Doskonale pamiętałem dzień, w którym zdecydowałem się wyjść z szafy. Był to zarazem najpiękniejszy i najgorszy dzień w moim życiu, chociaż zaczął się, jak każdy inny. Wstałem rano do szkoły, spędzając sporo czasu przed lustrem, aby wyglądać jak najlepiej, kiedy po raz kolejny zobaczę się z Siwoo na szkolnym korytarzu. Zjadłem śniadanie z rodzicami, pobiegłem na autobus, a pod budynkiem liceum czekał już na mnie Hayoon. Ucieszyłem się na jego widok, bo w tamtym czasie miał problemy rodzinne i zdarzało mu się nie przychodzić do szkoły, ale tamtego dnia uśmiechnął się do mnie ciepło, pozwalając przytulić się na powitanie.
Zajęcia dłużyły się niesamowicie, właściwie dokładnie tak samo, jak zawsze, a ja myślami byłem daleko od nich, nie potrafiąc znieść świadomości, że mój ukochany jest gdzieś w tym budynku, niedaleko mnie, i już za chwilę będę mógł się z nim zobaczyć. Dzwonek na przerwę był niczym zbawienie; wybiegłem z sali lekcyjnej jako pierwszy, by z szerokim uśmiechem pobiec do miejsca, gdzie ostatnimi czasy spędzałem każdą wolną chwilę w szkole... Czasami zdarzało się, że spędzałem tam też te mniej wolne chwile.
Ostatni raz posmarowałem usta kradzioną, truskawkową, przezroczystą pomadką, cmokając nimi głośno, a mój wzrok wypatrywał znajomej sylwetki, która niedługo powinna wyłonić się zza schodów, by wraz ze mną schować się w niewielkiej szczelinie pod nimi, gdzie na lekcjach niektórzy chowali się, by palić elektroniczne papierosy. Siwoo tego dnia wyglądał niesamowicie, sprawiając, że moje serce zadrżało niewyobrażalnie szybko, nawet szybciej niż skrzydła kolibra. Z uśmiechem na ustach, pokazując mi swoje różowe dziąsła, wcisnął się w wąską przestrzeń tuż przy mnie, od razu chwytając wąską talię dużymi dłońmi.
– Cześć – przywitał się, pozwalając moim krótkim palcom przylgnąć do materiału jego koszuli z logiem szkoły i pognieść go delikatnie na wysokości klatki piersiowej.
– Cześć, hyung – odpowiedziałem, czując, jak ciepło otula przyjemnie moje policzki i cały brzuch. – Jak ci się dzisiaj spało?
– Kiepsko – wyznał. – Nie mogłem zasnąć, ponieważ ciągle myślałem o tobie.
Delikatnie zagryzłem dolną, mięsistą wargę, czując, że zaczynam rumienić się jeszcze bardziej, a mój wzrok tylko na krótką chwilę oderwał się od ciemnych oczu ukochanego. Dostrzegłem kilka osób, które przeszły obok, wbiegając na schody i nie zwracając na nas większej uwagi. Zacisnąłem odrobinę mocniej palce na mundurku Siwoo, z powrotem nawiązując z nim kontakt wzrokowy, i się uśmiechnąłem.
– A ja dobrze zasypiam, kiedy myślę o tobie – wyszeptałem, będąc całkowicie onieśmielonym bliskością ukochanego.
– Naprawdę? – dopytał, więc energicznie skinąłem głową. – O czym dokładnie myśli, kiedy myślisz o mnie przed snem?
Parsknąłem nerwowym śmiechem, przysuwając twarz bliżej ramienia chłopaka, zaciągając się przyjemnym zapachem jego skóry, który wręcz doprowadzał mnie do szaleństwa. Oparłem głowę na nim, wtulając się w ciało szatyna, sunąc nosem po jego szyi, a duże dłonie objęły mnie mocniej, pozwalając nam nacieszyć się bliskością. Właśnie to robiliśmy przez większość czasu, gdy zostawaliśmy względnie sami – czerpaliśmy radość ze swojej obecności i z rodzącego się między nami uczucia, chociaż żaden z nas jeszcze niczego nie zadeklarował.
– Wspominam – odpowiedziałem. – Przypominam sobie twój zapach, ciepło twojego ciała, brzmienie twojego głosu. Przywołuję obraz twojego uśmiechu i twoich oczu.
Zdarzało się też, że dotykałem swojego ciała, wyobrażając sobie, że robi to właśnie Siwoo, a kiedy dochodziłem, szeptałem jego imię, wijąc się w rozkoszy. Jednak o tym nie miałem zamiaru mu mówić.

CZYTASZ
TAKE ME TO BED
Romance『zaĸończone, вoy х вoy』 Yoo Minsu jest seksoholikiem i, wypierając istnienie problemu, próbuje być szczęśliwy w nienawidzącym go świecie. '𝘞𝘦 𝘸𝘦𝘳𝘦 𝘣𝘰𝘳𝘯 𝘴𝘪𝘤𝘬, 𝘺𝘰𝘶 𝘩𝘦𝘢𝘳𝘥 𝘵𝘩𝘦𝘮 𝘴𝘢𝘺 𝘪𝘵' - 𝖧𝗈𝗓𝗂𝖾𝗋 '𝖳𝖺𝗄𝖾 𝗆𝖾 𝗍𝗈 𝖼...