Dwadzieścia sześć

14 4 0
                                    

:)

Przez całą drogę szlam z chłopakiem trzymając się za ręce. Czułam się jak dziecko, które wesoło spaceruje wraz ze swoim bliskim przyjacielem trzymając się za rączki.

Dzięki temu wspominaniu, zaczęłam tęsknić za dzieciństwem, które było jedynym dobrym okresem w moim życiu. Znalazłam dom, kochających rodziców... wszystko było tak jak powinno być, ale... to co dobre zawsze szybko się kończy i trzeba o tym pamiętać, aby czasem się nie przeliczyć.

-Gdzie tak właściwie idziemy? - Odezwałam się po jakimś czasie drogi, kiedy moje oczy zmęczyły się od tego samego widoku, którym był las z pojedynczymi drewnianymi chatami, biegającymi w koło zwierzętami, krzakami, tą samą piaszczystą ścieżką i kolorowymi, pojedynczymi kwiatami.

-Do miejsca, które odkryłem już dawno temu... być może miałem wtedy zaledwie pięć lat, ale już od wtedy pokochałem tu przychodzić - zaczął opowiadać, cały czas rozglądając się w poszukiwaniu miejsca, do którego nas prowadził - jest tam cisza i spokój. Chodzę tam, bo to miejsce daje mi dużo inspiracji, dzięki czemu mam wenę pisać więcej i więcej piosenek. To jest właśnie miejsce, w którym wiem, że kiedyś zamieszkam.

-Ambitnie - odparłam, patrząc w jego stronę, był taki szczery w tym co mówił - opowiedz mi więcej o Twoich planach na przyszłość... - Poprosiłam.

-Wiesz... ciężko mi je jakkolwiek spersonalizować, kiedy ja nie wiem, czy po ostatecznym starciu z Królową przeżyje... To będzie wyzwanie, tym bardziej teraz, kiedy w mojej krwi nie ma ani kropli magicznej krwi - czułam emitujący od niego smutek, na taką skalę, że jego uczucia ściskały z bólu mnie od środka. -Ale gdy przeżyję, wiem, że jedyne czego chciałbym, to po prostu być szczęśliwym...

-...nieważne z kim i nieważne gdzie - dokończyliśmy jego wypowiedź w tym samym czasie, a przez zbieżność naszej wymowy, spojrzeliśmy się na siebie w lekkim zakłopotaniu i zdziwieniu.

-Siedzisz w mojej głowie? - Zapytał ruszając zabawnie brwiami.

-Nie - odpowiedziałam jedynie wzruszając ramionami - po prostu ja chce tego samego.

Chłopak ciężko westchnął, zupełnie tak jakby jego płuca się zacisnęły i nie potrafił nabrać do nich powietrza.

-Wydajesz się szczęśliwa - stwierdził, patrząc mi w oczy, podczas naszego spaceru - ale to kłamstwo, tak? W takim razie czym dla Ciebie jest szczęście, Vivien?

-Szczęście to spokój i poczucie bezpieczeństwa, to uczucie komfortu - wyjaśniłam, ruszając przy tym rękami. -Wyobraź to sobie Tony... jesteś sam, leżysz na środku pustej drogi, a dookoła ciebie jest tylkom cisza, która zagłuszana jest przez dźwięk spadającego prosto na Ciebie deszczu. Mimo tego, że masz zamknięte oczy jego pojedyncze krople, wciskają się na chama pod twoje mocno zaciśnięte powieki. Czujesz się bezpiecznie bo wiesz, że nic Ci nie grozi, poza zagrożeniem, które ty sam możesz wywołać. Więc leżysz tam tak dalej, nie myśląc za wiele. Ciężko oddychasz, czując powoli zimno i ból pleców od twardej drogi. Ale mimo tych wszystkich przeciwności losu, wiesz, że jesteś bezpieczny, wśród niczego i nikogo... Uśmiechasz się wiedząc, że powinno cieszyć się z małych rzeczy, nawet choćby dlatego, że twoje serce radośnie biło w rytm spadającego deszczu, albo, że tego dnia zdecydowałeś ubrać się cieplej niż zazwyczaj. Odpoczywasz samotnie, a jeśli chcesz - spojrzałam na niego - możesz odpoczywać z kimś, kto sprawia, że bycie szczęśliwym jest u Ciebie na porządku dziennym.

MeadowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz