57. Luke, czym ty ją karmisz?

2.2K 40 2
                                    

Pov's Sky 

- Nathaniel, mógłbyś wstać? Byłabym wdzięczna o chociażby zabranie ręki z mojego ciała. 

- Gdzie się spieszysz?- mruczy zaspany.

- Mówiłam ci wczoraj że przyjeżdża Luke z Melissą. Chcą nam o czymś powiedzieć- mówię zrezygnowana i opadam na poduszki. 

- To dzisiaj?- podnosi się na łokciach i przeciera twarz dłońmi. 

- Tak, to dzisiaj- wstaje z łóżka na co Dolphi rozciąga się na mojej stronie. Idę do garderoby i wybieram szerokie niebieskie jeansy, z motywem motylków, a do tego krótki beżowy sweterek z guziczkami. Szybko się w to przebieram, włosy rozpuszczam i przeczesuje szczotką. Wychodzę z pomieszczenia, mężczyzny nigdzie nie ma więc zapewne ubrał tylko spodnie i poszedł zrobić nam kawę. Wychodzę z pokoju i schodzę z schodów. W kuchni spotykam mężczyznę który pastwi się nad ekspresem do kawy- co ty robisz?

- To chujostwo nie działa- mówi sfrustrowany. Wzdycham i podnoszę wtyczkę do prądu która zwisała z szafki- kto to odłączył?

- Ty, gdy stwierdziłeś że płacimy dużo, za prąd- prycham i podłączam maszynę do prądu. Z lodówki wyciągam mleko i wlewam je do garnka. Wstawiam na płytę indukcyjną i odwracam się przodem do pół nagiego, mojego faceta. 

- Co jemy na śniadanie, mała?- pyta podchodząc do mnie, swoje duże, szorstkie dłonie, kładzie na moich biodrach i przyciska mnie do blatu. 

- Kaszkę z owocami- uśmiecham się promiennie do bruneta, co odwzajemnia pokazując równe, śnieżnobiałe zęby. 

- Moje ulubione śniadanie, zaraz po naleśnikach. Twoich oczywiście, musisz kiedyś spróbować naleśników mojej mamy- mruczy i odsuwa się ode mnie gdy widzi że mleko zaczyna wrzeć. Odstawiam je na chwilkę i wsypuje odpowiednią ilość cukru, a następnie go rozpuszczam. Znowu kładę naczynie na odpowiednie miejsce i wsypuje do białej cieczy kaszkę malinową. Mieszam ją energicznie, biorę się za krojenie malin oraz bananów. 

- Aż takie dobre?- pytam wyciągając dwie miseczki. 

- Okropne, tłuste i grube. Zupełnie jak twoja ciotka Linda- na to stwierdzenie wybucham głośnym śmiechem, a łyżka z naszym śniadaniem trafia na blat, brudząc go różową mazią. Urywam kawałek ręcznika papierowego i wycieram plamę. Układam owoce na górze naszego śniadanie, a następnie podaje na stół. Daje jeszcze łyżeczki i gotowe- mam wrażenie że to jest co raz lepsze- mówi Nathan gdy wepchnął sobie do ust kaszkę wraz z świeżą maliną. 

- Następnym razem kupię jakiś inny smak, bo powoli zaczyna mi się on przejadać- mruczę. 

- Waniliowa!- wykrzykuje z pełną buzią. 

- Truskawkowa!- odpowiadam mu z tym samym entuzjazmem. 

- Nieeee- niczym naburmuszone dziecko zakłada ręce na piersi i wydyma usta ociekające różowawą substancją. 

- Złe dziecko?- odkładam miskę po posiłku do zmywarki, biorę łyk słodkiej kawy, która jak zwykle jest niesamowicie dobra- idź się ubrać. 

- Mi się podoba, chociaż masz mniej do ściągania w pewnych sytuacjach. 

- Nie.Ma.Opcji. Na górę, już! Ubierać się!

- Tak jest- salutuje i wychodzi. Wznoszę oczy ku górze, za co mnie tak skarali? Gdy słyszę dzwonek do drzwi, wycieram ręce w szmatkę i idę otworzyć. Tak jak się spodziewałam za nimi stał mój brat z swoją dziewczyną, wszystko byłby dobrze gdyby nie to że Melissa dość sporo przytyła w małym okresie czasu. 

- Hejjj- mówię niepewnie i przytulam ją, a następnie blondyna- chodźcie- odsuwam się w drzwiach aby ich przepuścić, nie mogąc się nadziwić tym że w tak krótkim czasie można się tak roztyć. Razem idziemy do salonu- chcecie coś do picia?

- Właściwie to może pójdziemy na miasto?- pyta Luke. 

- Jestem, Jezu, Melissa co si się stało? Luke, czym ty ją karmisz? Co ty jej do gardła wsadzasz że się tak roztyła?- w myślach moja pięść zderza się z jego idealną twarzyczką. O dziwo blondynka wybucha śmiechem. 

- Jestem w ciąży- odpowiada z uśmiechem i zdejmuje z siebie kardigan, nasz wzrok pada na jej widoczny brzuszek. 

- Czyli wsadzał, ale nie do gardła- mamroczę Nathaniel, uderzam go w ramię i podbiegam do młodych rodziców. 

- Jejku, tak bardzo wam gratuluję. Który tydzień? 

- Siedemnasty- mówi kobieta i kładzie dłoń na swoim brzuszku. 

- Dziewczynka czy chłopiec?- zadaje kolejne pytanie. 

- Chcemy mieć niespodziankę- odpowiada mi mój brat- to co? Idziemy na miasto? 

Pov's Nathan 

Całą czwórką idziemy chodnikiem, dziewczyny przed nami, głównie ekscytując się małym człowiekiem który przyjdzie na świat za mniej niż pięć miesięcy. Ja z Luk'iem trzymamy się raczej z tyłu. Patrzę na lekko odznaczający się brzuszek blondynki i zastanawiam się jakby było jakbyśmy to my spodziewali się dziecka. Oszalałbym wtedy totalnie na punkcie brunetki. Cieszyłbym się jak głupek, chodź wiem że moja dziewczyna chce najpierw skończyć studia. Chodź z takiej małej wpadki też bym się cieszył jeszcze bardziej jakby to była dziewczynka, podobna do nas obojgu. Chodź musi mieć moje oczy bo gdyby odziedziczyła je po swojej mamie to nie mógłbym jej niczego odmówić jak jest to z Scarlett. Chociaż syn też nie byłby takim złym pomysłem ale to bardziej na drugie dziecko. Taki maluszek teraz to nie jest dobry pomysł przez sytuacje panującą dookoła nas. California może w każdej chwili zaatakować, muszę wyeliminować wszystkie mafie, abym potem mógł wieść w miarę bezpieczne życie. Co prawda w cieniu nadal będę prowadził mafię, taką mam nadzieję. Ale w domu chce być kochającym ojcem dwójki dzieci i mężem ślicznej i mądrej kobiety. Oddałbym wszystko aby tą kobietą była niska brunetka która idzie przede mną, ale nie wiem czy po tym co jej zrobię będzie chciała na mnie kiedykolwiek patrzeć. Najbardziej się boję że założy rodzinę z kimś innym i będzie w pełni szczęśliwa, a ja nie będę miał serca aby to rozbijać. Nie mógłbym patrzeć na to że ona jest szczęśliwa z jakimś innym mężczyzną. Mieć z nim dzieci, wieść takie życie, jakie ja mam zaplanowane z nią. Nie mogę ją w żaden sposób przygotować na to co stanie się za parę tygodni, ale mam nadzieję że jeśli się kiedyś spotkamy i powiem jej że robiłem to wszystko dla jej bezpieczeństwa to mi wybaczy. Chociaż nie mogę przewidzieć czy wyjdę z tego żywy, wtedy Paul ma dostarczyć jej list, oraz pieniądze które nazbierałem do tej pory. Gdyby mnie zabrakło chce jej zapewnić życie w miarę na poziomie chociaż przez kilka lat. Doskonale zdaje sobie sprawę, że gdybym przeżył mógłbym to zrobić aż do końca naszych dni i do tego też będę dążył. 

********

Poprawa1-23.08.2020

Poprawa2-02.07.2022

AndersonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz