•Rozdział 14 Klub•

393 23 16
                                    

Pov: George
Minęły 3 dni od wydarzeń z imprezy. Zak się Lepjej czuje ale myśle ze ciagle jest przerażony, nie ma się co dziwić. Martwię się o niego ale ostatni dzień minął nam zaskakująco dobrze. Byliśmy wszyscy razem w galerii, było bardzo fajnie i miło. Śmialiśmy się i wygłupialiśmy, przymierzaliśmy różne ubrania robiąc przytym mnóstwo zdjęć. Po bardzo ruchliwych i pełnych wrażeń zakupach, poszliśmy wrzeszczy razem na plaże i tam spędziliśmy kolejne godziny w swoim towarzystwie. 

Po pewnym wydarzeniu na imprezie między mną i Clayem „chodzi o pocałunek" nasza relacja się nie zmieniła. Ja sam nie wiem co mam o tym myśleć. Ja naprawdę coś do niego czuje ale nie wiem czy on czuje to samo co ja. Jedyne osoby które wiedzą o moich uczuciach to Karl i Will. powiedziałem Karl'owi gdy szukaliśmy żaka, Karl zauważył ze byłem nie obecny i się mnie wypytywał wiec nie wytrzymałem i powiedziałem. A Will sam się domyślił.

Aktualnie siedziałem na kanapie z Tommy'm i Willem oni grali na konsoli w Minecrafta a ja siedziałem na telefonie. Aż nagle do salonu w biegł Alex z Clayem z usmiechami na twarzach cali zdyszani. Widok był zabawny bo musieli chyba naprawdę dużo biec. Po kilku minutach się uspokoili. wzięli głęboki wdech a następnie wydech.

- idziemy wieczorem na imprezę do klubu?! - powiedział z entuzjazmem i wielkim uśmiechem na twarzy Clay. Ja byłem trochę zdziwiony nagłymi planami żeby iść do klubu. Ale i tak nie mieliśmy nic do roboty wiec możemy iść.

- I tak nie miałem żadnych planów na dzisiaj wiec mogę iść - powiedziałem z uśmiechem na twarzy podnosząc się w pozycje siedzącą na kanapie. - a kto jeszcze idzie?

- ja tez chętnie pójdę zwani - odezwał się will wyłączając konsole i odkładając kontroler na miejsce.

- to super! Idą jeszcze techno, Niki, Karl i Sapnap. No i oczywiście ja i Dream tez! - mówił Alex siadając koło mnie na kanapie. - o 19:00 wychodzimy wiec mamy jeszcze jakieś 5 godzin do przygotowania się. - odparł, ja i Will kiwnęliśmy tylko głowa na tak i poszedłem się przygotować.

Time skip (już w klubie)

Jesteśmy już w klubie od prawie dwóch godzin i jest naprawdę super. Tańczymy, śpiewany i śmiejemy, nie można zapomnieć o alkoholu. ta noc zalicza się do tej pory do udanych. Will i techno śpiewali a racje darli się, Alex próbuje poderwać jakąś laskę a Nicka i Karla gdzieś wcięło. Nie dziwił bym się jakby teraz gdzieś w kiblu sobie robili loda. Na tym czasem tańczyłem z Clayem na parkiecie. Patrzymy na siebie z uśmiechem na twarzach ale jego uśmiech szybko znikną kiedy zobaczył kogoś kogo się tutaj za chuja nie spodziewał... zgadnijcie kogo spotkaliśmy...Zdzire Camile. Podszedł a racje podbiegła do nas i się uwiesiła na Clay'a. Poczułem złość i zazdrość w jednym. miałem ochotę zabić tą sukę. co ona tak w ogóle tutaj robi?! Clay'owi się w końcu udało ja z siebie zrzucić. Widziałem leki wkurw na jej twarzy gdy mnie zauwarzgyla.

- Clay! Tak się cieszę ze cie widzę! Ale co tutaj robi ten przygłup?! - wkurzyłem się bo już myślałem ze mamy ją z głowy ale nie, ona musiałem się tutaj akurat kurwa teras pojawić.

- NIE MOW TAK DO NIEGO! - wydarł się Clay na nią. To miłe uczucie jak Clay mnie tak broni.

- czemu go tak bronisz on nie jest ciebie wart...Clayuś czemu taki jesteś? Obaj jesteśmy wolni wiec czemu mnie tak odpychasz? - znowu się zaczęła do niego kleić coraz bardziej mnie wkurwiała. Ale do głowy wpadł mi jeden pomysł. Clay ją odepchną od siebie i chciał coś powiedzieć ale mu przerwałem.

- kto powiedział ze Clay jest wolny, co nie skarbie? - spojrzałem się na zamurowanego blondyna moimi słowami. Puściłem mu oczko i wtedy zrozumiał o co mi chodzi. Podszedł do mnie i mnie obciął ręka w tali poczułem przyjemny dreszcz i ciepło.

- Zgadza się kochanie, jestem już zajęty i jesteśmy szczęśliwy. - spojrzał na mnie z uśmiechem na twarzy, odwzajemniłem uśmiech. Widziałem na jej twarzy wielki wkurw cieszyłem się i żeby dać sobie jeszcze większa satysfakcję dodałem jeszcze jedno.

- Tak! I nie życzę sobie żebyś dotykała MOJE chłopaka. On jest już zajęty wiec wróć tam sktórego burdelu przyszłaś i nie wracaj. - uśmiechnąłem się do niej zadziornie. Widziałem wielkie zdziwienie i dumę na twarzy blondyna. Dziewczyna nie wytrzymała i zaczęła coś zmówić.

- JAK TO JESTEŚCIE RAZE? NIE TO NIE MOŻLIWE! NIE WIEŻE WAM!

- Ohh...a chcesz dowodu, tak? To patrzysz uważnie. - odwróciłem się przodem do Clay'a i spojrzałem mu w oczy. Widziałem niezrozumienie i pytający wyraz twarzy. Ja nic nie powiedziałem tylko z uśmiechem na twarzy położyłam rękę na kark chłopaka przyciągając go do siebie łącząc nasz w namiętny pocałunek.

Jego usta były takie ciepłe ale tez bardzo delikatne, blondyn na początku był w szoku ale po kilku sekundach oddał pocałunek kładąc swoje ręce na mojej tali. Czułem przyjemność i ciepło, moje serce waliło. Ja nie mogłem uwierzyć ze ja to robię. Zapewne nadmiar procentów w krwi dodało mi odwagi. Ale cieszę się z tego powodu. Chciałem żeby ta chwila trwała wieczność ale zabrakło nam powietrza i musieliśmy się od siebie odsunąć. Patrzyliśmy sobie w oczy nic nie mówiąc obaj byliśmy cali czerwoni. Camile już nie było i dobrze, nie trawie tej suki. Miałem ogromna satysfakcję z tego co zrobiłem. Jestem z siebie dumny. Ale teras mnie zastanawia jedna rzec, mianowicie. Co sądzi o tym Clay? Jak on się z tym czuje ze już drugi ras się całujemy? Boje się ze to dla niego nic nie znaczy. Posmutniałem spuściłem głowę w dół i odsunąłem się od blondyna.

- Ey, Gogy, coś się stało? Coś złe zrobiłem? - zapytał z troską w głosie.

- nie, wszystko ok, m-muszę iść - czułem ze łzy napływały mi do oczy i nie chciałem ze by mnie widział w tym stanie wiec po prostu uciekłem.

Klub nie był jakoś bardzo daleko od domu wiec nie musiałem długo iść. Ja dużo nie piłem wiec byłem dość trzeźwy. Po kilku minutach już stałem pod drzwiami od naszego domu, odtworzyłem drzwi wchodząc do środka. Nikogo nie było, to nawet Lepjej. Nie miałem ochoty z nikim gadać byłem zły, smutny, zagubiony. Jestem zły na siebie ze jestem pieprzonym tchórzem który po prosu uciekł zamiast powiedzieć co czuje. Smutny bo wiem ze Clay nie odwzajemnia moich uczuć. dla niego to nie jest na serio, i to boli. Jestem tez zagubiony bo nie wiem co mam robić. Mam powiedzieć Dream'owi ze się w nim naprawdę zakochałem? Czy może racje nic nie mówić i udawać ze wszystko jest w porządku? Sam już nie wiem co mam myśleć i robić to za dużo dla mnie. Leżałem na moim łóżku aż nagle usłyszałem otwierające się drzwi, to był nie kto inny nisz Clay.

Pov: dream
Jak George udawał ze jesteśmy para poczułem jakieś motylki w brzuchu. Podobało mi się to, chciał bym żeby to była prawda ale on zapewnię zrobił to tyko jako przyjaciel. Tylko jedna rzec mnie wybiła z równowagi, ten pocałunek. Na początku czułem się dziwnie nie wiedząc co mam zrobić. Ale po kilku sekundach oddałem pocałunek kładąc ręce w jego tali, było mi dobrze i przyjemnie podobało mi się to. Ale po tym jak już się od siebie odsunęliśmy chciałem coś powiedzieć ale George posmutniał i Uciekł. Nie wiem co się stało ale wiem gdzie pobiegł wiec pobiegłem za nim.

Dotarłem już do domu i zauważyłem buty bruneta, znaczy ze jest w domu. Szukałem go po całym domu nigdzie go nie było, ale nie sprawdziłem jeszcze jednego pomieszczenia, naszego pokoju. Delikatnie odtworzyłem drzwi i widziałem go leczącego na łóżku. Zamykając za sobą drzwi podszedłem do niego i usiadłem na brzegu łóżka. Po chwili cisza się odezwałem.

- czemu uciekłeś?

- nieważne...

- George martwię się o ciebie i chce wiedzieć co się dzieje? Powiedz mi proszę, czy ja coś nie tak zrobiłem?

-...nie to nie ty...tylko ja.

- tylko ty co?

- ja...ja nie wytrzymam dłużej! -wstał z łóżka u staną koło mnie.

- o czym ty mówisz? Co się dzieje, możesz mi powiedzieć.

- ja się...w tobie zakochałem...

————————————————————————————————————————
1313 słów

ZAWIESZONE! te wakacje zmieniły wszystko//DNF - Karlnap - Skephelo//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz