Rozdział 17.

367 43 0
                                    

Zaparkowali na wewnętrznym parkingu przy Corte Verona. Żółto-brązowe kolory zewnętrznej elewacji przypominały Kornelowi słusznie minione czasy PRLu, w których szczytem marzeń była ruda boazeria, a firanki w większości domów zdążyły pożółknąć od wiecznego prania w szarym mydle.

Gracjan pobiegł do Żabki po kanapkę, a Rybosz oparł się o samochód paląc leniwie papierosa bez filtra. Zapach dymu przypomniał Kornelowi o ostatniej nocy spędzonej z Paulą. Poczuł wyrzuty sumienia, że nawet do niej nie zadzwonił by zapytać jak się czuje.

Telefon od Wiktorii kompletnie wytrącił go z równowagi. Musiał znów skupić się na sprawie i zapomnieć o wszystkim, co mu powiedziała.

– Gotowy? – rzucił w stronę kumpla, gdy ten zjawił się obok nich wgryzając w wielką razową bułkę.

– Moment – mruknął Gracjan łapiąc w powietrzu wypadające z pieczywa dodatki. – Jestem głodny.

Kornel westchnął głośno, a Rybosz nie zareagował.

Wiał zimny wiatr, więc z każdą minutą pobytu na dworze jego kurtka przepuszczała coraz więcej chłodu.

– Wytrzyj się – powiedział Kornel z dezaprobatą widząc ślady masła w kącikach ust Gracjana, gdy ten wreszcie uznał posiłek za skończony.

Ruszyli w stronę wejścia do klatki schodowej. Minęło ich zaledwie kilka osób i Kornel domyślał się, że w miejscach takich jak to, życie zaczynało się po szesnastej. Wcześniej wszyscy siedzieli w swoich korpo dzielnie pracując na spłatę gigantycznych kredytów.

Zadzwonił domofonem. Po dwóch sekundach usłyszeli brzęk zamka i weszli do środka. Wnętrze bloku było zadbane, czyste i eleganckie, zupełnie inne niż to w starej kamienicy, w której kupił mieszkanie.

– Które to było piętro? – zapytał Gracu.

– Trzecie.

Zrezygnowali z windy i wspięli się schodami.

– Numer mieszkania?

– Dwadzieścia trzy, mógłbyś chociaż raz sprawdzić dokumenty zanim wyjdziesz na akcję – burknął rozzłoszczony Kornel.

Gracjan mruknął coś niezrozumiałego pod nosem, ale Kornel przestał zwracać na niego uwagę.

– To tu – odezwał się Rybosz.

Wymienili szybkie spojrzenia i Kornel nacisnął przycisk dzwonka. Ktoś po drugiej stronie odbezpieczył rygiel.

– Dzień dobry, komisarz Kuczyński. Rozmawialiśmy przez telefon – przywitał się Kornel.

Wątła dziewczyna w czarnym dresie uścisnęła nieśmiało jego rękę. Miała cienkie, przetłuszczone włosy i ewidentnie cierpiała na brak snu.

Kornel szybko przedstawił jej dwóch swoich towarzyszy. Gracjan uśmiechnął się głupkowato, a Rybosz skinął tylko głową.

– Możemy się rozejrzeć?

– Proszę.

Alicja Sosnowska wpuściła ich do środka. Stanęli we czwórkę w małym przedpokoju i Kornel nabrał klaustrofobicznego wrażenia, że zaraz dotknie głową sufitu. Stare mieszkania przynajmniej sprawiały wrażenie przestrzennych. W tym miejscu czuł się jak w klatce.

Popatrzył na gospodynię.

– To był jej pokój – odezwała się dziewczyna. – Tu jest kuchnia, a to łazienka.

Kornel podziękował jej krótko.

Otworzyli drzwi po prawej i ich oczom ukazało się pomieszczenie o powierzchni jakichś dziesięciu metrów kwadratowych. Całą ścianę pod oknem zajmowało pojedyncze łóżko. Po lewej stronie stała dwudrzwiowa szafa z lustrem, obok biurko i obrotowy fotel, a po prawej szafka nocna i regał na książki. Kornel zauważył, że sypialnia została urządzona bardzo studencko – jedynymi osobistymi akcentami wnętrza były figurki ustawione na półce.

POLOWANIE  - kryminał (+18) [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz