10 | easy to say

2.4K 289 44
                                    

Stałem pod drzwiami mojego mieszkania ponad piętnaście minut, wgapiając się w klamkę, jakby parzyła lub była oblana jakimś kwasem czy jadem. Obiecałem Siwoo, że wyjdę z szafy, że powiem moim rodzicom o mojej orientacji seksualnej i o tym, że mam chłopaka, jednak słowa okazały się o wiele prostsze od czynów. Przecież spędziłem z tą dwójką ludzi całe życie i wiedziałem, jaki mają stosunek do osób homoseksualnych. Wiedziałem, że mnie nie zaakceptują i wyznanie im tego wszystkiego prawdopodobnie będzie najtrudniejszą i najgorszą rzeczą, jaką przyjdzie mi zrobić w życiu. Pewnie właśnie dlatego stałem tutaj jak skończony debil, bojąc się wejść do środka.

– Minsu? – Prawie krzyknąłem, odskakując od drzwi jak oparzony, kiedy za plecami usłyszałem głos własnej matki, która wysiadła z windy i wracała do mieszkania, niosąc papierową torbę z zakupami. Byłem całkowicie pewien, że już dawno jest w domu. – Czemu tak stoisz? Wchodź!

– Już – odpowiedziałem od razu, czując się, jakby kobieta przyłapała mnie na czymś bardzo niestosownym, a moje dłonie drżały tak mocno, że z trudem trafiałem w odpowiednie cyferki, wklepując pin do drzwi. – Daj, wniosę. – Wziąłem zakupy, wpuszczając matkę pierwszą do środka i wpadając tam tuż za nią, chociaż przez chwilę naprawdę kusiło mnie, żeby uciec z domu i już nigdy do niego nie wracać.

– Dlaczego nie napisałeś mi, że skończyłeś lekcje? – zapytała, zerkając na zegarek wiszący nad wejście do salonu. – Przyjechałabym po ciebie.

– Chciałem się przejść – odpowiedziałem, wypakowując torbę i chowając jedzenie do lodówki, w której było zaskakująco mało miejsca. – O której wraca tato?

– Pewnie będzie za dwie godziny – westchnęła. – Ostatnio ma sporo pracy i zostaje dłużej. Pomożesz mi z obiadem, czy masz dużo nauki?

– Pomogę! – zadeklarowałem odrobinę za szybko, przez co moja reakcja od razu wzbudziła w kobiecie podejrzenia. Zmrużyła oczy, przyglądając się mi uważnie, a wzdłuż mojego kręgosłupa przebiegł nieprzyjemny dreszcz.

– Coś zmajstrował? – dopytała. – Wagary? Zawaliłeś test? Nauczyciele przyłapali cię na paleniu? Piciu? Zrobiłeś komuś dzieciaka?

– Czemu od razu masz takie pesymistyczne wizje? – prychnąłem, podwijając rękawy od mundurka i sięgając po fartuszek w żółte kaczuszki. – Może bardzo cię kocham i chcę spędzić trochę czasu z moją mamą?

– Gdybyś chciał spędzić ze mną czas, to przyszedłbyś się do mnie przytulić, kiedy oglądałabym film – przejrzała mnie. – Jeśli oferujesz pomoc w gotowaniu, to znaczy, że masz coś na sumieniu. Znam cię, jesteś moim dzieckiem, wyszedłeś z...

– Wiem. – Przerwałem jej. – Wiem, skąd wyszedłem, nie musisz mi o tym przypominać.

Kobieta się zaśmiała, podając mi umytą cukinię oraz nóż i wskazując głową na deskę do krojenia warzyw.

– Tylko cienko, tato nie lubi grubych kawałków – poinstruowała mnie, więc położyłem warzywo na gładkim, okrągłym kawałku drewna, zastanawiając się, ile palców przyjdzie mi stracić w tej małej potyczce. W lewym narożniku ważący niecałe pięćdziesiąt dziewięć kilogramów Minsu, w prawym narożniku, faworyt dzisiejszej walki, ważąca około sześciuset gramów cukinia. – Więc? Powiesz mi, czemu próbujesz wkupić się w moje łaski? – dopytała.

Przełknąłem ślinę, wbijając ostrze noża w warzywo, by odkroić o wiele za gruby plasterek.

– Mam kogoś – wydukałem z siebie tak cicho, że matka w pierwszej chwili mruknęła pytająco, dopiero później domyślając się, co takiego powiedziałem.

TAKE ME TO BEDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz