:)
-Myślę, że ta sukienka jest naprawdę piękna. - Zmierzyłam wzrokiem wzdłuż dziewczynę, która stała na przeciwko mnie i nerwowo swoimi dłońmi, gładziła materiał odzieży.
Była ona wykonana z fioletowego niczym lawenda koloru i delikatnego materiału, który idealnie układał się na smukłej sylwetce dziewczyny. Miała bufiaste, krótkie rękawki, a przy dekolcie posiadała koronkowe zdobienie. Sukienka sięgała dziewczynie za kostki, prawie że stykając się z podłożem.
-Myślisz, że Vincentowi się spodoba?
Wstałam z krzesła, na którym siedziałam i podeszłam do towarzyszki. Uśmiechnęłam się do niej ciepło, chcąc aby mój uśmiech niczym promienie słońca przedarły się przez chmury panujące nad jej głową i dodały jej trochę otuchy, w tym wszystkim.
Jej tak na nim zależało, na jego zdaniu i opinii.
W swoje dłonie chwyciłam jej ramiona, a następnie jednym ruchem przybliżyłam jej ciało do swojego, zaciskając ją szczelnie w stabilnym uścisku.
-Wyglądasz niesamowicie - skomentowałam, a następnie wzięłam głęboki oddech, zachłystując się niemalże powietrzem. -Zresztą jak zawsze.
Kiedy usłyszałam ciche parsknięcie radości, wiedziałam już, że to ten moment, w którym wypędziłam znad jej głowy wszystkie ciemne chmury - które i tak były tylko nikomu nie potrzebnymi wątpliwościami.
Oderwałam się od niej i spojrzałam w jej ciemne, niczym pień dębu oczy.
-Ale pamiętaj, to dla siebie musisz wyglądać najlepiej i najpiękniej, nie dla kogoś.
Zerwałam się do siadu, wraz z dźwiękiem budzika. Po moich skroniach momentalnie rozległ się ogromny ból, który uciskał mnie w tak nieprzyjemny sposób, że sprawiał, że miałam ochotę się przez niego zabić.
Mruknęłam zrzędliwe pod nosem, wydając przy tym dźwięk kapitulacji, który oznajmiał, że już się poddałam podczas dzisiejszej egzystencji na tym świecie, a nawet jeszcze nie wyszłam z łóżka.
Ironia losu.
Po omacku, mrucząc coś pod nosem, chwyciłam telefon automatycznie wyłączając budzik, który każdego dnia w tygodniu, poza weekend'em, dzwonił wpół do siódmej i powodował moje przebudzenie się z pięknego, jak zwykle snu.
Uśmiechnęłam się nieświadomie, kiedy przypominałam sobie o tej pięknej kreacji dziewczyny z mojego snu, a następnie przyłapując się na uśmiechaniu, przekręciłam oczami.
To smutne, że jedyne co wywoływało uśmiech na mojej twarzy były sny. To naprawdę cholernie smutne...
Nic na świecie nie sprawiało, że miałam ochotę się śmiać, czy żyć. Żyć jak beztroskie, szczęśliwe dziecko, korzystając z życia jak tylko się da...
Nie.
Zamiast tego budziłam się z bólem głowy i wychodziłam z domu, zostawiajac za jego zamkniętymi drzwiami wojnę.
Bo życie w tym domu było niczym wojna, a ja byłam na niej żołnierzem.
Podsumowując, byłabym beznadziejnym żołnierzem, ponieważ codziennie rano, już na starcie, składam wniosek o kapitulacji, bo zwyczajnie nie dawałam rady.
![](https://img.wattpad.com/cover/263828975-288-k903385.jpg)
CZYTASZ
Meadow
FantasyA co by było, gdybyśmy tak nagle mogli znaleść się w świecie naszych snów i żyć w nim całkiem normalnym, pełnym przygód życiem? Gdybyśmy byli już tam na zawsze... móc być w tym lepszym świecie - tak, jak twierdziła, nastoletnia Vivien Le Gall. W ś...