Siedemnaście

16 5 0
                                    

:)

Otworzyłam oczy. Światło nieopanowanie wpadło do moich tęczówek, lekko je rażąc. Wzrok miałam skierowany w biały sufit. Jezu, był tak nieskazitelnie biały, że cały ten kolor powodował u mnie ból głowy. Czułam jak to uczucie rozchodzi się po każdym zakamarku mojej głowy.

-Vivien?

Usłyszałam gdzieś obok siebie czyiś głos, ale ku mojemu zdziwieniu nie wiedziałam do kogo on należał. Wydawał się być obcy, zupełnie obcy.

Podniosłam się więc na łokciach do pozycji leżąco-siedzącej, ale później zrozumiałam, że był to zły pomysł. Kurwa, wszystko mnie bolało, a ja nie wiedziałam dlaczego.

-Powinnaś leżeć.

Odwróciłam swoją głowę w prawą stronę, czyli tam skąd dochodził głos, a gdy zobaczyłam kto właśnie obok mnie siedział zdziwiłam się.

Nie znałam tej kobiety.

Była nią staruszka, o intensywnie niebieskich oczach, które miałam wrażenie, że skądś kojarzyłam, ale... nie wiedziałam skąd.

-Kim pani jest i... gdzie ja do cholery jestem?

Moje głowa była niczym tykająca bomba, która przysięgam, ale miała zaraz wybuchnąć. Wydawała się taka ciężka, a obraz przed oczami taki chaotyczny i niespokojny.

To było okropne uczucie i przysięgam, że jedno z gorszych jakie kiedykolwiek czułam.

Położyłam się z powrotem, mając nadzieję, że to polepszy sytuację, ale cholera, to nic nie dało.

Miałam ochotę oderwać sobie głowę, byleby pozbyć się tego uczucia.

-Jesteś w szpitalu, ptaszyno.

Dlaczego ta całkiem obca mi kobieta mnie tak nazwała?

-Dlaczego? - Zapytałam, przykładając dłonie do skroni. -Co mi jest? I kim ty jesteś? Dlaczego to wszystko jest tak popieprzone?

Było tak dużo pytań, a miałam wrażenie, że miałam zero odpowiedzi. To wszystko było labiryntem, w którym chyba kurwa się zgubiłam.

-Doktor Greyback mówi, że jesteś poważnie chora...

Pomijając treść tego zdania, ta kobieta na swój wiek miała bardzo młody głos... mogłabym rzec, że bardzo młody. Zupełnie jakbym słyszała mojego rówieśnika.

-Poważnie chora? Na co? - Zmarszczyłam brwi.

-Nie potrafią tego zdiagnozować, to coś z czym wcześniej się nie spotkali, ale mówią, że jest to coś niezwykle groźnego, coś co zrodziło się w Twojej głowie...

I choć nie wiedziałam co mi dolega, czułam, że Greyback miał rację. Coś w niej siedziało, co sprawiało, że czułam się jakbym umierała.

-...mówił, że zostało Ci mało czasu. - Po tych słowach, moje serce chyba na marny ułamek sekundy się zatrzymało. Spojrzałam wystraszona na tą obcą kobietę, która nie wydawała się wcale smutna. -Twoja głowa jest zniszczona, a Twój mózg wydaje się jakby umierał... - Mówiła dalej, a z każdym kolejnym jej słowem, czułam jak robi mi się słabo. Oh, bardzo słabo. -Umrzesz, bo Twój własny mózg nie pozwoli Ci żyć.

MeadowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz