12. Narzeczony

2.4K 54 22
                                    

Pov's Scarlett

Gdy tylko otworzyłam oczy usłyszałam przytłumione głosy Nathaniela, które dochodziły z gabinetu. Odkryłam się, postawiłam stopy na dywan. Podniosłam się z łóżka, szybko wzięłam prysznic i się ubrałam klnąc pod nosem, tak aby nie usłyszał mnie mój narzeczony. Moje włosy są zdecydowanie zbyt długie. Po rozstaniu z Nathanielem, ścięłam je do łopatek aby zrobić mu na złość. Po czasie zdałam sobie sprawę jak głupi był to pomysł, od tego czasu nie zmieniałam swojej fryzury prócz podcinania końcówek. Schodzę na dół, gdzie po kuchni już kręci się Nathaniel w samych szarych dresach.

- Co ty tam robisz?- pytam, siadam przy stole i szybko piszę wiadomość do mojej zaprzyjaźnionej fryzjerki na kiedy ma wolny termin.

- Śniadanie- obrócił się twarzą w moją stronę. Nachylił się nad blatem i złożył pocałunek na moim czole.

- Dzień dobry, mała.

- Dzień dobry, kochanie- skrzywił się na to stwierdzenie.

- Młoda, ja nie jestem pizdą, żebyś mówiła do mnie jakimiś czułymi słówkami.

- A ty do mnie możesz?

- Tak malutka- uśmiecha się kpiąco w moją stronę i wraca do mieszania czegoś w garnku- robię nam owsiankę, przeczytałem przepis w internecie. Nie wydawał trudny- kiwam głową w uznaniu, kobieta odpisała że zapisała mnie na dzisiaj o piątej. Brunet stawia przede mną miskę z brązową papką. Może ona tylko tak wygląda. Nabieram trochę na łyżeczkę i wkładam do ust.

- Nathaniel'u, powiedz mi. Czemu płatki są twarde?- parskam.

- Kurwa, jebane gówno. Czemu to jest takie słone! Przecież dałem kakao!

- Gotowanie w tym związku zostaw mi- parskam. Wstaje od stołu i sama wyciągam płatki owsiane aby zrobić nam śniadanie- mam wizytę u fryzjera na piątą, zawieziesz mnie? Nie chce mi się dzisiaj prowadzić.

- Pewnie, a co chcesz z nimi zrobić?- pyta biorąc łyk kawy, chociaż ona wyszła mu dobra.

- Ściąć- wsypuje płatki do gorącego kakao i mieszam powstałą zawartość garnka.

- No chyba sobie żarty robisz! Nie pozwolę ci ich ściąć!

- A co ty masz do powiedzenia!- oburzyłam się- to moje włosy!

- To że jestem twoim narzeczonym, bierzemy ślub! A ty nie bierzesz mojego zdania pod uwagę.

- Biorę twoje zdanie pod uwagę, ale jeśli ono nie zgadza się z moim nie będę robiła wszystkiego tak jak ty chcesz- Nathaniel wstaje z krzesła i przypiera mnie do blatu.

- Mała, ja w tej relacji rządzę i to ja będę decydował o naszej dwójce- no chyba kurwa nie.

- Dobra- odpuszczam nie chcąc się już z nim kłócić. Daje mi buziaka w czoło i siada do stołu.

Po śniadaniu Nathan jedzie do firmy, a ja wsiadam w swój samochód i jadę do fryzjera. Telefon zostawiam w domu, a auto parkuje paręset metrów przed salonem. Doskonale wiem że mięśniaki którzy chronią nasz dom już dali znać brunetowi, a ja zdaje sobie sprawę z tego że zarówno w moim telefonie jak i w samochodzie są nadajniki. Wchodzę do pomieszczenia gdzie bucha we mnie ciepłe powietrze. Zdejmuje z siebie kurtkę, bo trzeba przyznać że ten styczeń nie należał do najcieplejszych w historii Californii.

- Co cię do mnie sprowadza, moja droga?

- Końcówki- uśmiecham się do niej- masz może krótką perukę która pasuje do koloru moich włosów?- siadam na fotelu, zabierając od niej kubek kawy.

- Mam, taką za łopatki.

- Idealnie- zatapiam usta w kremowej piance z mleka. Ta kobieta robi najlepsze kawy.

- Paparazzi?

- Narzeczony- odpowiadam kpiąco.

- Narzeczony? Musimy wiele nadrobić.

*****

Wychodzę od fryzjerki i czuję się inaczej. Gdy docieram do samochodu od razu w oczy rzucają mi się dwaj mężczyźni.

- Och ludzie, już nawet do fryzjera nie mogę iść sama.

- Niech Pani poczeka z nami na szefa- wzdycham głośno i opieram się o ich samochód, zakładam na oczy okulary przeciwsłoneczne. Brakuje mi tutaj jeszcze paskudnych fotoreporterów. Po niecałych pięciu minutach na miejsce przyjeżdża Nathan, ściągam okulary i chowam je do torebki.

- Serio? Tyle zamieszania o jedno wyjście do fryzjera?- pytam gdy tylko do mnie podszedł. Ten gwałtownym ruchem wziął mnie na ręce.

-Pogadamy sobie w domu- wycedził. Posadził mnie na miejscu pasażera, zapiął pasy jak jakiemuś dziecku.

Gdy dojechaliśmy do domu nie było wcale lepiej, wysiadł z auta i poszedł do domu. Wzdycham głośno i idę za nim do salonu.

- Co ty sobie wyobrażałaś! Nie powiedziałaś mi, nawet ochroniarzom gdzie jedziesz! Ty wiesz jakie to było niebezpieczne! Wiadomości się szybko rozchodzą, połowa tego miasta już wie że jesteś moja, wiesz ile ludzi czeka aby ci coś zrobić! Zaparkowałaś dobre pięćset metrów od salonu, dodatkowo nie wzięłaś nawet telefonu! A o twoich włosach już nawet nie wspomnę!

- Przepraszam- podchodzę do niego, owijam swoje ręce wokół niego. Spojrzał się na mnie z góry, objął mnie i mocno przytulił.

- Nawet nie wiesz jak się bałem- szepnął. Odsuwamy się od siebie, zdejmuje szal i buty. Gdy tylko odwiesiłam płaszcz na wieszak, zostałam porwana na kolana mężczyzny- jak do ciebie nie pasują tak krótkie włosy- przewracam oczami na jego komentarz. Bierze kosmyk włosów w dłoń- co one jakieś takie sztywne? Masz miększe włosy- jednym ruchem ciągnie w dół pasmo, moje naturalne włosy wydostają się i opadają na moje plecy.

- Musiałeś? Chciałam cię pomęczyć z tym przynajmniej do wieczora- poprawiam kosmyki aby ułożyły się ładniej.

- Wiedziałem że ich nie ścięłaś. Jesteś zbyt posłuszna mi. A mnie to w chuj kręci- prycham na jego słowa.

- Dzisiaj nie ma obiadu- wstaje z jego kolan i wiążę włosy.

- Zamówiłem pizzę, a że mamy jeszcze trochę czasu za nim dostawca przyjedzie- podnosi mnie za uda i przyciska do siebie- wypróbowaliśmy już sypialnie, łazienkę, salon, ale blatu w kuchni jeszcze nie, także- sadza mnie na zimną powierzchnie.

*****
Poprawa1-23.08.2020
Poprawa2-31.10.2022

AndersonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz