nad cichą wodą siedziałeś sam
wśród otoczenia księżyca i trzcin
jego blask odbijał się w tafli
która wyglądała niczym lustro do innego świata
srebrna łuna jego blasku
oślepiała nas zupełnie jak miłość
świata, ludzi, życia, nasza
która i tak kiedyś się skończyć musiała
pobłogosławiłeś mnie swoim urodzajem
który brałem łapczywie jak z drzewa
jednak upadliśmy jak Hefajstos
ze szczytów rozumu i godności
na dno Tartaru którym stał się
nasz codzienny rytm
to co mi dałeś przed latami
jest teraz krwią centaura dla mnie
uczucie jak słoneczny rydwan Heliosa
pali nas, żądze oraz dusze
wypalamy się w ogniu niechęci
dusząc się dymem powstałym ze zgliszczy nas
pożoga ogarnia nasze życia
niszczy nas oraz innych
brakuje nam wody do jej ugaszenia
dopóki nie umrzemy palić się będzie
~ Rebelandarrow; czerwiec, 2021
CZYTASZ
poems
PoetryPublikuję pod wpływem emocji, nawet jeśli jest to jakiś czas po zdarzeniu. Muszę z tym jakoś się zżyć.