26 | irresponsible

2.3K 264 79
                                    

Hayoon poddał się już kilkanaście minut temu, po prostu pozwalając mi zanosić się coraz większym płaczem. Co jakiś czas zerkał na mnie, drapiąc za uchem śpiącego Tantana, którego łapki były schowane pod drobnym ciałem i gęstym futerkiem. Bardzo chciałem nad sobą zapanować, jednak nie potrafiłem. Kiedy tylko uspokajałem własny oddech, z trudem przełykając gorzkie łzy, wystarczyła raptem krótka chwila, aby wszystko wróciło do starej normy. A właściwie jej braku. Nienawidziłem siebie w tym momencie za to, że dopuściłem do tej sytuacji. Ja, nago zwinięty w kłębek w samym rogu łóżka przyjaciela, i Hayoon, również nagi, wpatrujący się w okno pustym wzrokiem.

Zapewne sprawiłem mu przykrość moim zachowaniem; wpierw rzuciłem się na niego, by już kolejny raz ujeżdżać go na miękkim, sprężynowym materacu, a kiedy było już po wszystkim, po prostu zaniosłem się płaczem i nie potrafiłem przestać. To był pierwszy raz, gdy seks nie pomógł mi poradzić sobie z okrucieństwem tego świata. Czułem, że to za mało. Potrzebowałem czegoś intensywniejszego, namiętniejszego, wyzwalającego... Czegoś, co zwykły stosunek nie był w stanie mi zapewnić, nawet jeśli doznałem spełnienia.

Tylko co mogło sprawić, że zapomniałbym o miłości mojego życia? O chłopaku, z którym byłbym już zaręczony, gdybym nie uległ pokusie tak łatwo?

– Min-Min? – Dobiegł mnie niepewny głos przyjaciela, więc podniosłem spojrzenie, czerwonych, opuchniętych oczu na jego twarz. Był dość blady, jego cudownie całujące usta wykrzywiały się w grymasie smutku, a czarne loki, będące moją nową religią, pozostawały w nieładzie po stosunku, podczas którego wplatałem w nie palce i szarpałem przy namiętnych pieszczotach.

– Umm – mruknąłem, czując, jak łzy nieprzerwanie płyną po moich policzkach.

– Nie uważam, żeby pierścionek mógł coś zmienić – szepnął, przysuwając się bliżej. – Wiem, że bardzo kochałeś... Bardzo kochasz Siwoo, ale to by niczego nie zmieniło. On wciąż byłby w Seulu, a ty tutaj. Wciąż byście się kłócili o jego współlokatora i o seks... My się nie kłócimy o takie rzeczy, my jesteśmy cały czas blisko siebie, przecież dzisiaj się do mnie wprowadziłeś i... I mogę ci kupić nawet dziesięć pierścionków, jeśli tego chcesz. Mogę wziąć z tobą ślub nawet jutro, jeśli w ten sposób sprawię, że przestaniesz płakać.

Te słowa wcale nie sprawiły, że poczułem się lepiej, ale zmotywowały mnie do kolejnej próby przełknięcie guli w gardle i zapanowania nad łzami. Mój oddech był drżący i sprawiał, że całe ciało wibrowało w jego rytm, a oczy piekły od długiego płaczu. Marzyłem o tym, by ściągnąć soczewki, zamknąć je i pogrążyć się w śnie. W śnie, w którym spałbym w objęciach Siwoo w jego pokoju w rodzinnym domu, a to wszystko okazałoby się jedynie zwykłym koszmarem.

– Przyniósłbyś mi coś do picia? – poprosiłem dziwnie zmienionym głosem.

Na twarzy przyjaciela pojawił się delikatny, czuły uśmiech.

– Gorąca herbatka dla mojego gorącego chłopaka? – dopytał, przysuwając się, by cmoknąć mnie w czubek zaczerwienionego nosa, nim zeskoczył z łóżka i wyszedł na korytarz, zakładając na siebie jedynie cienki szlafrok.

Sięgnąłem po kolejną chusteczkę z paczuszki, by się w nią wysmarkać, jeszcze bardziej zdzierając obtartą skórę, a następnie rzuciłem ją na podłogę tuż obok reszty zużytych papierków. Ciszę za uchylonym oknem przedarł nasilający się warkot sportowego silnika, przyciągając moje spojrzenie do ciemności panującej po drugiej stronie szkła. Samochód zatrzymał się tuż pod domem, zapewne jego właścicielowi nie chciało się wjeżdżać do garażu, kiedy miał ludzi, robiących to za niego, a następnie trzasnęły drzwi, by chwilę później stukot wysokich obcasów poprowadził prosto do wnętrza budynku.

TAKE ME TO BEDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz