Osiem

20 7 0
                                    

:)
(Piosenkę polecam włączyć w idealnym momencie, o którym wam przypomnę w trakcie czytania)

No więc zostałam sama, z nim... Patrzyłam na odchodzącą w dal Florence i modliłam się w duchu, aby to wszystko już się skończyło.

Sama nie wiem czemu się tak stresowałam i obawiałam, wiedziałam tylko tyle, że to przez moją nieśmiałość, ale nic więcej, a te emocje były tak ogromne i rosły z każdą kolejną chwilą, że myślałam, że jeszcze sekunda a eksploduję.

-Będziesz tak stała? - Burknął, a ja szybko odwróciłam się w jego stronę. -Chodź, musimy to rozdać. I nie oddalaj się, bo się zgubisz, a ja nie zamierzam Cię szukać, pamiętaj. - Zmierzył mnie wzrokiem po czym tak jak poprzednio ruszył na przód zostawiając mnie w tyle.

Przyglądałam mu się cały czas, trzymając go w centrum zasięgu mojego wzroku, tak aby go nie zgubić.

Podczas podążania za nim zaczęłam się zastanawiać, dlaczego Ci chłopcy są tacy niemili? A może to po prostu ich natura...

Mniejsza, jak to powiedziała Florence - mają gorszy dzień i być może rzeczywiście tak jest.

W sumie, wcale bym się nie dziwiła, a zwłaszcza na miejscu Anthoniego, który zamiast swojej przyjaciółki rano zastał mnie. Osobę, która nic dla niego nie znaczyła i jest całkiem obca. To nie brzmi zbyt entuzjastycznie.

Przykro mi, Tony.

Chłopak zatrzymał się przy jednym z budynków, który wyglądał jak... kościół?

Był malutki, biały i uroczy. Był ozdobiony srebrnymi elementami, fryzami i gzymsami, białymi kwiatami, a w oknach widniały kolorowe witraże, które nie przedstawiały żadnych świętych, a... przypuszczam, że Króla i Królową tego świata, wnioskowałam tak po koronach umieszczonych na głowach tych postaci.

-Zostawimy tutaj kilka ulotek. - Oznajmił, wchodząc do budynku. -Ludzie się tutaj zbierają podczas różnych świąt, schadzek, albo gdy chcą pobyć sami i oddać cześć rodzinie królewskiej.

Skinęłam głową i weszłam zaraz za nim.

Pomieszczenie wyglądało jak jakaś święta kapliczka, ale jednak nią nie była.

Wnętrze było białe i wszystko w nim było tego samego koloru, poza kolorowymi obrazami, które wisiały na ścianach w równomiernych odstępach od siebie.

To właśnie one przykuły moją uwagę, wybijały się w tym pomieszczeniu, były takie wyjątkowe.

Zignorowałam towarzystwo brązowowłosego i podeszłam do jednego z nich. One razem przypominały obrazy drogi krzyżowej w wierze Chrześcijańskiej.

-Co to jest? - Zapytałam.

-Nie mamy teraz czasu, na to abyś pytała o takie rzeczy. - Odwróciłam głowę w stronę Toni'ego i lekko się skrzywiłam. Chłopak właśnie położył kilka ogłoszeń na stole, na którym stało mnóstwo (jak myślę) cennych rzeczy. Z odległości mogłam zobaczyć tam srebrne puchary, puste vintage butelki drogiego wina, łańcuszki, wiązanki sztucznych kwiatów i jakieś szkatułki. Jednak to wszystko nie interesowało mnie tak jak te obrazy, na których ewidentnie widniało jakieś zdarzenie.

MeadowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz