Siedem

22 8 1
                                    

:)

Florence pociągnęła mój nadgarstek
wyprowadzając mnie z domu. Zrobiła to tak nagle i gwałtownie, że czułam jak moja skóra zaczyna boleć pod wypływem jej za mocnego uścisku.

-Wybacz mi za nich, naprawdę.

Miałam wrażenie, że była przejęta. Zupełnie jakbym była jakimś ważnym dla niej gościem i zależało jej na tym, abym miała pozytywne zdanie na temat wszystkiego co mnie otocza.

-W porządku, Florence.

Dziewczyna zatrzymała się kilka metrów przed domem. Westchnęła ciężko i spojrzała prosto w moje oczy.

-Mają gorszy dzień. - Wyjaśniała dalej, chociaż ja to naprawdę dobrze rozumiałam. -Nie rób sobie o nich złego zdania, oni są naprawdę...

-Hej, wszystko gra - uśmiechnęłam się do niej na pocieszenie, jednak ona nie odwzajemniła mojego uśmiechu, chociaż tak bardzo chciałam aby to zrobiła.

Uśmiech dla Florence był stworzony, a przynajmniej miałam takie wrażenie. Florence bez uśmiechu to jak życie bez słońca, drzwi bez klamki, albo okno bez szyby.

Biła od niej taka pozytywna aura, którą pierwszy raz czułam od drugiego człowieka. I gdybym mogła sama chciałabym mieć taką.

Ale chcieć nie znaczy móc, niektórzy są skazani na cierpienie i dławienie się własną porażką, która staje Ci w gardle i nie pozwala oddychać.

-Co tak właściwie będziemy robić? - Zapytałam, próbując zmienić temat, aby dziewczyna nie przejmowała się moją opinią na temat jej przyjaciół.

-Właśnie czekamy na Toni'ego, wspólnie wybierzemy się do wioski, aby rozgłosić zaginięcie Isabelli.

Po jej wypowiedzi lekko się zdziwiłam. Byłam prawie pewna, że ta sprawa nie jest aż tak świeża jak się wydawała.

-Od kiedy jej z wami nie ma?

-Tydzień. - Sapnęła, spuszczając swój wzrok na trawę, która swoją drogą była niezwykle zielona, taka żywa. -To źle wróży, ale... wierzymy, że się znajdzie. Wczoraj kiedy Cię znalazłam, byłam prawie pewna, że Ty jesteś nią.

-Ale jednak nią nie byłam, cóż przepraszam za złudną nadzieję.

Florence nic nie odpowiedziała, co trochę mnie zabolało, ale rozumiałam, że nie mnie się spodziewali, a to tylko i wyłącznie moja wina, że się im napatoczyłam.

-Wczoraj wzruszyłam ją szukać, poszłam tam gdzie widziano ją ostatnim razem, właśnie na tej łące, na której byłaś Ty. Nie wiem co mogło się z nią stać, ale mam cholernie złe przeczucia...

-Może umarła?

Florence popatrzyła mi w oczy, mogłam dostrzec w nich tęsknotę - taką samą jak w oczach Anthoniego. Przez co zaczęłam rozumieć, że była dla nich kimś ważnym, kimś mega ważnym.

Kimś bez kogo nie wyobrażali sobie życia.

Dokładnie taką osobą była dla mnie Manon, więc moje serce pękło na pół kiedy zobaczyłam ją bardziej radosną niż zwykle, w towarzystwie Chloè. Poczułam się wymieniona, zgorszona, a to wszystko dlatego, że zostałam okłamana, przez swoją jedyną przyjaciółkę, którą kochałam jak siostrę.

-To świat magii, tutaj wszystko jest możliwe, tym bardziej, że...

I nagle jej wypowiedź przerwał chłopak, który właśnie podszedł do naszej dwójki, trzymając w dłoniach mnóstwo ulotek, na których pisało o zaginięciu Isabelli.

MeadowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz