach poprawić kilka rozdziałów i zająć się pisaniem rozdziałów 😻

Ten rozdział może zawierać błędy i jest krótki, ale dodałam go od razu po napisaniu.

Miłego dnia i do następnego xx.

𝐓𝐑𝐔𝐒𝐓 𝐘𝐎𝐔? || 𝐓𝐎𝐌 𝐇𝐎𝐋𝐋𝐀𝐍𝐃 ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz