Rozdział 12

646 38 5
                                    

- Chyba czas porozmawiać...

W tym momencie moje komórki mózgowe przestały pracować pozostawiając całkowicie pustą przestrzeń. Moje uszy dostarczyły szum płynącej krwi, a oczy rozeszły się na to zdanie. Zastygłam w ruchu wpatrując się w tors chłopaka nie odzywając się słowem bo dziwnym trafem odebrało mi mowę.

Ciężko przełknęłam ślinę zwilżając swojego gardło, które w tym momencie zaschło. Zamrugałam powiekami i wypuściłam z ust powietrze, nie wiedząc nawet kiedy tam się zatrzymało. Spojrzałam w brązowe tęczówki chłopaka, które wyrażały zdziwienie chyba z mojego zachowania.

- O czym chcesz porozmawiać? - udało mi się wykrztusić. Odchrząkuje poprawiając się na fotelu pasażera czarnego BMW myśląc, czy przypadkiem nie uknuć planu ucieczki z auta.

- O tym co stało się między nami - odpowiedział patrząc intensywnie w moje zielone oczy. Pomrugałam kilkukrotnie powiekami analizując co się dzieje.

- A czy coś się stało między nami? - zapytam ironicznie. Oczywiście, że tak. I nie wiem czy to się zmieni.

- Nie udawaj Sky. Nasza relacja zepsuła się od jednego spotkania, od tego momentu się odcięłaś - wytłumaczył nadal spoglądając w moje oczy. Zjedzona wcześniej kanapka podeszła mi do gardła i miałam ochote zwymiotować, bo nie byłam przygotowana na taki zwrot akcji, nie byłam gotowa w tym momencie powiedzieć czego, czego nie chciałam. A może się bałam?

- Tak było i jest. - Skinęłam głową. - Ale czy nie uważasz, że takie miejsce jest odpowiednie do rozmowy?

- Nie denerwuj mnie. Coś się stało o czym nie mam pojęcia, a ty tak po prostu się ode mnie odcięłaś, widząc we mnie najgorszego wroga - warknął.

I w tym momencie w mojej głowie rozpoczęło się tornado myśli. Kiedy zawsze chciałam, żeby wszystko było w niej pokładane od A do Z, teraz to wybuchło a litery alfabetu się ze sobą mieszały tworząc jeden wielki harmider.

Nie myślałam w tym momencie trzeźwo, czułam się jak osoba pijana nie rozróżniając rzeczywistości. W mgnieniu oka moja głowa zaszła tysiącami różnych pytań na których nie było jasnych i konkretnych odpowiedzi. Nie byłam przygotowana na takie wydarzenie, bynajmniej nie tak szybko i nie w takim miejscu, przy takiej sytuacji.

Powiedzieć mu wszystko? Być z nim szczera? Ośmieszę się tylko? Natłok pytań w mojej głowie był tak wielki, że w pewnym momencie myślałam, że głowa mi eksploduje. Tak naprawdę nie wiedziałam co mam powiedzieć, bo to było wszystko skomplikowane. Zostały mi dwie opcje. Pierwsza: mówię mu nie zrozumiale o tym wszystkim, druga: proszę go o rozmowę jutro lub później w której wytłumaczę tak, żeby to miało ręce i nogi.

- Czy możemy porozmawiać o tym później? - pytam. Mój głos stracił na siłę przez co mówię to ledwo słyszalnie.

- Czemu chcesz przełożyć to na później? Przecież tu nie ma nic skomplikowanego. - Marszczy przy tym brwi. Wzdycham i odchrząkuje myśląc jak dobrze dobrać zasób słów.

- Po prostu nie byłam na to przygotowana, a chcę ci powiedzieć to w miarę sensownie - tłumacze sięgając po resztki coli znajdujące się w kubku. Chłopak przez chwilę się nad czymś zastanawia po czym wypuszcza powietrze kiwając delitaknie głowa na znak, że się zgadza.

Nie odzywając się już do siebie od piętnastu minut, ruszamy w stronę domu gdzie będę musiała przyszykować się na dość trudna rozmowę. Bynajmniej dla mnie.

~~~

Czuje się jak w jakimś psychiatryku kiedy patrzę w biały sufit i na białe meble znajdujące się w moim pokoju. Dominuje tu kolor biały, pudrowy róż i szary. Wszystko jest staranie ułożone, tworząc idealna kompozycje dla moich oczu. Leżę na łóżku rozmyślając jak dobrze stworzyć dobór słowa żeby nie zrobić z siebie większego debila niż jestem.

Ramki ze zdjęciami powieszone na lewej ścianie zaczynają mnie rozpraszać. Zamiast myśleć co zrobić, to wracam myślami do wspomnień z tych wszystkich dni, kiedy życie nie było tak bardzo skomplikowane niż jest teraz. Z resztą życie zawsze takie jest. Nie umiemy przewidzieć co stanie się za minutę, czy zaśniemy, a się nie obudzimy. Potrafi płatać nam figle i zaskakiwać, bo życie jest pełne przygód.

Z rozmyśleń wyrwa mnie charakterystyczna muzyka od iPhone kiedy ktoś do mnie dzwoni. Najgorsze są budziki, jakiś idiota to wymyślił. Niechętnie przekręcam się na bok by zgarnąć dzwoniący telefon z szafki nocnej. Kiedy na wyświetlaczu widnieje napis "Brat" moje serce przyspiesza, a na ustach formuje się szczery uśmiech. Wreszcie usłyszę jego głos. Bez żadnego zawahania odbieram i przyciągam telefon do ucha czekając na jakikolwiek odzew po drugiej stronie.

- Siema młoda.

~~~

Po prawie dwugodzinnej rozmowie z moim jedynym bratem i wyspowiadania się co przez ten czas robiłam oraz dowiedzeniu się co u niego, stoję przed drzwiami pokoju zastanawiając się czy nacisnąć klamkę, czy może jednak wycofać się zanim będzie za późno i uciec przez okno. Nie wiem jak dobrać słowa i to mnie męczy, nie chce wyjść na wariatkę bo jeśli mnie nie zrozumiem właśnie tak to będzie wyglądać. Zdaje sobie sprawę, że histeryzuję, ale nic już na to nie poradzę. Poważne rozmowy nigdy nie były ulubioną częścią mojego życia.

Oh, już sama nie wiem co mówię, to wszystko jest takie popieprzone, że sama gubię się w tym co mówię lub to co siedzi w mojej głowie.

Wypuszczam drżące powietrze z ust i przymykam oczy dochodząc do wniosku, że życie ma się jedno, a ja sama nie mogę wiecznie traktować go jak intruzę w moim życiu. Naciskam klamkę od drzwi mojego pokoju, przekraczam próg i wychodzę na korytarz. Nie śpiesząc się pokonuje niewielką odległość między moim pokojem a schodami by po chwili zejść z nich na nogach jak z waty.

Wchodzę do salonu i widzę w nim siedzącego chłopaka, który gra w Fifę, czyli standard. Dziwię się często, dlaczego nie odrabia prac domowych albo nie uczy się na sprawdziany, tylko gdzieś wychodzi lub gra. Podchodzę do kanapy by wygodnie na niej usiąść i obserwując profil grającego chłopaka. Nie odzywamy się do siebie, trwamy w ciszy która w żadnym stopniu nie jest niezręczna. Jest w porządku.

- Więc? Zdecydowałaś się pogadać? - pyta chłopak odkładając pada na mały stolik kawowy. Teraz zauważyłam, że skończył grać tym samym wygrywając mecz.

- Tak - odpowiadam od razu.

- No to słucham. - Tom wygodnie opiera się o kanapę, przenosząc swój wzrok na mnie. Jego brązowe tęczówki spotkały się z moimi zielonymi, patrząc na siebie z niewzruszoną miną.

- Pamiętasz kiedy Dylan zaprosił znajomych do naszego domu trzy miesiące po pogrzebie rodziców, kiedy jeszcze nie mieszkaliśmy u cioci?- pytam by upewnić się, że pamięta ten moment. Chłopak jedynie pokiwał głową mocniej wpatrując się we mnie swoimi tęczówkami.

- Dużo wtedy piliście, a dla mnie był to okres gdzie od każdego się odcięłam. W pewnym momencie kiedy zeszłam na dół usłyszałam przypadkiem co mówiłeś o tej całej sytuacji - przełknęłam ślinę, przymykając powieki które w tym momencie zaczęły mi ciążyć. - Powiedziałeś, że Dylan nie spędza z wami tyle czasu co kiedyś bo musi się mną opiekować tak samo jak ty. Byłeś wkurzony, ale jednocześnie pijany i wtedy powiedziałeś, że jestem dla ciebie ciężarem, a to był moment w którym najbardziej was potrzebowałam..

Pod koniec mój głos się załamał to było ciężkie. Było ciężkie i zdawałam sobie sprawę, że mogę wyolbrzymiać bo miałam Masona czy Rose, ale tak naprawdę to nie chciałam męczyć swojego brata i potrzebowałam chociaż pogadać właśnie z nim. W końcu to on był moim pierwszym przyjacielem od dzieciństwa.

Chłopak nie odzywał się ani słowem, patrzył na moją twarz analizując sobie całe moja wyznanie. Czy było ono głupie? Nie mam pojęcia. Czy mi ulżyło? Zdecydowanie.

Brunet nie odzywając się nadal, wstał z kanapy nie zrywając kontaktu wzrokowego, podszedł do mnie by po chwili usiąść obok mnie przyciągając do mocnego uścisku, którego chyba w tamtym momencie potrzebowałam. Między nami nadal trwała cisza, cóż nie była niezręczna. Siedzieliśmy wtuleni w siebie a jego jedna ręka delikatnie gładziła moją głowę, natomiast druga plecy. W tym momencie nie liczyło się nic innego niż to, że może być jak dawniej.

Możemy uciekać od przeszłości, ale ona i tak do nas wróci. Musimy być szczerzy sami ze sobą, wtedy wszystko może być łatwiejsze. 

______________________________________

Miłego dnia xx. 

𝐓𝐑𝐔𝐒𝐓 𝐘𝐎𝐔? || 𝐓𝐎𝐌 𝐇𝐎𝐋𝐋𝐀𝐍𝐃 ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz