Dwadzieścia siedem

19 2 0
                                    

:)

Otworzyłam natychmiast swoje przerażone oczy, łapiąc gwałtownie powietrze, niemalże się nim dławiąc.

Moje serce boleśnie biło w szybkim tempie, a całe moje ciało niemiłosiernie się trzęsło.

Na początku wszystko widziałam jak przez mgłę, obraz przed moimi oczami był rozmazany, przez co zaczęłam panikować.

Leczy gdy upłynęło kilka kolejnych minut wszystko wróciło do normy... no prawie, bo gdy tylko rozejrzałam się dookoła siebie, przeklnęłam w myślach - kilkukrotnie - Czarną Królową, przez którą trafiłam do swoje świata.

Leżałam przyszpilona do łóżka, nie mogąc się w żaden sposób poruszyć. Tak jak poprzednio, każda moja kończyna wydawała się nieziemsko ciężka, odrętwiała, a najmniejszy ruch powodował ogromny ból.

W pomieszczeniu niestety nie byłam sama, obok mnie siedziała moja matka, która skupiona była na czytaniu gazety. Nie zauważyła tego, że się ocknęłam i mówiąc szczerze było mi to na rękę, nie chciałam by zdawała sobie z tego sprawę. Tak miało być lepiej.

Lepiej dla mnie.

Jednak nie wszystko zawsze idzie po naszej myśli, tym razem też tak było. Kątem oka zobaczyła, że się jej przyglądam, a na skutek tego natychmiast odłożyła gazetę na bok i zaczęła do mnie coś mówić.

Okazywała mi swoją radość wraz z tym, że się obudziłam i wróciłam do żywych, bo jak wiadomo byłam w jakiejś dziwnej śpiączce i chorowałam na coś, czego nikt nie potrafił zdiagnozować.

Moja opiekunka wstała na nogi i pocałowała mnie w czoło, zaczynając tłumaczyć dlaczego tu jestem, mimo tego, że już doskonale wiedziałam.

-Jak długo byłam w śpiączce? - Zapytałam, nie zważając na to co przed chwilą mówiła.

-Mamy maj, córeczko. Byłaś w śpiączce około sześciu miesięcy.

Pamiętam jak była jeszcze zimna.

Przeraziłam się. To naprawdę ogromny kawałek czasu. Niesamowite dla mnie było to, że w moim świecie mogło minąć max dwa miesiące, a tutaj minęło ich aż sześć.

Każdy inny świat rządził się innymi prawami i to w tym wszystkim było najlepsze.

-Nawet nie wiesz jak bardzo czekaliśmy na to, aż się obudzisz... tęskniliśmy.

Ostatnie słowo zgniotło mnie od środka, miałam ochotę zamknąć powieki i wymazać - dzięki swoim mocom - swoją pamięć. Nie chciałam tego słyszeć, nie teraz, kiedy doskonale wiedziałam, że nie była to prawda.

Gdy moja matka była pijana, zawsze wytykała mi wszystko co jej nie pasowało. Wielokrotnie mówiła, że byłam jej najgorszą decyzją w życiu i że byłam do niczego. Jedno małe słówko nie zmieni tysiąca innych.

Mimo tego jakiś żal goryczy pozostał. I choć znałam już prawdę na temat siebie, moich prawdziwych rodziców, to nie potrafiłam pogodzić się z myślą, że ludzie, którzy mnie wychowali i kochali potrafili zniszczyć mnie doszczętnie.

I coś w tym rzeczywiście jest. Leżąc tam, na jednej z sal szpitalnych, czułam jak wszystkie negatywne emocje tego świata wracają do mnie wraz ze wspomnieniami, bólem... Uświadamiają mnie one, że tu żyłam i byłam człowiekiem z historią, którą musiałam jakoś prowadzić, chociaż nie była za prosta.

MeadowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz