Scarlett
Obudziłam się ponieważ czułam, że coś mnie przygniata. Otworzyłam oczy i pierwsze co zauważyłam to ręka która jest przeze mnie przerzucona i mocno mnie trzyma. Lekko się obracam i widzę przystojną twarz Nathaniel'a. Spoglądam na zegarek stojący na komodzie. Szósta rano.
- Nathaniel- potrząsnęłam ramieniem mężczyzny, mając nadzieję, że go to obudzi.
- Tak?- mruknął zaspany.
- Puść mnie, chcę pójść do swojego pokoju- szepnęłam. Kurwa, boję się, że ktoś nas nakryje.
- Nie, idziemy spać.
- Puść- próbuje się wyszarpać z jego uścisku, jedyny skutek który wywalczyłam to wzmocnienie jego chwytu.
- Powiedziałem coś i nie podważaj mojego słowa, słońce. Śpij-rozkazał. Opadam na poduszki bez sił przez co mężczyzna mnie lepiej obejmuje i zasypia.
***
- Sky gdzie dzisiaj byłaś rano? Chciałem ci powiedzieć, że mama się do ciebie nie może dodzwonić- zapytał Luke, gdy jedliśmy śniadanie przy stole.
- A o której byłeś?- odkładam widelec, aby sięgnąć po szklankę z sokiem.
- Jakoś po dziewiątej.
- Byłam w łazience- odpowiadam na co Nathaniel wybucha śmiechem prawie, że dławiąc się jajecznicą. Posyłam mu spojrzenie, na co przewraca oczami. Nikt nie skomentował zachowania bruneta i każdy wrócił do jedzenia.
Po śniadaniu każdy zamknął się w swoim pokoju.
- Zbieraj się, wychodzimy- do mojego pokoju wtargnął chłopak z którym spędziłam noc.
- Nigdzie nie idę - odwracam od niego wzrok i przenoszę go na telefon, który po chwili został wyrwany z mojej ręki.
- Uwierz, że idziesz, kochanie.
- Umówiłam się z Ash'em na spacer, nie mogę- posyłam mu wściekłe spojrzenie i wystawiam rękę w jego stronę- mogę odzyskać moją własność?
- Masz trzydzieści minut na zebranie się- oznajmia i wychodzi.
Nathaniel
- Co chcesz?- odzywa się czarnowłosy, stojąc przy lustrze w niebieskiej koszuli.
- Słyszałem, że idziesz z Sky na spacer- zaczynam.
- Ta, zaraz wychodzimy- oznajmia z bananem na twarzy.
- Nigdzie nie wychodzicie, do niej masz się nie zbliżać- zamykam drzwi, aby nikt nas nie słyszał i się o nie opieram.
- Stary, jaja sobie robisz?- pyta zdezorientowany.
- Ona będzie moja.
- Nathaniel- wzdycha- nie przesadzaj.
-Wiesz do czego jestem zdolny, mam zamiar zdobyć Scarlett, a ty mi w tym przeszkadzasz. Widzisz, jak za bardzo będziesz mi się kręcił pod nogami, to będę musiał cię wyeliminować z tej gry.
- Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi.
- Bo jesteśmy, ale gdy sięgasz po coś mojego już nie jesteśmy. Mam nadzieję, że się rozumiemy- wychodzę z jego pokoju i idę do swojego. Tam się przebieram i idę do pokoju brunetki.
Scarlett
- To co idziemy?- wchodzę do pokoju czarnowłosego, który leży na łóżku.
- Nie możemy- podnosi się z łóżka i podchodzi do mnie. Po chwili się odsuwa i podnosi ręce w geście obronnym. Zdziwiona patrzę za siebie gdzie stoi Nathaniel.
- Bo?- patrzę zdezorientowana na Ash'a.
- Zapytaj się- kiwnął na chłopaka. Brunet chwyta mnie za nadgarstek i ciągnie za sobą. Po chwili wychodzimy z domu i wchodzimy na jakąś polną drogę, która prowadzi do lasu.
- Możesz mi oddać mój telefon?
- Po co ci teraz telefon? Jesteś ze mną, po spacerze ci go oddam- jedynie wzdycham w odpowiedzi oraz przewracam oczami- nie przewracaj oczami, nie lubię tego.
- Nie rozkazuj mi- wyrywam rękę którą splótł z swoją.
- Będę- ponownie splata moją dłoń z swoją. Tym razem trzyma mocniej, abym nie mogła jej zabrać- czemu się wyprowadziłaś od rodziców?
- Chcę tutaj zacząć studia. Zrobię sobie jeszcze rok przerwy- odpowiadam i patrzę na biegnącą wiewiórkę na drzewie.
- Na jaki kierunek idziesz?
- Jeszcze nie wiem.
- Luke mówił, że wahałaś się nad przeprowadzką- patrzy się na mnie, lecz po chwili jego uwagę odwraca dzwoniący telefon. Wyciąga urządzenie z kieszeni i odbiera połączenie.
- Czego?... Przyjadę później... To pojedziemy jutro...Nie spierdoli... Dobra, przeszkadzasz mi, pogadamy później- rozłącza połączenie- przepraszam, możesz już mówić- uśmiecha się w moją stronę ukazując dołeczki w policzkach.
- Mój, już były chłopak, postawił mnie przed wyborem albo związek albo wyjazd- wzdycham i poprawiam koszulkę która za bardzo ukazała mój dekolt.
- Zerwałaś z chłopakiem aby tu przyjechać?- pyta, na co przytakuje.
- Dzień przed wyjazdem Luke powiedział mi, że mieszka z wami, zastanawiałam się czy zmienić swojej decyzji z wyprowadzką.
- Stanowiliśmy ci przeszkodę?- podnosi brwi z zdziwieniem.
- Nadal stanowicie- uśmiecham się lekko. Nic mu się nie stanie, jak trochę się z nim podroczę.
- Ach tak?- odwraca się w moją stronę z uśmiechem na ustach.
- Tak- odpowiadam patrząc mu się oczy. Chłopak przybliża się do mnie i po chwili nasze usta się złączają. Nie wiem co zrobić, jednak oddaje pocałunek- wracajmy- oznajmiam gdy się od siebie odsuwamy.
- Masz rację- po tych słowach zapada niezręczna cisza.
- Masz dziewczynę?- przerywam tą ciszę najbardziej głupim pytaniem, jakie mogłam zadać.
- Gdybym ją miał, całowałbym się z tobą?- odpowiedział.
- A słyszałeś, że nie odpowiada się pytaniem na pytanie?
- Kto tak powiedział?- patrzy na mnie z uśmiechem na twarzy.
- Powiesz mi o co chodziło z tą sytuacją z Ash'em?- zadałam pytanie które chciałam zadać już na początku tego spaceru. Nathaniel ściska moją rękę, która jest utkwiona w jego uścisku- to boli- mówię i spoglądam na nasze złączone dłonie.
- Przepraszam, wyjaśniłem mu pewną sprawę i tyle.
- Jaką?
- O tym, że jesteś moja i ma się nie zbliżać do ciebie.
- Co?- przystanęłam obok drzewa.
- Czego nie rozumiesz?- pyta puszczając moją dłoń, oddając mi telefon.
- Nie jestem rzeczą ani twoją własnością- odpowiadam patrząc mu w oczy. Ciemnooki zbliża się do mnie i przygniata mnie do pnia.
- Nie jesteś rzeczą, ani moją własnością- łapię mój podbródek i unosi w górę tak abym patrzyła mu w oczy- po prostu jesteś moja- znów przybliża twarz do mnie z zamiarem pocałowania mnie. Przechodzę pod jego ręką i odchodzę parę kroków od niego.
- Lepiej będzie jak pójdę już do domu- odpowiadam zszokowana.
- Wrócimy do tej rozmowy- zapowiedział.
CZYTASZ
Anderson
RomanceSky przeprowadza się do brata aby skończyć najlepszą szkołę. W dużym mieście jest to jednak bardziej możliwe. Nie spodziewała się jednak że kumpel jej brata wyzna jej miłość. Scarlett jednak nie wie kim jest jej brat i jego przyjaciele. Czy dziewczy...