Rozdział 30.

333 45 0
                                    

Maja zaspała na zajęcia.

Zwlekła się z łóżka po ósmej i uznała, że nie ma sensu się spieszyć. Przepadł jej wykład na temat psychologicznych aspektów zaburzeń odżywiania i ćwiczenia z udziałem jednego z najpopularniejszych w Polsce psychoterapeutów. Co prawda chciała w nich uczestniczyć, ale ekscytacja związana z jej prywatnym śledztwem pchała ją bardziej w stronę urlopu dziekańskiego niż stuprocentowej frekwencji.

Wzięła prysznic, zrobiła sobie kanapkę z czerstwego chleba i kawałka zeschniętego sera oraz wstawiła wodę na kawę. Wysuszyła włosy i związała je w warkocz. Sięgał jej już do łopatek, więc powinna pomyśleć o podcięciu. Przetarła okulary jedwabną szmatką i założyła je na nos. Ubrała się w komplet świeżych ciuchów i od razu poczuła się lepiej.

Zamierzała pójść dzisiaj do redakcji.

Mimo tego, że technicznie miała wolne, nie chciało jej się iść ani na uczelnię, ani koczować w mieszkaniu. Czuła się dziwnie bez współlokatorki za ścianą. A poza tym chciała bezkarnie śledzić poczynania Ernesta.

Usiadła na skraju łóżka i włożyła skórzane buty. Przyjrzała im się krytycznie i stwierdziła, że obcasy wymagają wymiany. No cóż, ta para pochodziła jeszcze z czasów, gdy to ojciec dbał o wyposażenie jej garderoby. Nie miała pieniędzy na nowe. Mogła się tylko modlić o to, by nie przemokły.

Spakowała ulubiony plecak, wlała świeżej wody do butelki z filtrem i chwyciła za ulubioną kurtkę. Drgnęła, gdy ktoś zapukał do drzwi. To musiał być listonosz, uznała.

Rutynowo zajrzała przez wizjer. Akurat jego spodziewała się najmniej. Zastanowiła się, czy po prostu nie przeczekać, ale z drugiej strony pamiętała, jaki ojciec potrafił być uparty. Jeśli miał jej coś do powiedzenia, był gotów siedzieć pod jej drzwiami do usranej śmierci byle tylko z nią porozmawiać.

Przekręciła zamek i uchyliła drzwi.

– Żyjesz – stwierdził ojciec. – Świetnie, a teraz żegnam.

Sędzia Zdrojewski obrócił się na pięcie i skierował na schody.

– Tato! – zawołała za nim zaskoczona.

Ojciec popatrzył na nią spode łba.

– Po co tu przyszedłeś? – zapytała chłodno wracając do tonu, z jakim zwykła z nim rozmawiać.

– Upewnić się, że żyjesz.

– Żyję – zapewniła.

Zrobiło jej się wstyd, że nie odpowiedziała na jego wczorajszą próbę kontaktu. Mogła napisać maila. Albo wiadomość na Messengerze.

– Zepsuł mi się telefon – dodała na swoje usprawiedliwienie. – Nie mogłam oddzwonić.

– Komputer też? – ojciec uniósł wysoko brwi.

Zwracał się do niej tonem rozczarowanego nauczyciela, który działał na nią gorzej niż pełne nienawiści wrzaski.

– Zapomniałam. Mam dużo pracy.

– I to dlatego nie poszłaś na zajęcia?

– Myślałam, że nie uznajesz psychologii za godny kierunek.

Ojciec uśmiechnął się złośliwie.

– Skoro już uparłaś się, że chcesz coś robić, mogłabyś przynajmniej robić to dobrze – upomniał ją.

Maja przemilczała tę uwagę. Nie chciała wszczynać kłótni.

– Wejdziesz?

Ojciec zawahał się na dwie sekundy, po czym skorzystał z zaproszenia.

POLOWANIE  - kryminał (+18) [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz