Pov: Karl
Minęło już pół godziny odkąd Zak wybiegł z domu. Jeszcze nie wrócił, martwię się o niego. jestem zły na Derryl'a wiem ze nie powinienem ze on był w szoku. Ale mógł coś powiedzieć dać Zak'owi jakiś znak ale on nic nie zrobił.Siędę w salonie czekając na Zak'a. Nie jestem sam z mną tez są jeszcze George i BBH. Siedzimy w czaszy nikt się nie odzywał. Widziałem ze George o czymś myśli chyba się domyślam o czym. A Derryl się martwił o Zak'a bo on jest bardzo niespokojny. Bawi się nerwowo palcami i się nerwowo rozgląda. Nie dziwie mu się, fakt jestem zły na niego ale wiem ze mu zależy na Zak'u. Tak minęły nam kolejne 10 minut al jak Zak'a nie było tak nie ma. Jest już bardzo późno martwię się ze coś mu się stało. Postanowiłem ze pójdziemy go poszukać. Jak test myślałem tak tez zrobiłem.
- oke...to za długo trwa. Jest późno a jego nie ma prawie od godziny. Wiec radzę żebyśmy wyślij i poszli go poszukać. Jest ciemno możliwe ze się zgubił ale coś tez mogło by się stać ze jego ciagle nie ma. - powiedziałem to z strachem ale tez poważnym głosem. George i Derryl kiwnęli głowa na „tak" i ubraliśmy buty kurtki. Następnie wyszliśmy na dwór szukać Zak'a.
Time skip
Pov: BBH
Minęło pół godziny i nadal nic. strasznie się martwiłem o przyjaciela, szczerze to nie wiem czy mogę go tak nazywać. Gdy mnie pocałował to poczułem się dobrze wręcz bardzo dobrze. Oddałem pocałunek ale gdy się odsuną nie mogłem uwierzyć co się właśnie stało. Byłem w szoku. gdy do mnie dotarło co się stało i ze to mi się podobało chciałem zareagować. Ale on już wybiegł nie wybaczę sobie jak mu się coś stanie, bo to będzie moja wina. Szukaliśmy już prawie wszędzie, A jeśli coś mu się stało? A jeśli ktoś mu coś zrobił? A może miał wypadek? Nie, nie, nie ogarnij się! Musisz być silny dla niego.Jakieś 15 minut minęło i mieliśmy już wracać. Aż usłyszałem stłumiony krzyk. Ciarki mnie przeszły po plecach. Wszędzie rozpoznam ten głos to był, SKEPPY! Ucieszyłem się ale tez zmartwiłem bo czemu on krzyczał i czemu jest stłumiony jego krzyk? Zatrzymałem się żeby się wsłuchać w dźwięki i określić skąd dochodził. Karl i George spojrzeli na mnie niezrozumiałe, ale kazałem im być cicho i słuchać. Znowu usłyszeliśmy stłumiony krzyk dochodził z alejki kilka metrów przed nami. Wiec odrazu tam pobiegliśmy to co tam ujrzałem zmroziło moja krew. Jakiś stary zbok przyduszał Zak'a do muru. jedna ręka zakrywał jego usta a druga błądził po jego biodrach. Widziałem strach w napuchniętych od płaczu oczach Zak'a. Poczułem złość, byłem wkurwiony na tego faceta który próbuje zgwałcić MOJEGO Zak'a.
- ZOSTAW GO POJEBANY ZBOKU! - krzyknąłem do nich. W tym momencie miałem gdzieś ze przeklinałem. Myślałem tylko o Zak'u. Gdy oboje mężczyzn się spojrzało w nasza stronę widziałem ulgę w oczach Zak'a. Facet go puścił i uciekł gdzieś.
-OBRZE SKAPPY NIC CI NIE JEST?!- Odrazu podbiegłem do Skappy'ego i go przytuliłem. Moje łzy zaczęły nie kontrolowanie spływać po moich policzkach. Byłem zły na siebie ze to go spotkało, bo to moja wina. Przez to ze bałem się przyznać samemu sobie ze kocham moje przyjaciela. TAK! KOCHAM GO! W końcu się do tego przyznałem. Przytuliłem go i nie chciałem puścić.
- przepraszam. Przepraszam to moja wina! Tak strasznie mi przykro! -zacząłem go przepraszać. On się na mnie spojrzał z łzami w oczach. - Kocham cie... - gdy to powiedziałem widziałem zdziwienie ale tez i szczęście w jego oczach. Położyłem rękę na jego policki i kciukiem otarłem łzy. Druga teka go trzymałem, chłopak siedział mi na kolanach. Spojrzałem mu się w oczy i złączyłem nasze usta w delikatny ale pełen uczuć pocałunek. Poczułem się spełniony. Gdy zabrakło nam powietrza odsunęliśmy się od siebie i spojrzeliśmy sobie w oczy.
- J-ja tez...cie K-koch... - nie zdarzył dokończyć bo zemdlał. Podniosłem go na ręce jak pannę młoda i szliśmy do domu.
Time skip (następny dzień)
Pov: Skeppy
Powoli się budziłem moje oczy się powoli otwierały. Ale je znowu je zamknąłem przesz promienie słoneczne które wpadały do pokoju przesz nie do kończą zasłoniete zasłony. Jasne światło raziło mnie w oczy. Ale po chwili znowu je otwarłem już ich nie zamykając. Zauważyłem ze leżę na łódzku w moim i Derryl pokoju. Nie wiedziałem skont się tu wziąłem jedyne co pamiętam to jest jak Derryl mnie, POCAŁOWAŁ!?Powoli mi się wszystko przypominało z wczorajszego wieczoru. Impreza, gra w butelkę i tego zboka gdy sobie to wszystko przypomniałem chciało mi się płakać. Próbowałem wstać ale coś mi nie pozwalało, a racje ktoś. Spojrzałem się w mój prawy bok i ujrzałem Śpiącego i wtulonego w mnie Derryla. Uśmiechnąłem się bo sobie przypomniałem co mi powiedział zanim zemdlałem. Ale wciąż czuje tego faceta oddech no swojej karku. Zacząłem płakać.
- Co się stało? Czemu płaczesz? -usłyszałem głos Derryl'a. Ucieszyłem się gdy usłyszałem jego głos. Derryl wstał do pozycji siedzącej a ja odrazu się w niego wtuliłem.
- p-przepraszam...z-za to ze uciekłem, z-za to ze m-musieliście się o mnie M-martwić. - Derryl mnie przytulił, jedna ręka masował mnie po moich plecach. A druga rękę zatopił w moich włosach i mnie delikatnie głaskał żebym się uspokoił. Szczerze, to działało.
- Nie masz za co przepraszać. To ja cie muszę przeprosić, bo to jest moja wina. -chciałem coś powiedzieć ale on mi przerwał- J-ja cie kocham...i kochałem od zawsze. Ale ukrywałem to przed samym sobą. Nie dopuszczałem do siebie myśli ze mógłbym się zakochać w swoim najlepszym przyjacielu. Ale na tym parkingu coś w mnie się obudziło jakieś uczucie. Gdy mnie pocałowałaś to zrozumiałem ze cie kocham, ale za późno bo ty już uciekłeś. Krzyczałem ale mnie nie słuchałeś, nie dziwie ci się. Jak długo nie zwracałeś to poszliśmy cie poszukać. Gdy zobaczyłem tego ZBOKA który cie maczał coś w mnie pękło. Strasznie cie przepraszam, zrozumiem jak będziesz na mnie zły -słuchałem i się nie odzywałem, Nie mogłem uwierzyć ze to prawda on mnie kochał od początku ale urywał to przed sobą. Nie jestem na niego zły, kocham go.
Spojrzałem się do gury w jego piękne oczy. Widziałem ze jest smutny i mu przykro. Położyłem swoją dłoń na jego policku i kciukiem otarłem łzy. Następnie połączyłem nasze usta w namiętny pocałunek. Uczucie które teras mam jest nie do opisania. Zabrakło nam powietrza i odsunęliśmy się od siebie. spojrzałem mu w oczy i się uśmiechnąłem.
- wybaczam ci...tez cie kocham - powiedziałem to i wtuliłem się w jego klatkę piersiową. Leżeliśmy tak aż nie zasnęliśmy.
————————————————————————————————————————
1084 słów
CZYTASZ
ZAWIESZONE! te wakacje zmieniły wszystko//DNF - Karlnap - Skephelo//
RomanceWakacje się zaczęły. Pewna grupa przyjaciół postanawia spędzić te wakacje razem. Leć nie wiedzą ze te wakacje z mienią życia niektórym z nich. Ale czy na leprze? Albo racje na gorsze? Czy poradzą sobie z trudnościami które pojawią się podczas tych n...