na dnie duszy czarnej i zrozpaczonej
podobnej do lasu ciemnego, gęstwiny dzikiej
gdzie nie było żadnego światła, nie ma i nie będzie
gdzie każdy głos słabnie jak echo biednej nimfy
gdzie każde spojrzenie jest ostatnim jak zdruzgotanego herosa
żyję jademiurg własnej materii i niematerii
który krzywymi palcami gwałci życie
który błędnym wzrokiem ocenia istnienie
który złymi słowami zabija człowieczeństwoz otchłani mroku i piekielnego lodu
wyłania się ostateczna bestia
piękna jak żelazny sen
z oczyma białymi jak perła
z łapami ponad świat
która bierze go w jedną dłońdla jednych to mit zapomniany
dla drugich to esencja istnienia
zaś dla mnie to tylko zmora
iluzoryczne stworzenie z innego świata
ze świata smutków, pustek i błędówpółbóg nic nie zrobił,
zginął, walczywszy z bestiąnimfa nic nie zrobiła,
zginęła, uciekając przed bestiąświatło nic nie zrobiło,
zginęło, świecąc bestiiżycie zginęło, nigdy nie wyrastając jak kwiat
istnienie zginęło, nigdy nie dojrzewając jak owoc
człowieczeństwo zginęło, nigdy nie rozwijając się jak zalążekbestia została na świecie
zasnęła pod starymi górami
pozostało jej czekanie na kolejnych śmiałków
chcących ją pokonać
~ Rebelandarrow; maj, 2022
CZYTASZ
poems
PoetryPublikuję pod wpływem emocji, nawet jeśli jest to jakiś czas po zdarzeniu. Muszę z tym jakoś się zżyć.