Woda była tak zimna, że skóra stała się sztywna i zaczerwieniona. Palce oraz wargi powoli robiły się sine, zęby szczękały, ale zupełnie się tym nie przejmowałem. Obejmowałem rękami nogi, które przycisnąłem do klatki piersiowej, a twarz chowałem w kolanach. Od ścian łazienki co jakiś czas odbijały się echem moje krzyki, ponieważ już od kilku minut nie byłem w stanie płakać. Ciałem wstrząsały kolejne dreszcze, skóra opinająca plecy piekła od zimna, a głowa pulsowała z bólu. To wszystko jednak pozostawało bez znaczenia. Nienawidziłem każdej cząstki siebie.
Nienawidziłem zniszczonych silnymi rozjaśniaczami włosów. Nienawidziłem pyzatych policzków i oczu z dużą wadą wzroku. Nienawidziłem mięsistych warg i tego, że górna była większa od dolnej. Nienawidziłem drobnego ciała, krótkich nóg i palców. Nienawidziłem fałdek skóry tworzących się na brzuchu, kiedy siadałem lub się kuliłem. Nienawidziłem uparcie odrastających włosów łonowych. Nienawidziłem nawet zaróżowionych brodawek, przez które przechodziły kolczyki. Wszystko we mnie było obrzydliwe, ponieważ to wszystko oddałem osobie, której szczerze nienawidziłem.
Znowu krzyknąłem żałośnie, szarpiąc się za mokre włosy, a kilka z nich zostało w moich palcach. Dobrze, chciałem, by inni brzydzili się mną równie mocno, co ja. Ślina zaczęła wyciekać spomiędzy sinych warg i skapywać na brodzik od prysznica, pod którym się schowałem przed światem. Twarz wciąż mnie bolała, a pod oczami pojawiły się siniaki, ale udało mi się domyć z niej krew i jakoś wrócić do domu, kuląc się na ostatnim siedzeniu autobusu. Miałem ochotę oblać się wrzątkiem, żeby wypalić skórę, którą dotykały ręce Seho, którą w niektórych miejscach naznaczył swoim obślizgłym językiem, na którą się spuścił.
– Ja pierdolę – wydyszał, pochylając się nade mną, a jego ciepła sperma spływała między moimi pośladkami, na które doszedł, ściągając uprzednio prezerwatywę. Teraz leżała na ziemi niedaleko mojego rozbitego telefonu. Drżałem, czując ból w dolnej części ciała i pulsowanie w obitym nosie. Wbijałem palce w jasnoszare kafelki, dysząc ciężko, a gdy Seho zaczął się ubierać, w końcu odwróciłem się do niego przodem. – Daj mi swój numer telefonu – rozkazał, poprawiając włosy.
Sięgnąłem po papier, żeby wytrzeć się ze śliny i nasienia. Moja twarz nie wyrażała żadnych emocji, chociaż wewnętrznie zaczynałem żałować. Nieustające pragnienie w moim wnętrzu zostało ugaszone tylko na krótką chwilę, a teraz ponownie ściskało wszystkie narządy, domagając się czegoś więcej, niż szybkiego stosunku ze znienawidzonym chłopakiem w publicznej toalecie. Zwłaszcza że był beznadziejnym partnerem, który skupiał się tylko na sobie.
– Nie – odpowiedziałem, z obrzydzeniem wrzucając śliski papier do muszli.
– Nie? – powtórzył z niedowierzaniem. – Co to znaczy „nie"?
– Że nie dam ci mojego numeru – mruknąłem, wciągając bieliznę oraz spodenki, i ponownie spojrzałem na mojego prześladowcę. – Jesteś beznadziejny i obrzydliwy. – Otworzył usta, ale nie dopuściłem go do słowa: – Tak, pieprzę się z Junho i nawet on jest o wiele lepszy niż ty. Także pierdol się sam, Seho.
Podniosłem z ziemi zepsuty telefon i odwróciłem się w stronę wyjścia. Spodziewałem się, że rok młodszy chłopak mnie powstrzyma, być może jeszcze raz uderzy, albo nawet mocniej pobije, żebym na pewno pożałował tych słów. On jednak nawet nie drgnął, wciąż mając rozchylone wargi, jakby chciał coś powiedzieć, ale nie mógł znaleźć odwagi. Podszedłem do jednej z jajowatych umywalek, w której pośpiesznie opłukałem ręce, a następnie zacząłem zmywać krew z nosa, ust i brody. Wyglądałem naprawdę okropnie i zacząłem wątpić, iż moja twarz wyjdzie z tego bez szwanku. Nos był opuchnięty i siny, podobnie jak delikatna skóra pod oczami. Może naprawdę był złamany.

CZYTASZ
TAKE ME TO BED
Romance『zaĸończone, вoy х вoy』 Yoo Minsu jest seksoholikiem i, wypierając istnienie problemu, próbuje być szczęśliwy w nienawidzącym go świecie. '𝘞𝘦 𝘸𝘦𝘳𝘦 𝘣𝘰𝘳𝘯 𝘴𝘪𝘤𝘬, 𝘺𝘰𝘶 𝘩𝘦𝘢𝘳𝘥 𝘵𝘩𝘦𝘮 𝘴𝘢𝘺 𝘪𝘵' - 𝖧𝗈𝗓𝗂𝖾𝗋 '𝖳𝖺𝗄𝖾 𝗆𝖾 𝗍𝗈 𝖼...