36. Pani Fernandez!

1.7K 63 8
                                    

Pov's Nathaniel

Po tym jak rozmowa się zakończyła, spojrzałem na naszego informatyka.

- Serwer był mocno zabezpieczony, gdy mi się udało wejść rozmowa została przerwana. Na ten moment mogę stwierdzić że na pewno ich nie ma na naszym kontynencie, nic więcej nie mamy- szybko pozbierał swój sprzęt i wyszedł. Chłopaki też zaczęli się powoli ewakuować, lecz w porę ich zatrzymałem.

- Stać! Przed moim gabinetem wisi lista dłużników, sprowadźcie mi z czterech dzisiaj. Mam ochotę się wyżyć- mówię sucho.

- To może, szef pojedzie z nami?- zaproponował Harry. To była jego kolej sprzątania piwnicy, chciał oszczędzić sobie większej roboty.

- Niech będzie- wzdycham- muszę się przebrać- szare dresy i koszulka to nie jest dobry strój. Nie mogą rozpoznać że szefowa mafii Black'a jest w niebezpieczeństwie.

Pov's Sky

Gdy otworzyłam oczy była siódma rano, potrzebowałam w tej chwili do łazienki. Jednak żaden z tej dwójki idiotów nie zabrał kajdanek z moich nadgarstków. Zaczęło mnie mdlić, nie wytrzymam dłużej.

- Damon!- wydarłam się tak głośno, na ile pozwalało mi suche gardło.

- Czego drzesz tego ryja! Kobieto kurwa, jest siódma rano- do pokoju wszedł zaspany Antonio w samych bokserkach.

- Muszę do łazienki, zabierz to- proszę mężczyznę.

- Grzeczniej kurwa, gdyby nie to że dzisiaj jest ten bankiet, już bym cię zdzielił- odpiął moje nadgarstki, a ja od razu biegiem ruszyłam do łazienki. Zwróciłam to co miałam w żołądku i od razu zaczęłam myć zęby- ogarnij się, zaraz ci przyniosę ubrania- gdy kończyłam myć zęby, mężczyzna podał mi rzeczy. Wzięłam prysznic i z niechęcią spojrzałam na ten kawałek materiału. Białe, koronkowe figi i krótka sukienka na ramiączkach. Oczywiście nie mogą dopasować tych sukienek do mojego ciała, więc piersi prawie się wylewały spod materiału. Rozczesałam mokre włosy. Przed drzwiami w pokoju leżały czarne sandałki na platformie. Szybko je ubrałam i powoli zaczęłam schodzić na dół.

- Świetnie że już jesteś, siadaj- zajęłam "swoje" miejsce, naprzeciw mnie usiadł Antonio- posłuchaj mnie- zwrócił się do mnie- na szóstą masz być gotowa, myślę że dasz radę sama się przygotować i nie będzie ci potrzebna żadna pomoc. Ja już mam plan, a ty grzecznie będziesz przytakiwać. Zapewniam, że jeśli zrobisz coś nie tak jak trzeba, to siłą cię zaciągnę aby pozbyć się tego problemu z ciebie. Zrozumiałaś?

- Tak, zrozumiałam.

- Świetnie- klasnął w dłonie- teraz możemy zacząć śniadanie, a potem pójdziesz z Antoni'em na małe przesłuchanie- w ciszy zjedliśmy ciepłe pieczywo z konfiturami. Gdy Violet zaczęła sprzątać po śniadaniu, blondyn złapał mnie za ramię i wyprowadził z kuchni. Zaprowadził do swojego pokoju i popchnął na fotel, który stał w rogu. Sam zasiadł na łóżku, wziął laptopa i położył na swoich kolanach.

- Kto jest prawą ręką twojego męża?

- Nie mam pojęcia, nie jeżdżę z nim tam za często. Nawet mi o niej nie opowiada, "dla mojego bezpieczeństwa"- podkulam nogi do klatki piersiowej. Mężczyzna przewraca oczami, widzę że go to irytuje, a ja nie mam zamiaru wydać Nathaniel'a.

- Może inaczej, kto jest ważny i gdzie ma dostęp?

- Nie wiem, mówiłam już- odpowiadam pośpiesznie. Mężczyzna wstaje i zaczyna chodzić po pomieszczeniu.

- Nie wkurwiaj mnie, dzisiaj nic ci nie zrobię. Nie znaczy to tego, że nie dostaniesz jutro- warknął w moją stronę. Chwycił za mój nadgarstek i pociągnął za sobą. Wpadłam na łóżko, a na moich kolanach wylądował laptop- jeśli mówiłaś że Black cię rzadko tam zabierał, stworzysz tu wzór jego siedziby od środka.

- Jasne, ale ty musisz robić pomieszczenia, ja się na tym nie znam- westchnął z irytacją, zabrał urządzenie i usiadł obok mnie.

- Co jest najpierw?- wyświetlił budynek.

- Macie tu błąd- wskazałam na główne wyjście- to jest wejście tylnie, to od lasu to główne. Ono jest bardziej chronione. Tu jest ogólne pomieszczenia, kuchnia, salon i łazienka. Góra dzieli się na dwa skrzydła.

- A piwnica?- zapytał.

- W piwnicy jest siłownia, jeśli chodzi ci o przetrzymywanych ludzi to na strychu, lewe skrzydło to są gabinety, składziki z bronią i tak dalej- w lewym skrzydle, chłopaki mają sypialnie- a w prawym skrzydle chłopaki, mają swoje pokoje. No a na strychu wiesz co jest.

- Jesteś kompletnie bezużyteczna, prócz planu budynku nie dałaś nam nic. Black jest z tobą tylko dlatego że jesteś pusta i nie zadajesz pytań, dobrze się z tobą pieprzy i jesteś ładna. Nic poza tym, już widzę jego radość że wpadliście i będzie musiał z tobą wychowywać tego bachora. Jest mu na rękę że Damon cię chcę, znajdzie sobie mądrzejszą żonę, zapewniam. A teraz wyjazd, bo nie mogę na ciebie patrzeć nadmuchana lalo- pośpiesznie wstałam i wyszłam z pokoju tego dupka. Jakbym była taka głupia jak sądzi, sprzedałabym Nate'a teraz, a on sam nie mówił by mi o wszystkim. Poza tym moja firma jest wystarczającym potwierdzeniem. Jebany skurwiel.

******

Gdy ubierałam sukienkę w drzwi mojej sypialni zapukała Violet'a. Weszła, a w dłoniach trzymała sztuczny brzuch ciążowy.

- Pan Damon prosił abyś go ubrała, ma jakiś plan. Nie mam pojęcia o co chodzi- mówi przestraszona.

- W porządku, zawiążesz?- przytaknęła i pomogła założyć mi to coś- poczekaj, mam dla ciebie inną sukienkę- wyszła z pokoju, a ja usiadłam na łóżku, spojrzałam w lustro. Makijaż wieczorowy prezentował się nienagannie, włosy które prostowałam, układały się w eleganckiego koczka. Gdy starsza kobieta ponownie weszła do pomieszczenia w jej rękach układał się tiulowy, beżowy materiał. Pomogła ubrać mi go, po czym wyszła. Założyłam beżowe szpilki, spojrzałam na siebie w lustrze. Trójkąty które miały zasłaniać mi piersi, chociaż raz spełniały swoje zadanie. Pasek pod biustem jeszcze bardziej uwydatniał sztuczny brzuch, wyglądałam na jakiś siódmy miesiąc ciąży. Rękawy były luźne, a cała sukienka mocno rozkloszowana.

- Już czas- obok mnie pojawił się mój "mąż". Nie słyszałam nawet jak wszedł, złapałam torebkę i dałam poprowadzić się na zewnątrz gdzie na plaży czekał na nas helikopter. Cała droga nie trwała dłużej niż pół godziny, lecz nikt się przez ten czas nie odezwał co bardzo mnie cieszyło. Gdy wysiedliśmy na dachu budynku, zaczęliśmy schodzić schodami do głównej sali- masz się zachowywać jak na żonę przystało, rozumiemy się?- zacisnął dłoń na moim nadgarstku, z moich ust wydobył się syk. Pokiwałam pośpiesznie głową, aby w końcu zabrał tą rękę. Gdy pojawiliśmy się w zasięgu wzroku, spojrzenia wszystkich padły na nas. Mężczyzna stanął trzy schodki wcześniej aby każdy nas widział, a ja poczułam się niezręcznie- moi drodzy, jak widzicie, u mojego boku stoi partnerka Black'a, a teraz już moja żona, Pani Fernandez. Spotykamy się już cztery lata, lecz tamten bezduszny chuj zmusił ją aby wzięła z nim ślub. Gdy dowiedziała się o ciąży, uciekła od niego aby wrócić do mnie. Teraz wspólnie czekamy na mojego dziedzica, który urodzi się już za miesiąc. Moja duma, mój syn. Przyjmijmy więc moją ukochaną w naszym gronie, z największą radością!

********

Poprawa1-26.08.2020

Poprawa2- 10.03.2023

Następny rozdział 1 kwietnia

AndersonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz