Nienawidzę mojego brata. Naprawdę. Wpakował mnie w taką sytuację, że mam ochotę udusić go własnymi rękami, ale i tak tego nie zrobię bo nie mam zamiaru zostać sama jak palec. Ten pajac nazywającym się moim bratem wręcz kazał mi siedzieć z nimi i blondynką, która jak się okazało ma na imię Crystal i inteligencją to od niej nie bije. Nieważne ile razy dałabym radę mówiąc, że może chodź w tej głowie jest odrobina mądrości mogę pomarzyć o tym i szukać w jej głowie świecąc latarką mózgu. Nie zrozumcie mnie źle, bo nie lubię oceniać osób nie znając ich blisko, ale jej teksty i styl mówienie mówią same za siebie.
Siedzę z nimi od dwóch godzin i dowiedziałam się od niej chyba z pięćdziesięciu nazw kolorów lakierów do paznokci, dziesięciu nowych fryzjerów i najlepszych chłopaków z tego miasta. I bardzo żałuję, że umówiłam się z Rose wieczorem bo jak na razie jestem skazana na słuchania o rzeczach, które mnie wręcz nie interesują. Próbowałam każdej wymówki jaka przyszła mi do głowy. Od wyprowadzenia psa na spacer, do "zapomniałam zrobić wypracowania na angielski", ale nie Dylan kazała mi siedzieć bo sami by z nią nie wytrzymali, ale za to ja muszę się z nią męczyć.
Nie rozumie tego, że skoro im przeszkadza nie wyproszą ją z tego domu raz na zawsze. I w tym oto momencie mój telefon, który był w pokoju zaczął dzwonić, spojrzałam w górę i podziękowałam Bogu za pozbawienie mnie tej męczarni. Wstałam na równe nogi o mało nie tracąc równowagi i jak najszybciej się dało udałam się na górę po dzwoniący telefon. Podbiegłam do szafki nocnej na której znajdował się smartfon a na ekranie widniała nazwa mojego przyjaciela i czym prędzej wcisnęłam zieloną słuchawkę
- Zbawienie boskie, co się stało? - pytam z ulgą. Wiem, że jak dzwoni mój przyjaciel zawsze pomoże mi w potrzebie.
- Kobieto! Co się stało? Napisałaś mi tylko jedno zdanie kiedy zniknęłaś na całą noc! - wydziera się Mason.
- Mam spotkanie z Rose o dziewiętnastej, więc jeśli masz ochotę przyjdź i wam powiem - wzdycham i przewracam oczami. Miło, że się martwi, ale jednak czasem zbyt bardzo.
- Dobra będę po ciebie o osiemnastej - mówi. Co? Nie!
- Nie! - krzyczę od razu. - Proszę weź mnie zabierz z tego domu, nie mam ochoty siedzieć z dwójką idiotów i laską, która gada mi o lakierach do paznokci.
- Czemu nie, może wreszcie dowiesz się jaki kolor do twojej duszy pasuje i zrobimy sobie podobne pazurki - mówi podekscytowany przyjaciel. Przewracam oczami i teraz zdaje sobie sprawę, że moje gałki oczne się rozejdą jak dalej będę nimi przekręcać.
- Pamiętaj, że zęby nie tylko od cukierków wypadają - warczę. - Poratuj swoją ukochaną przyjaciółkę z rąk demonów.
- Będę za piętnaście minut - wzdycha i się rozłącza nim zdążyłam mu cokolwiek odpowiedzieć.
Rzucam telefon na łóżko i idę do szafy przygotować inne ubrania. Po chwili namysłu zdecydowałam na czarne leginsy z wysokim stanem, biały top i białą bluzkę z suwakiem w stylu crop-top. Wchodzę do łazienki i przebrałam się w nowo przygotowane ubrania po czym przechodzę do lekkiego makijażu. Nakładam tusz do rzęs, przeczesuje brwi i nakładam malinowy błyszczyk. Rozczesuje swoje włosy i wracam do pokoju gdzie biorę swój telefon i kilka banknotów, które wkładam pod case. Telefon wsuwam do kieszeni bluzy i wychodzę z pokoju zamykając za sobą drzwi. Teraz czeka mnie małe ściemnianie do mojego brata, że Mason pilnie mnie potrzebuję i będzie za chwilę. Wypuszczam głośno powietrze z ust i schodzę po schodach, gdzie słyszę przekleństwa z ust mojego brata.
Czyli pewnie przejebał w Fifę, standard.
No i nie myliłam się, kiedy jestem w salonie na ekranie telewizora znajduje się wynik dziesięć do pięciu, czyli znowu Tom wygrał.

CZYTASZ
𝐓𝐑𝐔𝐒𝐓 𝐘𝐎𝐔? || 𝐓𝐎𝐌 𝐇𝐎𝐋𝐋𝐀𝐍𝐃 ✓
FanfictionKSIĄŻKA W TRAKCIE KOREKTY (pisana od nowa) 𝑷𝒊𝒆𝒓𝒘𝒔𝒛𝒂 𝒄𝒛𝒆̨𝒔́𝒄́ 𝒅𝒚𝒍𝒐𝒈𝒊𝒊 ❞𝒇𝒐𝒓𝒈𝒊𝒗𝒆𝒏𝒆𝒔𝒔❞ "Otworzyłam swoją dłoń, by on mógł się z nią połączyć. Tak zrobił. Teraz nie ufałam ani sobie, ani jemu." Sky Smith to dziewczyna, któr...