Pov's Sky
Gdy obudziły mnie promienie słoneczne co było dla mnie nie małym zaskoczeniem, patrząc na to że mamy początek marca. Wstałam z łóżka, zasłoniłam zasłoną okno, aby te promyki nie budziły mężczyzny. Nie kwapiąc się z ubieraniem, wsunęłam tylko puchate kapcie na stopy i zeszłam na dół. W salonie spał Alex, ciesząc się z słońca które grzało jego ciemną sierść prze szybę. Przewrócił się leniwie na brzuch, obserwując mnie z wyraźnym zaciekawieniem. Zaraz po tym dość szybkim jak na tego otyłego kota tempie, przybiegł do kuchni patrząc w swoje miski. Nasypałam mu jego karmy, zrobiłam sobie kawę. Nathaniel tak szybko nie podniesie swoich czterech liter z wygodnego i ciepłego łóżka. Nie miałam ochoty na żadne śniadanie, więc po ubraniu się z kubkiem kawy w dłoniach wyszłam z psem na taras. Usiadłam na wielkiej huśtawce i obserwowałam Dolphi która skakała radośnie wokół jednego z ochroniarzy. Ten rzucił jej piłkę na drugi koniec podwórka, stamtąd inny mężczyzna rzucił do tego z samego początku. W ten sposób uradowana suczka cieszyła się z atencji biegając za zieloną piłeczką.
- Nie płacę wam za zabawę z moim psem do kurwy- warknął na nich brunet gdy tylko wyszedł na zewnątrz. Dwóch ochroniarzy od razu stanęli prawie że na baczność, zasmucona Dolphi z piłeczką w pysku ruszyła powolnym krokiem w naszą stronę- dzień dobry, maleństwo.
- Dzień dobry- uśmiechnęłam się w jego stronę, usiadł obok mnie z czarnym kubkiem wypełnionym kofeiną. Objął mnie ramieniem, popychając mnie lekko abym się o niego oparła.
- Jedziesz do firmy dzisiaj?
- Muszę sprawdzić czy ona jeszcze stoi- zaśmiałam się- a ty możesz przejść się z Dolphi, dawno nie była na długim spacerze.
- Zajedziesz do mnie do firmy, dam ci kopertę. Dasz to sekretarce, ona będzie wiedziała co z tym zrobić.
- Mam się bawić w tajnego agenta?- mruknęłam rozbawiona.
- Twoim arcytrudnym zadaniem będzie dostarczenie nowo wydrukowanych umów z moim podpisem. Podołasz temu zadaniu?
- Będzie trudno, Panie Black. Ale myślę że dam radę- zrobiłam dłuższą przerwę- wiesz, wczoraj tak myślałam. Moja rodzina nie wie że do siebie wróciliśmy. Z tego co zdążyłam zauważyć powiedziałeś rodzicom o mafii. Zastanawiam się, jak zrobić to z moimi.
- Możesz pojechać do nich w najbliższy weekend, ja zostanę tutaj. Wyjaśnisz sobie z nimi wszystko. Ale pamiętaj jedno, ja już nie pozwolę ci odejść.
- Nie mam takiego zamiaru. Tak właściwie, to co się dzieje z Logan'em?
- Przejmujesz się nim? Nie mam pojęcia, nie mam też zamiaru tego sprawdzać. Póki nie zatruwa mi życia, to mi nie przeszkadza.
- Nie przejmuje się nim, po prostu, byłam ciekawa czy jeszcze żyje.
- Żyje- odpowiada- chyba że zadarł nie tylko ze mną- dopowiada.
- Zadarł z tobą? Chyba coś przegapiłam.
- A nie?- zapytał oburzony- miał czelność nazywać się swoją, a ty jesteś tylko i wyłącznie moja.
- Czy ty aby leciutko nie przesadzasz?- och, uwielbiałam się z nim droczyć.
- Mam cię wychować? Pamiętaj że moje kary są bardzo ciekawe, a jedną dostaniesz już dziś wieczorem. Na ten moment nie będę zdradzać szczegółów, Dolphi! Chodź idziemy!- wstał z huśtawki odkładając kubek na stoliczek. Kara mówi?
***
- Dzień dobry szefowo- na wejściu powitała mnie sekretarka, posłałam jej uśmiech i ruszyłam do windy. Gdy wjechałam na najwyższe piętro od razu z szczerym uśmiechem przywitała mnie Ava.
- Dzień dobry, dawno Pani nie było.
- Sprawy prywatne- uśmiechnęłam się- teraz też nie będzie mnie długo, wpadłam zobaczyć tylko jak się sprawy mają. Muszę jeszcze zajechać do firmy swojego narzeczonego.
- Logan się oświadczył?!
- Zerwaliśmy- mruknęłam bawiąc się pieczątką- zaręczyłam się z takim mężczyzną, z dawnych lat.
- Kim jest ten szczęściarz i zaraz współwłaściciel tak wielkiego majątku- zachichotałam na jej słowa.
- Nathaniel Black.
- Kurwa!
- Ciszej, cała firma nie musi wiedzieć.
- W tej sytuacji to ty będziesz tą współwłaścicielką ogromnego majątku- mruknęła- a to nie jego firma ma współpracę z naszą?
- Ma, idę do Jacksona, opierdolić go za coś- zaśmiałam się. Podążam korytarzem, od ścian odbija się stukot moich szpilek.
- Któż to nas odwiedził- zacmokał mężczyzna gdy tylko zamknęłam drzwi od jego gabinetu- aż tak byłaś zajęta swoim narzeczonym?- rzucił podtekstem.
- Skąd ty wiesz?
- Przecież mam skrzynkę mailową, a wiadomość od samego Nathaniela Blacka nie mogła przejść mi koło nosa. Bałbym się że coś mi zrobi, nadal nie wierzę że adwokat związał się z mafiosom, no ale jak widać, przeciwieństwa i te sprawy. No ale dokańczając, napisał że bierzesz urlop do odwołania, a sprawa nie podlega dyskusji. A że mam dostęp do twoich danych, jako jedyny w tej firmie- powiedział dumnie- twój instagram prywatny, aż roi się od zdjęć razem z nim jak byliście razem. Oczywiście, nieopublikowanych, dokładnie pięć lat temu.
- Czy ty wszedłeś na mojego instagrama?- prychnęłam.
- Oczywiście że tak, nie był używany od wieków. Są tam serio ciekawe rzeczy. A nie ta nuda, Scarlett Anderson, e-mail, numer telefonu biura i inne takie pierdoły, masz jedno zdjęcie! I to z przejęcia firmy, ono ma już z cztery lata!- wzdycham głośno.
- Czasami na prawdę zachowujesz się jak gej- podsumowuje.
- Udowodnił bym ci moją orientację ale krok pierwszy mam żonę, krok drugi, chce jeszcze żyć- zaśmiał się głośno, chwyciłam w dłoń teczkę leżącą na jego biurku i w niego rzuciłam. Spojrzał na napis na niej, moje pismo- Nathaniel Black- czyta- wy chyba na prawdę jesteście sobie przeznaczeni.
- Nie wytrzymam z tobą- odwracam się i wychodzę z jego gabinetu. Po pożegnaniu się z asystentką i sekretarką, wychodzę z kancelarii. Po dziesięciu minutach parkuje przed firmą, narzeczonego.
- Była Pani umówiona?- na wejściu zostaje miło przywitana przez sekretarkę, która prawie że rozebrana siedziała na bariście.
- Ta Pani to narzeczona szefa- powiedział Harry, który jak mniemam robił tu za ochroniarza.
- Myślałam że ma lepszy gust- prychnęła cicho.
- Mogę załatwić ci w pięć minut wylot z tej firmy, a następnie wystawić taką opinię że w żadnej pracy cię nie przyjmą, nawet na zmywaku, nawet nie informując o tym mojego narzeczonego. A patrząc na tego faceta pod tobą któremu zaraz gałki wyskoczą, nie sądzę żebym była przeciętna. Ja przynajmniej wszystko mam naturalne- uśmiechnęłam się do niej- tu masz dokumenty, dostarcz je tam gdzie trzeba i już zacznij pakować swoje rzeczy.
Po godzinie byłam już w domu.
- Jestem!- Nathaniel'a jeszcze nie było. Poszłam na górę, tam się przebrałam i zmyłam makijaż. Tuż po wyjściu z łazienki zostałam przełożona przez kolano Nathan'a.
- To teraz pora na karę- wyszeptał do mojego ucha, nie wiedziałam o co mu chodzi, dopóki nie poczułam jak jego dłoń zderzyła się z moim pośladkiem- to za pozwolenie innemu mężczyźnie cię dotknąć- kolejny cios w to samo miejsce- to za bycie w związku z innym- tym razem drugi pośladek oberwał- to za to że uprawiałaś z nim seks- i tak kontynuował tą niezwykle interesującą i przyjemną karę, potem potoczyło się to w inny sposób, jeszcze bardziej przyjemny.
************
Poprawa1-25.08.2020
Poprawa2-13.11.2022
CZYTASZ
Anderson
RomanceSky przeprowadza się do brata aby skończyć najlepszą szkołę. W dużym mieście jest to jednak bardziej możliwe. Nie spodziewała się jednak że kumpel jej brata wyzna jej miłość. Scarlett jednak nie wie kim jest jej brat i jego przyjaciele. Czy dziewczy...