Rozdział 7

743 29 14
                                    

- Ah tak, to mój brat Sam..

Serio czy ich rodzina musi mnie prześladować? Jak nie Tom sprowadził sobie wkurzającą blondwłosą koleżankę o imieniu Crystal, to teraz jeszcze jej brat który wylał na mnie ten głupi sok pomarańczowy i nie przeprosił. Ja nie wymagam za dużo i korona mi z głowy nie spadnie, ale serio jedno niewinne słowo "przepraszam", a nawet "sorki" go nie zbawi. Wydaje mi się, że ich myślenie jest dosłownie podobne. I tak, mówiłam, że nie ocenia się ludzi nie znając ich, jednak wylanie soku na kogoś i jeszcze mieć pretensje do kogoś niż do samego siebie, jest żałosne. Im dłużej na nich patrzę tym bardziej jestem przekonana, że są do siebie podobni jak dwie krople wody, czyżby bliźniaki?

- Chłopak od soku pomarańczowego - mamroczę i przewracam oczami.

- Dziewczyna pędziwiatr, jak miło cię widzieć - mówi uśmiechając się. Niekoniecznie, ja się nie cieszę, że cię widzę.

- Oh to wy się już znacie! - ekscytuje się jego siostra. - No to super! Jak każdy się ze sobą zna to co wy na to żeby udać się na coś do jedzenia?

Tu trochę zboczę z toru bo nie sądziłam, że mój brat poznał już Sam'a, ale po chwili dociera do mnie, że jak był u dziewczyny w domu nie uniknął z nim spotkania. Nie widzi mi się iść gdzieś z nimi szczególnie, że to miał być wypad mój i mojego brata a nie wypad, mój, mojego brata, jego przyjaciela Gargamela, laski bez myślenia i jej brata.

Chyba jestem delikatnie wredna. Ale to tak ociupinkę.

Od kiedy poprosiłam Toma o zostanie ze mną staram się unikać jego osoby na wszelkie możliwe sposoby, ponieważ jestem tchórzem który boi się przyznać, że często potrzebuje wsparcia drugiej osoby. Teraz mam z nim mieszkać pół roku a ta myśl przeraża mnie na każdym kroku, jednak mam też chociaż jeden procent nadziei, że żadne z nas nie będzie wchodzić sobie w drogę i będziemy żyć swoim życiem. Jeżeli Crystal będzie przebywać u mnie zbyt długo jednak zrobię jazdę bo nie mam ochoty na nią patrzeć. Nie przepadam za osobami które w jakiś sposób chcą się komuś przypodobać czy podlizać, jest to jedynie bez sensu i żałosne.

Dylan patrzy na mnie i czeka na odpowiedź chodź dobrze wie, że to miał być czas brat z siostrą a nie brat z siostrą i jego znajomi. Przewracam oczami i kiwam głową, że możemy iść. Wiem, że chłopak chce dla mnie jak najlepiej, ale ja jestem młodsza i to ja powinnam się słuchać jego a już za dwa dni wyjeżdża, chce żeby spędził ten czas z innymi znajomymi niż jakąś zwykłą nastolatką, która zostanie sama z jego głupim przyjacielem na jebane sześć miesięcy.

- W porządku możemy iść, ale nie na długo bo będziemy musieli się zwijać - tłumaczy Dylan. Chociaż tyle dobrego, że nie będę musiała siedzieć tu tak długo.

~~~

Cieszyłam się do czasu kiedy nie wyszło na to, że będziemy siedzieć tu trzy godziny! Cała knajpa jest naprawdę przytulna i siedzi się w niej dobrze. Nie jest za duża, ale wystarczająca na spędzanie czasu z rodziną czy przyjaciółmi. Przeważa tu kolor czerwony, biały i szary.

Zamówiliśmy dwie duże pizzę z czego ja zdążyłam zjeść niecałe dwa kawałki, ponieważ chłopaki rzucili się na nie jak drapieżnik na swoją ofiarę. Ja nie żałuje im jedzenia, Broń Boże! Tylko jakby zostawili coś dla innych korona by im z głowy nie spadła szczególnie, że w dzisiejszym dniu nie jadłam za wiele a nie mam ochoty wracać to moich problemów z odżywianiem. Im więcej czasu siedzę z nimi przy stole tym bardziej przyzwyczaiłam się do ich towarzystwa. Sam gra w koszykówkę jak Tom i jest bardziej mądrzejszy niż jego siostra bliźniaczka, ale nie czuję się komfortowo kiedy chcę w moim ciele zrobić wielką czarną dziurę.

- Jak masz na mnie tak nadal patrzeć to zdjęcie sobie zrób - warczę patrząc na niego. Siedzi naprzeciw mnie popijając butelkę piwa smakowego bezalkoholowego. Uśmiecha się cwanie i wyciąga z kieszeni komórkę. Nie no nie wierzę..

- Uśmiechnij się chociaż bo wyglądasz jakby ci nigdy nic ci nie pasowało - mówi a później słyszę odgłos robionego zdjęcia. Mam ochotę w tym momencie go udusić na oczach wszystkich tu zgromadzonych osób.

- Ty jesteś serio jakiś popieprzony! Wyczuj sarkazm chłopie, po za tym jest rodo a jeśli ja nie zgadzam się na trzymanie mojego zdjęcia w twoim telefonie mogę załatwić sprawę inaczej - uśmiecham się do niego słodko i sięgam po szklankę z sokiem jabłkowym. Są dwie opcje dlaczego to zrobił, pierwsza jest głupi, druga chciał mnie wkurzyć i się popisać przed samym sobą.

- Jezu nie sraj się tak, wyszłaś przyzwoicie a ja nie jestem chujem który zaraz to gdzieś prześle - prycha. Na jego słowa wywracam oczami bo tak naprawdę nie znam go i nie ufam, więc tej pewności nie mam.

- Mam nadzieję bo wtedy inaczej sobie porozmawiamy - tłumaczę, pokazując w jego stronę wskazującym palec. Spoglądam na mojego brata, który zacięcie o czymś mówi Tomowi i Crystal, uśmiecham się na ten widok bo kocham jak mój brat dużo gada a szczególnie kiedy się uśmiecha.

- Jeszcze tu jesteś? - pytam sarkastycznie, kiedy Sam nie daje za wygraną i nadal wypala we mnie dziurę swoimi niebieskimi oczami. Czuję się niekomfortowo bo nienawidzę jak ktoś tak robi, wydubałabym mu oczy, dosłownie.

- Mogę być bliżej, jeśli chcesz - uśmiecha się cwanie a ja znowu mam w oczach lasery i modlę się żeby one działały. Kiedy otwieram usta chcąc coś powiedzieć przerwał mi głos Dylana.

- Dobra to my się zbieramy - informuje brunet, podnosząc się ze swojego miejsca. - Dzięki za miło spędzony czas, chodź Sky.

Czuję ulgę, że nie będę musiałam już prowadzić konwersacji z Sam'em i pójdę się położyć do mojego łóżeczka. Wstaje na równe nogi, dobijam do końca mój sok jabłkowy i z głośnym hukiem odstawiam go na stolik. Rzucam tylko krótkie "cześć" i wchodzę z pizzeri kierują się na podziemny parking do samochodu.

Może zachowałam się dziecinnie, ale przyszłam tutaj tylko dla Dylana, a ja sama nie mam ochoty pokazywać, że zależy mi na ich obecności.

Będąc już przy samochodzie nie musiałam długo czekać na brata, ponieważ zjawił się niecałe pięć minut po mnie. Otwiera samochód a ja wsiadam od strony pasażera i zapinam pasy, myśląc tylko o ciepłym łóżeczku które na mnie czeka.

- Nie podobało cię się, prawda? - pyta chłopak wyjeżdżając z parkingu.

- Nie to, że mi się nie podobało - mówię. - Po prostu za nimi nie przepadam. Chciałam, żebyś spędził też czas z innymi niż z nastolatką.

- Co się stało między tobą a Tomem? Zawsze się lubiliście a teraz napięcie między wami wyczuć na kilometr - pyta. Wypuszczam z ust ciężkie powietrze bo nie sądziłam, że kiedyś o to zapyta.

- To nic ważnego, ani nic złego - tłumaczę i patrzę na krajobraz za oknem. Tym oto sposobem nasza rozmowa dobiega końca. Cieszę się, że nie naciska.

Patrzę na nocne ulice oświetlone licznymi lampami. Dylan jedzie na tyle szybko, że nie jestem w stanie nic wyraźnego zobaczyć, ale z czasem nie przeszkadza mi to bynajmniej już się do tego przyzwyczaiłam bo od dziecko lubiłam jeździć samochodem, wtedy czuje wewnętrzny spokój i może to jest mała metoda na rozluźnienie. W radiu leci jakaś piosenka a ja czasem czuję się jak w jakimś filmie. Ja i muzyka do tego zachód słońca to jest scena z niejednego filmu i myślę, że każdy z nas tak miał. 

𝐓𝐑𝐔𝐒𝐓 𝐘𝐎𝐔? || 𝐓𝐎𝐌 𝐇𝐎𝐋𝐋𝐀𝐍𝐃 ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz