•Rozdział 20 Telefon•

279 13 1
                                    

Pov: Drista
Ponownie się obudziłam, ale na łóżku? Co jest? Tak jak wcześniej głowa mnie bolała. Pamietam jak zakręciło mi się w głowie i upadła na ziemie, a póżniej ciemność. Jak zemdlałam na ziemi to co ja robię na łóżku? Podniosłam się do siada i rozejrzałam się po pomieszczeniu, i wtedy ujrzałam jego. Ten blondyn siedział na krześle z założonymi ramionami na klatce piersiowej. Siedział tuż koło łóżka na którym leżę i się patrzył na mnie. Gdy się na niego spojrzałam on się do mnie uśmiechną.

- witam, jak się spało? - zapytał z uśmiechem na twarzy. Spojrzałam wrogo na niego, miałam ochotę mu coś zrobić. Bo on wtedy mi coś wstrzyknął w szyje.

- Kim jesteś?!- olałam jego pytanie. Chciałam wiedzieć kim on jest. Widziałam go z Camile wiec się muszą znać.

- gdy rano wszedłem zobaczyłem cie leżącą na ziemi, wiec przeniosłem cię na łóżko. Żeby było ci wygodniej. - uśmiechnął się do mnie ignorując moje pytanie.

Chciałam wstać ale on mnie powstrzymał wstając z krzesła i pchając mnie z powrotem na łóżko. Ja się na niego spojrzałam zła ze nie pozwala mi wstać.

- dokąd się wybierasz? - zapytał mnie. Stojąc patrząc na mnie z góry. Ja tylko przewróciłam oczami i spojrzałam się na niego.

- Daj mi wstać! - powiedziałam z irytowania, trochę podnosząc głos. Chyba się mu to nie spodobało bo zmarszczył brwi i spojrzał niezadowolony na mnie.

Nachylił się nad mną i przycisną mnie do materaca. Jednym kolanem opierał się o skraj łóżka tak żeby bardziej nad mną wisieć. Jedną ręką oparł się dosłownie koło mojej głowy, drugą ścisną trochę moje policki. Nachyli się nad mną uśmiechając się zadziornie. Ja trochę się przeraziłam bałam się ze chce mi coś zrobić. Tez może być zboczeńcem jak tamten, co nie? Próbowałam go zepchnąć z siebie ale on ściągną rękę z mojej twarzy i złapał moje nadgarstki, przyciskając je nad moją głową. Złapał je drugą ręką trzymając w szczelnym uścisku, nie miałam możliwości ruchu. Teras jeszcze bardziej się przeraziłam. Wolną ręką przejechał po moim policku a następnie nachylił niebezpiecznie blisko swoją twarz do mojej.

- Nie lubię jak ktoś się mi sprzeciwia, ale lubię zadziorne dziewczyny. Jest znim większa zabawa - zaczął - masz teras wybór, albo będziesz grzeczna i będziesz się mnie słuchać - uśmiechną się z zboczonym uśmiechem, skrzywiłam się na ten widok - Albo nie będę już taki miły, i nie będziesz już chodzić tak swobodnie. Tylko z kajdankami i smyczą - zaśmiał się. CO DO CHUJA!? Jaką kurwa smyczą? Ten koleś ma naprawdę coś z głową, większa zabawa? Co to miało znaczyć?

Spojrzałam się z morderczym spojrzeniem na niego. Bałam się, ale umiem nie pokazywać jakikolwiek emocji. Umiem opanować swoje emocje jeśli jest to potrzebnie. Nie mogę mu dawać satysfakcji i musli ze może mnie tak łatwo złamać. Ale tez muszę myśleć o konsekwecjach moich działań. Wiec jak bardzo bym nie chciała, muszę się zgodzić na jego warunki. Nie obiecując ze będę się ich słuchać.

- wiec...co wybierasz? - zniecierpliwiony się dopytuje. Westchnęłam i nie zbyt zadowolona odpowiedziałam.

- będę grzeczna - wymamrotałam cichym głosem z grymasem.

- dobry wybór - uśmiechną się zwycięsko i szedł z mnie. Ja odrazu się od niego odsunęłam masując moje bolące nadgarstki od jego uścisku.

On się tylko na mnie popatrzył bez jakikolwiek emocji. Wyprostował się i wyruszył w głąb pokoju, nachylając się do jakiegoś krzesła zabierając coś z niego. Odwrócił się w moją stronę i rzucił mi jakieś ubrania, była to jakaś czarna zadusza na mnie bluza z kapturem i jakieś szary dres. Spojrzałam niezrozumiałe na niego z pytającym wyrazem twarzy. Blondyn tyko coś wymamrotał ze mam się ubrać i zejść na dół a następnie wyszedł z pokoju. Nie czekając długo zrobiłam to co mi kazał, nie chciałam się mu teras narażać bo inaczej nie zdobędę jakiś informacji. A skoro mogę chodzić swobodnie to czemu tego nie wykorzystać? Ubrałam się i wyszłam z pokoju kierując się na dół. Dokładnie się rozglądając po holu. Po wystroju tego pomieszczenia łatwo mogę stwierdzić ze to jest jakiś mały domek. Widziałam po drodze jeszcze jakieś Drzwi ale były zamknięte, skąd wiem? Próbowałam je odtworzyć. Doszłam do schodów i odrazu słyszałam głos blondyna który chyba rozmawia przez telefon. Szydłam na dół do kuchni skąd dobiegał głos. Jak blondyn się do mnie odwrócił zauważając ze już jestem na dole powiedział ze musi kończyć i się rozłączył. Odłożył telefon na blat kuchenny i się do mnie uśmiechną. nienawidzę jak tak robi.

- usiąść zaraz zrobie ci coś do jedzenia - powiedział spokojnym głosem. Wskazał na krzesło przy wyspie kuchennej.

- powiedz mi co ja tutaj robię i kim ty w ogóle jesteś, co? - powiedziałam oschle krzyżując ręce na mojej klatce piersiowej. - jak mam tutaj z tobą siedzieć to chce chociaż jakiś wyjaśnień.

- co tutaj robisz dowiesz się w swoim czasie. A kim jestem nie jest ważne - odpowiedział. podszedł do mnie i staną centralnie przede mną patrząc na mnie z góry bez emocji.

Stałam z kamienną twarzą nie chcąc pokazywać mu ze jestem zdenerwowana. Patrzyliśmy sobie w oczy przez chyba jakąś minutę aż nagle on złapał mnie z szyje i przydusił do ściany. Wystraszyłam się bałam ze mi coś teraz zrobi ale nie pokazywałam tego po sobie. On widząc ze nie reaguje na jego zachowanie uśmiechną się i zluzował uścisk na mojej szyj.

- nie boisz się? - spytał niskim głosem. Przeszedł mnie dreszcz ale stałam cały czas niewzruszona. Blondyn tylko prychną i odsuną się od mnie.

- wyjaśnień to ty nie potrzebujesz, dowiesz się wszystkiego w swoim czasie . I się tak nie unoś bo wież co na ciebie czeka - przewróciłam oczami i usiadłam gdzie mi wcześniej kazał.

W tym czasie zrobił mi kanapki jak skoczył postawił przede mną talerz z śniadaniem. Niechętnie zaczęłam jeść wiedziałam ze mógł mi tam coś do sypać. Ale jak bym się stawiała było by nieciekawie. Po zjedzeniu siedziałam przyglądając się mu dokładniej. Blondyn miał niebieskie oczy i delikatne piegi na nosie, na sobie białą koszulkę i jakieś czarne dżinsy. Nie wiedziałam co mam teraz robić nudziłam się, myślał żeby się przejść po domu wyłapać może jakąś drogę ucieczki stąd. Ale będzie trudno jeśli on cały czas przy mnie będzie. Muszę się go na chwile pozbyć, ale jak?

Myślałam przez chwile aż nie wróciłam uwagę na jego telefon...tak telefon! Już wiem co mogę zrobić, ale muszę się pierw jego pozbyć. Nie musiałam nawet nic wymyślać bo ktoś dzwonił na domy telefon. On kazał mi tutaj zostać i poszedł odebrać a to ze ten telefon wisiał na korytarzu miałam teraz okazje zabrać jego telefon. Upewniłem się ze on mnie nie widzi oni nie słyszy. Jak to zrobiłam, podeszłam do blatu gdzie leżał telefon i go wzięłam włączający go. No tak blokada, nie mogło pójść tak łatwo co? Myślałam co mogę zrobić aż przypomniałam sobie ze mogę zadzwonić nawet bez odblokowania telefonu. Jak pomyślałem tak tez zrobiłam. Na szczęście znałam telefon do Clay'a wiec go wpisałam. Zanim kliknęłam zielona słuchawkę upewniłam się ze blondyn jeszcze rozmawia. Tak tez było wiec bez przedłużania kliknęłam na zieloną słuchawkę. Przełożyłam telefon do ucha i czekałam żeby odebrał... pierwszy sygnał... drugi sygnał...

- halo?...

————————————————————————————————————————
1154 słów

ZAWIESZONE! te wakacje zmieniły wszystko//DNF - Karlnap - Skephelo//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz