68. Trzymam cię za słowo, Ivan

1.3K 60 10
                                    

Pov's Nathaniel 

- Nie ma go- oznajmia Dylan. Wściekły chowam broń, wzdycham głośno i rozglądam się po okolicy. 

- To już trzeci raz, my go namierzamy, a on spierdala w ostatniej chwili- oparłem się o swój samochód. Mężczyźni już powoli zbierali się obok nas, czekali na dalsze polecenia. 

- Co chce przez to, szef powiedzieć?- nachylam się lekko w jego stronę. 

- Zwołaj zebranie, ja ty, Max i Paul- zarządzam- reszta niech się tu jeszcze rozejrzy i szuka śladów. Ty jedziesz ze mną- wsiadam w audi i czekam aż Dylan przekaże polecenia reszcie. Paul razem z Max'em wsiedli w swoje samochody i pojechali pierwsi. Toczyli się jak na nich dość powoli, myślę, że nie przekroczyli 150 na liczniku. Brunet wsiadł po stronie pasażera, odpaliłem silnik i ruszyłem aby dogonić tamtą dwójkę. Później sunęliśmy po autostradzie wymijając samochody jak pionki w grze. 

- Myśli szef, że- przerwał. Westchnąłem ciężko, zawsze starannie dobieraliśmy składy. 

- Myślę, że mamy kreta u nas-  zjeżdżam z asfaltu i już drogą leśną kieruję się do siedziby. Zaparkowałem samochód, napisałem wiadomość do Sky, że będę trochę później. W czwórkę wchodzimy do sali gdzie odbywają się zebrania. Usiedliśmy na swoich miejscach. Obrzuciłem ochroniarzy leniwym spojrzeniem- wypierdalać, jak skończymy to was zawołam. Pilnujcie, żeby nikt tu nie wszedł- przytaknęli i wyszli- mamy kreta wśród nas. 

- Mamy sprawdzone składy, jeśli ktoś zaczął wynosić informację to tylko od nie dawna.

- Myślę, że ten ktoś zaczął pracować dla Ivan'a. Trzy razy mieliśmy już chuja, a za każdym razem wymykał się w ostatniej chwili. Od teraz zamykamy wszystko. Składy z bronią, biura, piwnice i informatyków. Klucze mamy mieć tylko my, bo do was mam największe zaufanie. Zamki mają być zmienione jeszcze dzisiaj. 

- Może to któryś z informatyków? 

- Ci nerdzi?- szydzi Max- słyszą głos Nathaniel'a na dole i już srają w gacie. Nikt nie byłby tam na tyle głupi, żeby ostrzegać tego jebanego ruska. 

 - Musimy jeszcze raz prześledzić wszystkich, zobaczyć listy. Kto miał dostęp do tych akcji i kto jest najnowszy u nas. Idę do informatyków, niech włamią się na telefony wszystkich i szukają jakiś luk.

- Ja zajmę się tymi zamkami- powiedział Max, wstał z swojego miejsca i wyciągnął telefon. Głową kiwnął na drzwi, a ja kiwnąłem na zgodę aby wyszedł. 

- Ja z Paul'em prześledzę składy i kto miał dostęp do informacji. Jak lista będzie gotowa, przyniesiemy ją. Będziemy u mnie w biurze- Dylan z Paul'em wstali i wyszli. Sam się podniosłem z fotela, za nimi opuściłem pomieszczenie. 

- Idźcie stanąć przy informatykach. Przekażcie reszcie, że do informatyków, piwnicy, naszych biur i magazynów broni mają dostęp tylko Max, Dylan i Paul. Dopóki nie zmienią tam zamków, macie stać i pilnować. Jeśli ktoś będzie chciał tam wejść, ma się zgłosić do jednego z tej trójki, myślę, że to jasne. 

- Oczywiście, szefie- wszedłem na piętro, już przy drzwiach do naszych nerdów stali ochroniarze. Gdy otworzyłem drzwi, rozmowy ucichły. 

- Wprowadzamy zmiany- zacząłem- za waszymi drzwiami jest ochrona. Od dzisiaj też zostaniecie zamykani na klucz, ktoś będzie was wpuszczać na początku zmiany i wypuszczać na koniec.  

- Skąd te zabezpieczenia?

- Im mniej wiesz, tym dla ciebie lepiej. Nie chciałbym aby się okazało, że za dużo chcecie wiedzieć, a moja kulka z pistoletu przypadkiem wymsknie się w wasze marne ciało- oznajmiam chłodnym głosem- macie włamać się do systemu każdego kto będzie na liście którą wam ktoś przyniesie. Jak się dowiem, że komuś o tym powiecie, kto nie jest mną albo Dylan'em. Uwierzcie mi, jak was dopadnę to nic z was nie zostanie- nawet ich trzeba nastraszyć od czasu do czasu. Po drodze do drzwi wchodzę do biura Dylan'a- macie tą listę?

- Połowę- odpowiedział- Flin, George, William, Samuel, Xander, Drake, Jason i Carter. Resztę jeszcze sprawdzamy. 

Pov's Sky 

Po wiadomości męża, stwierdziłam, że nie będę czekać aby zjeść z nim obiad. Zjadłam w towarzystwie Marii, przebrałam córkę. Zapięłam ją w foteliku w samochodzie. Obejrzałam się po ochroniarzach, nigdzie nie mogłam znaleźć kogoś kogo chociaż kojarzyłam. Zza domu wyszedł Sam. 

- Samuel!- zawołałam go. Podszedł do mnie. 

- Dzień dobry, Pani Sky. 

- Mógłbyś przynieść wózek z korytarza? 

- Oczywiście- mężczyzna poszedł, wrócił po chwili z złożonym wózkiem i włożył go do bagażnika.

- Dziękuje ci bardzo- miałam już wsiadać, zauważyłam, że nie wzięłam torebki z rzeczami dla małej- kurczę, Samuel zostałbyś chwilkę z nią? Zapomniałam torebki- kiwnął głową podszedł Sophii. Złapał za grzechotkę i zaczął nią trząść. Mała zachichotała, szybko podbiegłam do sypialni i zabrałam torbę. Gdy wróciłam, Sam robił głupie miny do Soph, uśmiechnęłam się. Gdy mnie zauważył wyprostował się i odsunął. 

- Przepraszam- odchrząknął- pójdę już. Otworzę Pani bramę. 

******

Weszłam do kancelarii w świetnym humorze, wjechałam na swoje piętro, gdzie powitała mnie Ava. 

- Już myślałam, że nas nie odwiedzisz- pisnęła- kawa już czeka na ciebie. 

- Mam nadzieję, że sobie też zrobiłaś. 

- Jasne- podeszła bliżej- mogę?

- Tak- wyciągnęła dziewczynkę z wózka i wzięła na ręce. Sophia spojrzała się na mnie, a zaraz swoją uwagę poświęciła kobiecie. Gdy tylko dosięgnęła jej włosów, już piszczała ze szczęścia. 

- Jakaś ty podobna do swojego taty, mała gwiazdko- uśmiechnęłam się. Weszliśmy do mojego gabinetu. Ava z moją córką, usiadła na kanapie. Pokazywała jej jakieś sztuczne kwiatki, a ona z zaciekawieniem wpatrywała się w żółte płatki.

- Kto je tu przyniósł?

- Jakiś klient, już nie pamiętam sama- mruknęła- jesteś takim pięknym dzieckiem, że ja nie mogę. Jakaś ty urocza! A jaka grzeczna. 

- Mhm- mruknęłam- to zapraszam na noc, budzik co godzina. 

- Ależ to nie szkodzi, prawda? Rodzice muszą wiedzieć, że mają małą córeczkę. 

Pov's ...

- Spokojnie Ivan, niczego się nie domyślają.

- Ja myślę, już trzy razy udało mi się uciec. Za czwartym może się już nie udać. Nie podejrzewają cię?

- Nie. Ta jego żona jest tak głupia, że ja nie wierzę. 

- Dobrze, łatwo będzie ci ją sprzątnąć. Jeśli sprawy się skomplikują to ja ją zabiję, a ty zajmiesz się śmiercią ich bachora. Wtedy Black, zabije samego siebie. 

- Inni nie będą szukać zemsty? Max? Ich przyjaciel. Dylan? Scarlett jest dość przywiązana do niego, tak samo jak Black. Jeden z najbardziej zaufanych ludzi. Paul? Główny ochroniarz tej szmaty. 

- Spokojnie, póki dojdą kto za tym stoi. Nas już tu nie będzie. 

- Trzymam cię za słowo Ivan.  

*********
14.07.2023

AndersonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz