94.Siostra jej byłego

1.7K 90 15
                                    

Pov's Sky

- Scarlett wstajemy- kocham mojego męża, ale jak zaraz stąd nie pójdzie to mu pierdolnę. 

- Nie, daj mi spać- wtulam się w poduszkę i próbuję ponownie zasnąć. 

- Kochanie, jest pierwsza.

- Sophie jest u dziadków więc kładź się, idziemy spać.

- Słońce, wstawaj- nie da mi spokoju. Podnoszę się i siadam na łóżku. 

- Co jest takiego ważnego, że mnie obudziłeś?

- To, że zrobiłem jedzenie, a ty nic nie jadłaś od wczoraj.  Co się stało, że tak długo spałaś?

- Zasnęłam nad ranem, Nathaniel- ziewam i powoli podnoszę się z łóżka. Wchodzę do garderoby i biorę pierwszą sukienkę z wieszaka. Szybko się ogarniam i schodzę do kuchni. Tam siedzi już mężczyzna. 

- Siadaj i jedz- uśmiecha się lekko i sam zaczyna jeść.

Po śniadaniu przenosimy się do salonu, aby po prostu posiedzieć i porozmawiać. W tle leci jakaś muzyka, brakuje mi tu naszej małej diablicy. 

- Dobrze się czujesz?

- Trochę mnie brzuch boli- odpowiadam zgodnie z prawdą. Nathaniel łapie mnie za ramie i lekko ciągnie za nie abym się oparła o jego tors. Zaczyna masować mój brzuszek. 

- Lepiej?- mruczę w odpowiedzi i zamykam oczy. Nawet nie wiem kiedy zasypiam. 

Pov's Nathan 

- Może wyjdziemy na dwór, kochanie?- cisza- słońce- lekko się odchylam i widzę, że kobieta śpi. Wzdycham cicho i biorę ją na ręce uważając na jej duży brzuch. Wychodzę z domu i siadam na huśtawce. Głowa mojej żony leży na moich nogach, a ona sama rozłożyła się na wolnej części siedzenia. Po chwili zaczyna dzwonić mój telefon. Delikatnie odkładam głowę brunetki na poduszkę tak aby się nie obudziła i wstaję. Odchodzę parę metrów od niej i odbieram połączenie. 

- Tak?

- Masz gdzieś pod ręką Sky?- odchylam telefon i patrzę na wyświetlacz. Jenson. 

- Mam, ale śpi. Coś się stało?

-Przyszła jakaś kobieta, żąda spotkania z szefową. 

- Sky jest na końcu ciąży, lepiej żeby się nie denerwowała. Poproś ją o numer, a moja żona jak będzie mogła to zadzwoni do niej. Prześlij mi jej numer. 

- Jasne, dzięki. Na razie- połączenie zostaje zakończone. Oczywiście, że się z nią nie spotka, bo ja wiem doskonale kto to jest. Siostra Logan'a dowiedziała się kto zabił jej brata.

Pov's Sky

- Jesteś na sto procent pewna, że nie chcesz jechać do szpitala? 

- Nie, to zwykły skurcz- odpowiadam. 

- Na pewno?

- Tak, już mi przechodzi- staram się do niego uśmiechnąć. Po chwili czuje, że coś cieknie po moich udach, spoglądam tam i widzę, że odeszły mi wody. 

- Jednak nie- mężczyzna bierze mnie na ręce i wynosi z domu. Odkłada mnie na fotel w samochodzie. 

- Torba- mówię z zaciśniętymi zębami. Kurwa, jak to boli. 

Po chwili mężczyzna zjawia się  obok samochodu. Wrzuca torby do bagażnika i siada obok mnie. 

*** 

Po złamaniu chyba wszystkich przepisów znalazłam się na porodówce. Leże na tym cholernym fotelu, trzymając mojego męża za rękę i zwijając się z bólu. Do sali wchodzi kobieta która coś sprawdza i uśmiecha się do mnie. 

- Będziemy rodzić- to mi kurwa pocieszenie- Jak będziesz czuła skurcz to przyj. tak?- kiwam jej głową. Gdy nadchodzi ten zajebany skurcz zaczynam wyklinać nie myśląc, że mnie ktoś usłyszy. 

- Nienawidzę cię Nathaniel! Nienawidzę! Kurwa ała!

- Już spokojnie, chwila odpoczynku- łapię łapczywie powietrze i ściskam rękę mojego męża który patrzy na mnie współczująco. 

- Co się patrzysz? To twoja wina, ja pierdole jak to boli!

- Na trzy, raz, dwa i trzy- głos tej kobiety już działa mi na nerwy. 

-  Nie zamoczysz we mnie, obiecuje ci, kurwa!- dziad pieprzony. 

- Jeszcze dwa razy i będzie koniec- oddycham głęboko i słucham jak Nathaniel mówi do mnie czułe słówka. 

- Przyj!

- Odetnę ci kutasa jak tylko będę miała siły, obiecuje ci to!

- Jeszcze raz i wasz syn będzie z wami. Już przyj!

- Nienawidzę cię!- zmęczona opadam na poduszkę w sali rozległ się krzyk noworodka.

- Byłaś dzielna- Nathaniel złożył pocałunek na moim czole. 

- Chce Pan przeciąć pępowinę?

- Oczywiście.

*** 

- Powiadomiłeś kogoś z rodziny?- pytam. Leże już w innej sali i czekamy aż przywiozą nam naszego syna. 

- Tak, wysłałem im sms. Byłaś strasznie dzielna- uśmiecha się do mnie. 

- Przepraszam, że cię zwyzywałam.

- Przecież nic się nie stało- spoglądam w jego oczy w których są iskierki szczęścia- mam nadzieję, że nie mówiłaś tego na poważnie- żartuje.

- Z niektórymi nie- delikatnie się śmieje bo boli mnie całe ciało. 

- Jak z niektórymi?- patrzy na mnie z uśmiechem. 

- Syn przyszedł do rodziców- odwracamy się w tamtą stronę. W naszą stronę idzie młoda kobieta z niemowlęciem na rękach. Podaje mi w ramiona dziecko. 

- Dziękujemy- uśmiecham się do niej. 

- Za chwilkę przyprowadzę tutaj łóżeczko, proszę Panią aby nakarmiła Pani syna. Przynieść mleko?- pyta. 

- Nie, dziękujemy- kobieta przytakuje i wychodzi. Kładę synka na kołdrze i delikatnie zabieram kocyk. Ponownie biorę go na ręce i mu się przyglądam. 

- Nathaniel, nasz syn to twoja kopia.

- Wiem.

- Czy ty płaczesz?

- Nie- mówi i ociera łzy. Daje mu buziaka w usta i przystawiam syna do piersi. Mały po chwili łapie co ma robić i zaczyna spokojnie jeść. Po chwili otwiera swoje oczka i patrzy na nas. 

- Oczy też ma moje.

- Mogą mu się jeszcze zmienić- oznajmiam mając jednak nadzieję, że Luca będzie miał niebieskie oczy. 

- Sophie się nie zmieniły. 

- Cicho bądź daj mi chociaż nadzieję- uśmiecham się do niego. 

Jestem strasznie szczęśliwa mając wspaniałego męża i dwójkę ślicznych i uroczych dzieci. Kocham tą trójkę nad życie. 

********

21.12.2023

AndersonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz