Trzynaście

21 8 0
                                    

:)
Piosenkę polecam puścić w momencie, w którym wam o tym przypnę.

Siedziałam w kuchni, po pomieszczeniu krzątał się Vincent wraz z Florence wymieniając między sobą zdania, ja jednak nie towarzyszyłam w ich rozmowie. Siedziałam cicho na uboczu, wlepiając swój wzrok na widok zza okno. Ogród, który znajdował się przed domem wyglądał przecudnie, i mimo tego, że już stanowczo się ściemniało, nadal wyglądał pięknie. Był oświetlony małymi, białymi latarenkami oraz świetlikami, które latały sobie beztrosko na powietrzu.

Czułam się trochę, jakbym skryła się w wygłuszonym pomieszczeniu. W środku siebie głośno krzyczałam, zaciskając uszy, aby nie słyszeć tego, a od zewnątrz nie słyszałam nic. Cóż, poza rozmową, która dobiegała do mnie echem.

Cały czas się tak czułam, odkąd wszyscy zarzucili mi, że jestem pieprzoną księżniczką. Starałam to sobie wszystko ułożyć, niczym domek z kart, który niestety co chwile mi się burzył, a ja i tak próbowałam układać go na nowo.

Co nie miało sensu, ale tak bardzo zależało mi na tym, aby to wszystko zrozumieć. Bo chyba nie do końca to rozumiałam.

Przez to wszystko zapomniałam o moim dawnym życiu, dawnych problemach. Teraz one nie istniały. Zostałam z nich odciążona, ale co z tego, skoro na moją głowę spadło więcej problemów, pytań, na które muszę znaleść odpowiedzi.

Kurwa, teraz na głowie mam tą całą, malutką wioskę. Wioskę i pałac.

Chciałabym być jednym z tych świetlików, być małym i ledwo zauważalnym robaczkiem, który nie ma na głowie wszystkiego.

To totalnie nie było zadanie dla mnie. Po prostu.

Nagle z moich przemyśleń wyrwał mnie głos Vincenta, który wręcz mną wstrząsnął.

-Kurwa, przestań tak mówić, Florence. - Po mimice jego twarzy mogłam wywnioskować, że był zły. Ale nie słuchałam ich rozmowy, więc ciężko było mi stwierdzić dlaczego. -Bo kurwa już przesadzasz. Dlaczego ty się tak o mnie martwisz? To jest denerwujące.

Oho. Ten Vincent to naprawdę dziwny gość.

Chłopak mówił tak twardym i ostrym jak brzytwa głosem, że aż mnie przerażał, ale nie tylko mnie. Po owych słowach, Florence po prostu wyszła z domu.

Ale nie była to dobra pora na wychodzenie.

Tym bardziej, że była noc, a niebezpieczeństwo nocą zawsze było większe niż za dnia. Nawet i tutaj. Szatynka jednak nie zwracając na to zupełnie uwagi wyszła, a wręcz wybiegła, trzaskając drzwiami i nie biorąc ze sobą niczego.

Wiedziałam, że muszę za nią pójść, nieważne gdzie by się udała. Muszę. Chociażby dać jej łuk, ale także aby zapytać jej co się stało.

Zanim wybiegła, kątem oka mogłam dostrzec, że z jej oczu lecą łzy. Biedna. Nie zasłużyła sobie na łzy.

Łzy nie były dla niej stworzone, okej? Tylko uśmiech. Tylko i wyłącznie.

Zeskoczyłam z drewnianego stołka i minęłam szybko Vincenta.

-Dupek. - Szturchnęłam go z ramienia po drodze, po czym sięgnęłam jeden z łuków, który znajdował się w skrytce.

MeadowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz