spojrzałem na ciebie leżącą tam
w głębi niezmiennego morza ludzkich słabości
byłaś tam wciąż próbująca
odezwać się do mnie w ostatnich słowach
wyszedłem z ciemni, kryjącej smutek świata
prosto w jasność żyjącego tchnienia
które mnie kusiło, żeby je przerwać
jednak mój ogień nie zgasł tak szybko
kaczki ganiące za kukurydzą rzuconą przeze mnie
stały się tylko kośćmi rozrzuconymi nad brzegiem
ludzie uśmiechający się do mnie jak ja przedtem do nich
stali się pustymi skorupami bez ani krzty żywotu
dalej szeptałaś do mnie, wspominając swe życie
jednak nie rozumiałem żadnego z twoich słów
byłem już na drugiej stronie, wraz z resztą ludzi
którzy podali mi kiedyś pomocą dłoń, którą odrzuciłem
odszedłem od ciebie i od życie w momencie
który okazał się dla każdego z nas zabójczy
brnęliśmy w to z mocą spalającej się gwiazdy
która mimo że jasna, to szybko się spala
tworzyliśmy nowe ścieżki Wszechświata
które opuściliśmy szybko, jak tylko nas zauważyli
opuściliśmy też siebie, nie chcąc się wypalić
jednak i tak nasz ogień zgasł
~ Rebelandarrow; kwiecień, 2021
CZYTASZ
poems
PoetryPublikuję pod wpływem emocji, nawet jeśli jest to jakiś czas po zdarzeniu. Muszę z tym jakoś się zżyć.