bladozłote promienie oświetlały mnie
skąpanego w blasku jaśniejącego bóstwa
który niczym obłok chmur z ponad głów
wyglądał na odbicie skryte wśród tafli
szukając wśród pamięci widoków jego
trudno jest mi znaleźć dokładne owe odbicia
jednak wśród ścieżek mnemosyne udaje mi się
odnaleźć właściwą drogę do owych wspomnień
stąpanie po lustrze krystalicznej wody
przywiodło mi na myśl nierówne pęknięcia
zupełnie jak w sercu człowieka
którego nie sięgnęły promienie księżyca
czarna woda płynie w małej rzeczce
zupełnie jak krew w ludzkich tętnicach
pompuje nasze natchnienia, plany, nadzieje
uśmiercając je później jak mityczna styks
poświata zbliżającej się jutrzenki dnia
pociesza mnie w mroku uczuć
daje nadzieję na lepsze jutro
która może być spalona gorącym słońcem
wypalone będą nasze troski zmartwienia i plany
przez żywny ogień najpierwszy i najpełniejszy
flegetonu opływającego istnienia naszych kres
wypalając ludzkich życia cień
wśród koron drzew z promieniami przyszłego słońca
szukam ptaków wyczekujących dnia
tak bardzo czekających jak ja na przyszłość
że zapominam o swojej przeszłości
liście kuszą sobą żyjące istoty
aby podeszły do nich do drzew wysokich
próbując zrobić z nich bramę do swojej przyszłości
nie widząc jednak skutków teraźniejszości
czasami zdaje mi się że słyszę od trzcin
szepty powtarzające jedno zdanie jak mantrę
o królu złotym i jego uszach
dotyk był złoty a serce kamienne
szum ich dotyka mnie coraz bardziej
czuję je na całym ciele
smagące jak grzechy uderzenia pałek brązowych
wyplewiające ze mnie resztki sił wieczystych
przemierzały tysiące stóp ten piasek
który wciąż był jak i jest jak i będzie
po wielu pokoleniach ludzi minionych
spacer będzie zwierząt pierwotnych gościć
rozpalonym piasek biegaliśmy do tego zdroju życia
jak i zapomnienia jak i cierpienia
pijąc naprzemiennie ze wszystkich źródeł
nie czerpiąc jednak nic z życia
~ Rebelandarrow; czerwiec, 2021
CZYTASZ
poems
PoetryPublikuję pod wpływem emocji, nawet jeśli jest to jakiś czas po zdarzeniu. Muszę z tym jakoś się zżyć.