60. Prawda

2.3K 54 7
                                    

Pov's Nathan

Parkuje auto i szybko z niego wysiadam. Niemal że warczę z wkurwienia, gdy drzwi nie chcą ustąpić walę w nie z całej siły aż kurwa wyleciały.

- Czego oni do kurwy chcą?!- syczę w stronę Paula, który nieznacznie się spina widząc mnie w takim stanie.

- Nie wiem, na prawdę. Chciałem ich tu w ogóle nie wpuszczać, ale się uparli. Nie chciałem się tutaj kłócić przy wszystkich, w końcu to są prywatne sprawy szefa.

- Gdzie oni są?

- W twoim gabinecie, pilnuje ich Max- kiwam głową i pokonuje schody, w tak szybkim tempie że jestem zdziwiony że po drodze się nie wyjebałem. Z impetem otwieram brązową powłokę.

- Zjawiłeś się, nie wiem po co. Starsi ludzie, a śmiecie jakich mało. Rozpierdolisz ich jak usłyszysz co chcą- prycha Max, podnosi się z fotela i idzie w moim kierunku, klepie moje ramię dwa razy i zamyka za sobą drzwi. Wzdycham głośno, siadam na skórzanym fotelu, próbując zapanować nad emocjami.

- Czego ode mnie chcecie?- miało to zabrzmieć inaczej, bardziej...pokornie. Ciśnienie w mojej krwi nie pozwala mi jednak wypowiedzieć zdania tak, jakbym tego chciał.

- Nathanielku, my wiemy co zrobiła ci nasza córka...- zaczyna kobieta.

- Nie mów, tak na mnie- syczę w jej stronę.

- Lubiłeś jak tak na ciebie mówiłam- mruczy- potrzebujemy twojej pomocy.

- Z?- pytam kpiąco obracając w dłoniach czarne pudełeczko.

- Potrzebujemy pieniędzy.

- Ile?- podnoszę leniwie wzrok na nich.

- Cztery miliony- po wypowiedzeniu tych słów, uśmiecham się kpiąco pod nosem, i to był najbardziej kpiący uśmiech na jaki mnie stać.

- W niczym wam nie pomogę, wiedzieliście dobrze co ona planuje, jednak siedzieliście cicho. Może gdybyście mnie ostrzegli, ona by jeszcze żyła.

- Bylibyście razem- odpowiada ojczym wspomnianej dziewczyny.

- Nie, tak na prawdę to nigdy jej nie kochałem. Byłem gówniarzem, przywiązałem się do niej, nic więcej. Teraz kiedy mam narzeczoną- mam nadzieję że będę ją miał- widzę czym jest miłość, jednak nie czułem jej w stosunku do niej. Radzę wam się wynosić i więcej tu nie przychodzić, żebym was nie zastrzelił jak zwierzęta- podnoszę się zza biurka i wychodzę z pomieszczenia. Przy drzwiach stoi Dylan- wyprowadź państwo- zbiegam po schodach, na dole spotykam Paula- za równo tydzień przeprowadzimy atak na Californie, albo się uda, albo nie. Trudno, nie dam sobą pomiatać- ten tylko przytakuje. Wychodzę z budynku, wsiadam do czarnego, matowego auta. Wyjmuje to czarne pudełeczko, którym bawiłem się rozmawiając z tymi debilami. Otwieram je, a moim oczom ukazuje się pierścionek z diamentem na środku i małymi diamencikami po bokach. Zamykam je i głośno wzdycham, albo nam się uda i oświadczę się kobiecie mojego życia. Albo nie i muszę zniknąć z jej otoczenia na parę ładnych lat.

***

Siedzimy na sofie w salonie, chce jej opowiedzieć, ona nie zasługuje na życie w kłamstwie. Ale czy będzie zadowolona z tego co usłyszy? Nie ucieknie ode mnie, nagle zacznie się mnie bać? Mam tak wiele wątpliwości, wzdycham głośno, sięgam po pilota i wyłączam telewizor.

- Możemy porozmawiać?- pytam.

- Jasne- uśmiecha się, zwracając na mnie uwagę.

- Nigdy ci o tym nie mówiłem, a chcę żebyś znała prawdę.

- O czym?

- O tym jak stanąłem na czele mafii- Scarlett wygląda na zdziwioną ale nie komentuje moich słów- jak miałem osiemnaście lat, miałem dziewczynę, Amandę. Z biegiem czasu, wiem że ją nie kochałem, sam nie wiem dlaczego z nią byłem. Jej rodzice byli po rozwodzie, ona mieszkała z matką. Rzadko wspominała o ojcu, prawie nigdy, ja sam też nie dopytywałem. Jej matka, kiedyś wspomniała że to niebezpieczny człowiek, nie wiadomo co ma w głowie. Jednego dnia, zadzwoniła do mnie z płaczem, powiedziała że Amanda została porwana. Wtedy wyjawiła mi prawdę. Ojciec dziewczyny, był szefem mafii, jej matka pracowała w jego klubie, pewnej nocy ją zgwałcił. Tak zaszła w ciąże, kategorycznie zabronił jej usuwania tego dziecka. Po jej urodzeniu, nie kontaktował się z nią. Co miesiąc wysyłał pieniądze na jej wychowanie, taka była jego rola. Zabrał Amandę do siebie, poinformował swoją byłą pracownicę przez sms że teraz jego kolej aby zająć się córką. Kobieta była pewna, że porwał ją aby zmusić ją do ślubu z jakimś starym oblechem aby zapieczętować jakiś nowy interes, prawda była zupełnie inna- robię chwilę przerwy, po czym kontynuuje- nie wiedzieliśmy co zrobić, ja czułem się winny temu, bo przecież prosiła mnie abym zawiózł ją do jej przyjaciółki, ale byłem u kumpla. Wstąpiłem do wrogiej mafii jej ojca, która nie była tak duża jak się tego spodziewałem. Dwa miesiące zajęło mi wstąpienie do niej, aby zostać pełnoprawnym członkiem. Zyskałem w oczach szefa, widziałem to. Pozwolił mi zabrać dwa oddziały. Ten w Santa Clarita i z Rosamod. Teraz ich już nie ma, ale wtedy były wystarczająco duże aby rozpierdolić tamtą mafię. Nie chciałem rozlewu krwi, byłem umówiony z szefem, odzyskam dziewczynę i odchodzę. Ale wtedy dowiedziałem się prawdy. Amanda nigdy nie została porwana, sama uknuła ten plan z swoim ojcem, puszczała się z jego prawą ręką. Był dość specyficznym facetem... miałem wrażenie że jest chory psychicznie. Gdy się tego dowiedziałem, wpadłem tam i sam powybijałem połowę ludzi, lecieli jak muchy. Okazało się że jej kochanek zadźgał ją dzień wcześniej. Związał ją, potem ciął jej skórę. Ona na to pozwalała, lubiła to, lubiła czuć jak ostrze noża ją rani. Chłopak zapędził się za daleko, zaczął nacinać ją w miejscach intymnych, a jej nadal się to podobało. Dopiero jak wsadził jej nóż w pochwę, zrozumiała że coś jest nie tak, niestety było już za późno. Zadźgał ją na oczach jej ojca, który nawet nie kwapił się jej pomóc. Znalazłem nagranie z tamtego pomieszczenia. Zniszczyłem je już dawno temu. Po miesiącu od tego zdarzenia szef mafii do której należałem, nadal należę. Dostał kulkę, spodziewał się tego i wcześniej napisał testament, według którego to ja zostałem wyznaczony na jego następce. Wiedział że będę dobrze rządził, wiedział jak szybko popadam w furię i co wtedy jestem w stanie zrobić, widział też jak szybko się z niej uspokajam. Wtedy zabiłem połowę składu, wyznaczyłem na ich miejsca ludzi, którzy byli dla mnie lojalni od samego początku. Jej matka znalazła list, który był zaadresowany do mnie. Okazało się że o jej zdradę obwiniała mnie, nie dawałem jej tego co "potrzebowała". Nie biję kobiet, nawet w afekcie seksualnym. Nie mówię o klapsach. Ciosy w brzuch, w twarz, baty, to były jej klimaty, czego zupełnie nie rozumiałem. Po nie całym roku, dowiedziałem się że jej matka wiedziała że jej córka ma romans z takim kolesiem, ale niczego nie powiedziała. Myślała że to chwilowe, że jej przejdzie. Dzisiaj była u mnie wraz z jej nowym mężem. Chciała pieniądzę, wyjebałem ich na zbity pysk... i tak zostałem szefem, tego wszystkiego, które będzie ze mną aż do śmierci.

*****************

Poprawa1-23.08.2020

Poprawa2-29.07.2022

AndersonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz