2. Wywiad dla Nathana

2.4K 58 3
                                    

Pov's Sky 

Obudziłam się jak zawsze przed Loganem. Wyszłam z łóżka zostawiając na nim blondyna, kota i psa. Weszłam do łazienki i wzięłam prysznic. W garderobie ubrałam na siebie bieliznę, spódniczkę, rozbudowany stanik który robi za bluzkę, oraz marynarkę. Wzięłam do ręki szpilki, które zostawiłam przy drzwiach i siadłam do toaletki. Zrezygnowałam z podkładu czy korektora.  Więc jedynie podkreśliłam rzęsy tuszem, a na usta nałożyłam pomadkę w kolorze nude. Włosy na szybko rozczesałam i razem z szpilkami idę do kuchni zahaczając o biuro aby zabrać potrzebne dokumenty. Nie mam ochoty na żadne śniadanie, więc biorę jedynie do ręki jogurt który szybko jem. Myje zęby, zakładam szpilki, plik papierów wkładam do torebki. Zgarniam kluczyki i wychodzę z domu. Po piętnastu minutach jestem na miejscu, zamykam auto i wchodzę do budynku. 

- Dzień dobry Pani Scarlett- wita mnie nasza główna asystentka Cynthia. Odpowiadam jej skinieniem głowy i wjeżdżam na ostatnie piętro. 

- Dzień dobry szefowo. 

- Dzień dobry Avo- moja asystentka, niezastąpiona. 

- Kawa?

- Jak miło że pytasz - uśmiecham się do niej, idę do swojego biura które otwieram kluczem. Siadam na fotelu i odpalam laptopa. Na początku moja ukochana rzecz czyli maile. 

- Kawa i dokumenty. Spotkanie z dwoma klientami ale to po przerwie na lunch- brunetka kładzie na biurku kofeinę i plik papierów. 

- Dziękuje- kobieta się wycofuje, a ja na spokojnie mogę zająć się pracą. W między czasie ugadując się na kawę z Dylanem. 

Pov's Nathaniel

- Szefie!- odwracam się w stronę Dylana.

- Co chcesz? Muszę jechać, bo się zaraz spóźnię- podaje mi jakąś wizytówkę. Zaczynam czytać, czy ten idiota dał mi kartę na siłownie?- sugerujesz mi że źle wyglądam?

- Co? Nie-zabiera mi z dłoni kawałek kartonu- kurwa, to nie to- podaje mi inny papier. Wizytówka kancelarii Scarlett.

-Po co mi to dajesz? 

- Szefowa mi to dała, zaprosiła mnie dzisiaj na kawę. 

- Szefowa? 

- Dla nas to zawsze będzie szefowa- uśmiecham się po nosem. 

- Za mną. 

- Już się szef nie śpieszy?- chodź on idzie za mną, to wiem że na jego ustach jest cyniczny uśmieszek.

- Przymknij się- syczę w jego stronę. Wchodzimy do magazynu- masz- podaje mu podsłuch- założysz to i wtedy pójdziesz.

- Wiedziałem- uśmiecha się, a ja karcę go wzrokiem. Nic nie poradzę na to że nadal ją kocham. 

Pov's Sky

Wstaje z krzesła, chwytam  torebkę i wychodzę z biura. 

- Za godzinę powinna być z powrotem. Także jakby ktoś chciał coś ode mnie to później- zarzucam torebkę na ramię. 

- Za dwie godziny ma Pani pierwsze spotkanie- wsiadam do windy i zjeżdżam na dół. Wychodzę z budynku, kieruje się do pobliskiej knajpy skąd często zamawiamy jedzenie. Gdy wchodzę do środka widzę że brunet już czeka. 

***

- To może teraz wyłączysz ten podsłuch i mnie odprowadzisz, normalnie sobie porozmawiamy, nie będziesz przeprowadzał wywiadu dla Nathana- na twarzy Dylana maluje się szok. 

- Ale skąd ty wiesz?

- Oh, błagam cię. Rok związku z mafiosom mówi sam za siebie- ciemnooki wyjmuje kable spod kurtki i wrzuca je do swojego samochodu gdy obok niego przechodzimy. 

- Czemu zostałaś adwokatem? 

- Wróciłam do domu rodzinnego, a o ile wiesz Luke jest ode mnie starszy- mówię na co brunet przytakuje- on zaczął studiować medycynę, jednak mu się odwidziało. A z racji tego że moi rodzice mają tylko dwójkę dzieci, to ja musiałam iść na prawo- tłumaczę. Dochodzimy pod firmę, zatrzymujemy się jeszcze na chwilkę. 

- Żałujesz?

- Nie, teraz Luke siedzi od rana do nocy w szpitalu, nie ma nie raz czasu żeby zająć się żoną czy dzieckiem. A ja jakbym chciała nie musiałabym w ogóle tu przychodzić i pracować. 

- Ile ja bym dał za taką pracę- rozmarzył się brunet- oprowadzisz mnie?- kiwa w stronę budynku.

- Pewnie, chodź- wchodzimy do budynku- tu jest hol. Jest nasza główna asystentka,  windy, tam schody, biura ludzi którzy przyjmują mniej skomplikowane sprawy. Rozwody, podziały majątkowe i takie tam- wchodzimy do windy, od razu wybieram najwyższe piętro. 

- Pominiemy kilka pięter- zauważa.

- Piętra są prawie identyczne, budynek pnie się w górę wraz z trudnością spraw. Na samej górze, zajmujemy się tylko sprawami firm- ciemnooki przytakuje, drzwi się rozsuwają ukazując przestronny hol- wróciłam!

- Klient dzwonił że się spóźni od godziny do dwóch. 

- Biznesmeni- wzdycham- tutaj jest stołówka, biuro mojego zastępcy Jacksona, dalej biuro Alexa- wracamy się, przechodzimy koło biurka Avy. 

- Zrobisz nam dwie kawy?- przytakuje i wstaje z krzesła- moja asystentka. Niezastąpiona- otwieram kluczem gabinet. 

- No, no. Nieźle się tu urządziłaś- siadamy na krzesłach, po chwili kobieta przynosi nam napoje. 

- To teraz opowiadaj co tam u was słychać. 

***

Dopiero po ósmej wchodzę do mieszkania, ostatnie spotkanie się nam przedłużyło. Klient był tak okropny, że zaczęłam się zastanawiać czy nie pomóc jego konkurentowi który okazał się firmami Nathaniela. Więc od razu odwiodłam się od tego pomysłu. Odmówiłam Panu współpracy, a on zdenerwowany wyszedł wraz z pomocą ochroniarzy. Zdejmuje szpilki z moich nóg i rzucam je w kąt pomieszczenia. 

- Ciocia!- podbiega do mnie dziecko Luka i zatrzymuje mnie w uścisku. 

- Cześć maluchu, zostajesz dzisiaj z nami? 

- Tak! Mamusia z tatusiem powiedzieli że muszą naprawić łóżko u siebie w sypialni i będzie bardzo głośno, a ja nie lubię hałasu- wzrusza ramionami. Jacob jest dość ciekawskim dzieckiem, na szczęście nigdy nie nakrył rodziców na seksie, chodź parę razy było blisko. Więc jak małżeństwo jest mocno nakręcone podwozi syna do mnie, mały brunet nie ma nic przeciwko, bo uwielbia Dolphi, a jego rodzice nie zgadzają się na psa. 

- Co robiłeś z wujkiem?- pytam, przechodzimy do łazienki abym mogła umyć ręce i zmyć makijaż. 

- Bawiliśmy się w super bohaterów, potem w chowanego. I zrobiliśmy dla ciebie kolację!

- A jedliście ją już?

- Nie- pokręcił przecząco głową. 

- To chodź szybko bo pewnie jesteście potwornie głodni- biorę dziecko za rączkę i prowadzę do kuchni. 

- Cześć skarbie- blondyn podchodzi do mnie aby na moich ustach złożyć buziaka. 

- Hej, przepraszam że tak późno ale spotkanie się przedłużyło. 

- Nic się nie stało, siadaj. 

Po kolacji pomogliśmy młodemu przyszykować się do spania, a następnie położyliśmy go w pokoju gościnnym. Gdy tylko zasnął cicho wychodzimy z pokoju. 

- Kiedy my będziemy takiego mieli?

- Logan nie zaczynaj tematu, powinieneś uszanować moją decyzję. 

- No dobrze, ale mam nadzieję że dzisiaj dasz się skusić- podnosi mnie za uda do góry, chcąc nie chcąc muszę opleść nogami jego biodra. Kieruje nas do sypialni, niech go szlag!

******

Poprawa1-23.08.2020

Poprawa2-18.08.2022


AndersonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz