Dwadzieścia jeden

14 4 0
                                    

:)

Patrzyłam się na chłopaka w ogromnym przerażeniu. Straciłam nagle tą pewność siebie, a ta iskra, która tak nagle we mnie wybuchła - znikła, nie zostawiajac po sobie żadnego śladu.

W swoich ramionach trzymałam dziewczynę, która była w śpiączce, przez ten cholerny urok.

Przytuliłam ją do siebie mocniej, cicho szlochając w jej ramię. Czułam jej kwiatowy szampon, oraz jej delikatne niezapominajkowe perfumy. Te zapachy dawały wręcz wrażenie, że dziewczyna tętni życiem, a nie odlatuje do innego świata.

Czułam ogromny smutek, a wszystko dookoła mnie przestało interesować. Ona została skrzywdzona, a żaden z moich przyjaciół nie ma prawa być skrzywdzony.

-Co tu się stało? - Ktoś podbiegł do nas, przez co ja szybko oderwałam swoją głowę od ramienia dziewczyny i spojrzałam w stronę Anthoniego, przy którym nagle znalazł się Harry i Vincent.

Nie odezwałam się ani słowem, tylko przeniosłam swój wzrok na dziewczynę. Była niczego nieświadoma, ona po prostu spała.

Nie chciałam nic mówić, ponieważ mimo tego co niechcący zrobił chłopak, bałam się, że chociażby jednym nieodpowiednim słowem będę w stanie pogorszyć jego sytuację, a nie chciałam tego robić.

To takie żałosne, zaledwie kilka godzin temu dowiedziałam się prawdy - a teraz, nagle sytuacja się powtórzyła.

Milczeliśmy, wszyscy.

Przez bliżej nieokreślony czas, aż tą ciszę ponownie przerwał Harry.

-Czemu ona nie odzyskuje przytomności? - Zapytał, a jego głos był niczym niespokojny wiatr, który towarzyszył nam tego dnia. -Nie żyje?!

-Głąbie, nie widzisz, że oddycha? - Wtrącił Vincent. -Co jej się stało?

Ah, to był właśnie ten Vincent, którego poznałam, którego pamietam. Zimny i twardy, bezpośredni i niemiły, ale troskliwy - to jego największa zaleta.

W odpowiedzi na pytanie Vincenta spojrzałam na Anthoniego. Chłopaka oblewała fala narowów, a nad jego głową tworzyła się burza, jej grzmoty słychać było nawet w mojej.

-To moja wina. - Burknął, a ja wytrzeszczyłam oczy nie mogąc uwierzyć w to, że się przyznał.

-Kurwa, serio? - Prychnął niemiło Harry na co się lekko wzdrygnęłam, jego głos stał się taki zimny, nigdy wcześniej taki nie był. -Znowu to samo? Pamiętasz co odwaliłeś ostatnio? Zabiłeś człowieka - blondyn uszczypliwie wbił swój palec w jego ramie - masz świadomość, że gdybyś użył tego samego uroku ona byłby martwa? A razem z nią i Ty! - Krzyknął na co się wzdrygnęłam. -Jesteś taki głupi Anthony, dobrze wiesz, że nigdy nie będziesz w stanie opanować swojej mocy tak jak my. Nawet ona - wyrzucił swoją dłoń w moją stronę - ją opanowała! A dziewczyna pochodzi z innego świata! Czaisz? Jesteś taki durny, Anthony!

Na ostatnie zdanie rzucone przez chłopaka, przypomniał mi się mój ostatni dzień w szkole przed trafieniem tutaj. Ona - Chloè, napisała mi identyczne słowa na mojej szafce szkolnej.

Wzbudziła się we mnie złość, nad którą nie potrafiłam zapanować, tego było już za wiele.

-Nie podoba mi się to co mówisz, Harry. - Wtrąciłam, patrząc się na niego.

MeadowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz