:)
(Piosenkę polecam włączyć w idealnym momencie, o którym wam przypomnę w trakcie czytania)No więc zostałam sama, z nim... Patrzyłam na odchodzącą w dal Florence i modliłam się w duchu, aby to wszystko już się skończyło.
Sama nie wiem czemu się tak stresowałam i obawiałam, wiedziałam tylko tyle, że to przez moją nieśmiałość, ale nic więcej, a te emocje były tak ogromne i rosły z każdą kolejną chwilą, że myślałam, że jeszcze sekunda a eksploduję.
-Będziesz tak stała? - Burknął, a ja szybko odwróciłam się w jego stronę. -Chodź, musimy to rozdać. I nie oddalaj się, bo się zgubisz, a ja nie zamierzam Cię szukać, pamiętaj. - Zmierzył mnie wzrokiem po czym tak jak poprzednio ruszył na przód zostawiając mnie w tyle.
Przyglądałam mu się cały czas, trzymając go w centrum zasięgu mojego wzroku, tak aby go nie zgubić.
Podczas podążania za nim zaczęłam się zastanawiać, dlaczego Ci chłopcy są tacy niemili? A może to po prostu ich natura...
Mniejsza, jak to powiedziała Florence - mają gorszy dzień i być może rzeczywiście tak jest.
W sumie, wcale bym się nie dziwiła, a zwłaszcza na miejscu Anthoniego, który zamiast swojej przyjaciółki rano zastał mnie. Osobę, która nic dla niego nie znaczyła i jest całkiem obca. To nie brzmi zbyt entuzjastycznie.
Przykro mi, Tony.
Chłopak zatrzymał się przy jednym z budynków, który wyglądał jak... kościół?
Był malutki, biały i uroczy. Był ozdobiony srebrnymi elementami, fryzami i gzymsami, białymi kwiatami, a w oknach widniały kolorowe witraże, które nie przedstawiały żadnych świętych, a... przypuszczam, że Króla i Królową tego świata, wnioskowałam tak po koronach umieszczonych na głowach tych postaci.
-Zostawimy tutaj kilka ulotek. - Oznajmił, wchodząc do budynku. -Ludzie się tutaj zbierają podczas różnych świąt, schadzek, albo gdy chcą pobyć sami i oddać cześć rodzinie królewskiej.
Skinęłam głową i weszłam zaraz za nim.
Pomieszczenie wyglądało jak jakaś święta kapliczka, ale jednak nią nie była.
Wnętrze było białe i wszystko w nim było tego samego koloru, poza kolorowymi obrazami, które wisiały na ścianach w równomiernych odstępach od siebie.
To właśnie one przykuły moją uwagę, wybijały się w tym pomieszczeniu, były takie wyjątkowe.
Zignorowałam towarzystwo brązowowłosego i podeszłam do jednego z nich. One razem przypominały obrazy drogi krzyżowej w wierze Chrześcijańskiej.
-Co to jest? - Zapytałam.
-Nie mamy teraz czasu, na to abyś pytała o takie rzeczy. - Odwróciłam głowę w stronę Toni'ego i lekko się skrzywiłam. Chłopak właśnie położył kilka ogłoszeń na stole, na którym stało mnóstwo (jak myślę) cennych rzeczy. Z odległości mogłam zobaczyć tam srebrne puchary, puste vintage butelki drogiego wina, łańcuszki, wiązanki sztucznych kwiatów i jakieś szkatułki. Jednak to wszystko nie interesowało mnie tak jak te obrazy, na których ewidentnie widniało jakieś zdarzenie.
CZYTASZ
Meadow
FantasyA co by było, gdybyśmy tak nagle mogli znaleść się w świecie naszych snów i żyć w nim całkiem normalnym, pełnym przygód życiem? Gdybyśmy byli już tam na zawsze... móc być w tym lepszym świecie - tak, jak twierdziła, nastoletnia Vivien Le Gall. W ś...