Rozdział 13.

372 42 9
                                    

Maja spędziła cały dzień leżąc w łóżku z laptopem. Próbowała wymyślić coś sensownego w temacie milickiego zabójstwa, ale jej raport prezentował się mizernie. Nawet jak na panujące obecnie internetowe warunki tworzenia nieszczególnie ambitnych treści na kolanie. Co kilka minut zerkała nerwowo na telefon w obawie, że Ernest rozliczy ją z przydzielonego zadania, po czym brutalnie pozbawi pracy i środków do życia.

Przypomniała sobie słowa profesora Leszczyńskiego. Jedna godzina pracy z uśmiechem jest warta więcej niż osiem ze łzami w oczach. Powtarzał jej to za każdym razem, gdy po upojnym numerku w jego gabinecie biegła do biblioteki. Gdy opadała na łóżko po stronie jego wiecznie nieobecnej żony i łapała za kodeks. Gdy jeszcze miała motywację do tego, by studiować prawo.

Westchnęła.

Nie rozmawiała z nim od dwóch lat. Po tym jak jej ojciec nakrył swojego starego kolegę po fachu z dwudziestokilkuletnią córką pod własnym dachem, zagroził, że zniszczy mu karierę i doniesie o wszystkim jego żonie. Leszczyński nie chciał rezygnować ani z kariery, ani z małżeństwa, dlatego mimowolnie przestał się z nią widywać, a ona rzuciła znienawidzony kierunek w diabły.

Czasem wciąż wracała myślami do tego ostatniego razu. Jego silnych rąk, ud obijających się o jej pośladki i kryształowych misek tłukących się na półkach w rytm uderzeń. Wściekłości ojca. Rozczarowania na twarzy matki. Zażenowania brata. I uciechy wszystkich gości obecnych na kolejnym nudnym jak flaki z olejem obiadku w rezydencji Zdrojewskich.

Po tym wydarzeniu Leszczyński już nigdy nie otrzymał kolejnego zaproszenia, a ojciec ani razu nie zmusił się, by wypowiedzieć jego nazwisko na głos. Niemniej Maja wiedziała, że ojciec doskonale pamiętał o scenie, która rozegrała się w spiżarce i chyba właśnie dlatego zawsze razem z bratem jechała do rodziców w drugą sobotę miesiąca. Mimo upokorzeń i wstrętnych uwag, samą swoją obecnością przypominała ojcu o wstydzie.

Może sama miała w sobie cechy sadysty. W końcu każdy je miał. Przeczesała ręką włosy i poprawiła okulary.

Przydałaby jej się pomoc dawnego kochanka. Oprócz pracy na uniwersytecie, Leszczyński cieszył się nieposzlakowaną opinią we wrocławskim towarzystwie adwokackim. Miał na koncie wiele wygranych spraw, w tym uniewinnienie mężczyzny oskarżonego o gwałt i zabójstwo, który przesiedział w więzieniu ponad dekadę. Fakt, że Leszczyński zrobił to pro bono, tylko dodawał mu estymy.

Poza tym, Leszczyński miał rozległe kontakty. Prawie nigdy nie przegrywał w sądzie. Znał wszystkich policjantów z okręgu. Wiedział jak ten świat funkcjonuje od środka. Ona nie. Zagryzła wargę i sięgnęła po telefon bijąc się z myślami.

Trudno było nazwać ich rozstanie przyjacielskim, ale wydawało jej się, że nigdy nie żywili do siebie negatywnych uczuć. Ot, ich przelotny romans zakończył się z przyczyn zewnętrznych. Żadne z nich nie miało złamanego serca czy nadszarpniętych nerwów, choć Maja długo nie mogła przestać o nim myśleć podczas tych wszystkich samotnych wieczorów z ekscentryczną koleżanką za ścianą.

Wyświetliła stary numer. Jej kciuk zawisł centymetr od przycisku wywołującego połączenie. Była pewna, że nie odmówiłby pomocy. Musiała przecież pokazać jakieś postępy Ernestowi. Nie chodziło o to, że po prostu za nim zatęskniła. Chodziło o sprawę zawodową. Kierowała się czystym profesjonalizmem.

Poczuła wilgoć między udami. Zaschło jej w gardle.

Tak, kierowała się jedynie dobrem redakcji, prychnęła w duchu. Ale nie miała wyjścia. Nie mogła przecież zadzwonić do ojca. A nie znała nikogo...

– Niech to cholera – powiedziała sama do siebie.

Jej brat pracował przecież jako adwokat. Nazwisko ojca nadało takiego rozpędu jego karierze, że mogła być pewna, iż każdy posterunkowy na terenie trzech województw już o nim słyszał. Oparła głowę o chłodną ścianę.

Fryderyk odebrał po czterech sygnałach.

– Cześć Majek, co słychać? – przywitał się wesoło.

– Masz chwilę?

– Siedzę w samochodzie. Dzięki naszemu wspaniałemu prezydentowi zawsze mam czas na pogaduchy.

Zaśmiała się krótko. Faktycznie, korki w nowo wybudowanych dzielnicach miasta przypominały masową ewakuację podczas stanu wyjątkowego.

– Zastanawiam się, czy mógłbyś mi pomóc w pewnej sprawie.

Wyłuszczyła pokrótce o co jej chodziło.

– Nie wiedziałem, że zajmujesz się takimi rzeczami – mruknął. – Ale pierwsze słyszę o tym zabójstwie. Mają już podejrzanego?

– Właśnie o to chodzi. Nikt nie chce mi nic powiedzieć – odparła z wyrzutem. – Myślałam, że użyjesz swojej magii i znajdziesz kogoś, kto zechce ze mną porozmawiać.

– Hmm... pomyślę, siostrzyczko. A teraz muszę kończyć, zaraz skręcam na osiedle.

– Jesteś wielki, Freddy. Pozdrów familię.

– Pozdrowię, trzymaj się.

Maja odłożyła smartfona na szafkę nocną w zdecydowanie lepszym nastroju. A skoro uzyskała przełom w swoim prywatnym śledztwie, mogła pozwolić sobie na odpoczynek.

Wyjęła z lodówki butelkę czerwonego wina, pozbyła się korka za pomocą noża do masła, sięgnęła po szklankę koktajlową z Ikei i tak przygotowana wróciła do pokoju. Przeczytała jeden rozdział podręcznika i rzuciła go w kąt. Później obejrzała kilka odcinków Naszej Planety. Opróżniła trzy czwarte butelki i zaczęła przysypiać, więc odłożyła szumiącego laptopa na podłogę.

O dwudziestej drugiej dostała SMSa od brata. Przepraszał, że odzywał się tak późno, ale nie znał nikogo, kto mógłby jej pomóc. Jasna sprawa, odpisała z uśmiechem, choć daleko jej było do dobrego humoru. Leszczyński na pewno by coś wykombinował.

Zapatrzyła się bezmyślnie w okno i opróżniła szklankę do końca. A niech to, pomyślała. Lekko drżącymi palcami wystukała wiadomość, w której uprzejmie prosiła byłego wykładowcę o pilne spotkanie. Wiedziała dokładnie, którą bieliznę wtedy założy. Położyła się spać w o wiele lepszym nastroju, za to z nieposkromionym apetytem.


_________

Mam nadzieję, że rozdział Ci się podobał. Jeśli uważasz, że historia jest warta polecenia - zagłosuj! Jestem bardzo ciekawa Twojej opinii.

Daj znać, co o tym myślisz!

Uściski, NW 

POLOWANIE  - kryminał (+18) [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz