Śpij dobrze Pani detektyw

498 32 3
                                    

Chloe

Chwilę po tym jak Dan z Trixie wyszli, dziewczyna wezwała pielęgniarkę poprzez pilot, który posiadał każdy pacjent szpitala. Chciała się przejść, ale gdy próbowała wstać, nie umiała zbytnio utrzymać się na nogach, jednak pomimo tego chciała wyjść czym prędzej.

Pielęgniarka zjawiła się kilka minut później. Zrobiła jej badania jak co wieczór i podała kolację. Dziewczyna nie mogła powiedzieć ani jednego złego słowa na personel. Ludzie tutaj byli strasznie kochani i dbali tu o każdego jak o członka własnej rodziny.

- Dzisiejsze wyniki badań są coraz to lepsze, więc jeszcze około tydzień i będzie mogła pani wyjść - ustawiała odpowiednio wszystkie maszyny.

- Właśnie, à propos wyjścia, mogłabym prosić o wypis ? - spojrzała na nią z lekkim uśmiechem.

- Lepiej by było, gdyby została Pani te parę dni więcej. Dobrze by to Pani zrobiło, jednak jeśli chce Pani, to mogę poprosić lekarza prowadzącego o wypis. Decyzja należy do Pani. Niestety jednak trzeba będzie liczyć się z konsekwencjami - rzuciła jej ostatnie pytające spojrzenie.

- Jestem tego świadoma, ale jednak prosiłabym o wcześniejszy wypis - ponownie rzuciła szczerym uśmiechem.

- Jasne, w takim razie jutro rano będzie pani mogła wyjść - powiedziała spokojnym tonem idąc w stronę drzwi - jednak, jeśli rozmyśliłaby się Pani, to proszę mówić

- Oczywiście, dziękuje Pani bardzo - przewróciła się na bok i próbowała zasnąć, a pielęgniarka wyszła.

***

Rano wejściem do pokoju obudził ją lekarz. Przyniósł jej wypis i przedstawił co może, a czego nie może robić. Gdy już wszystko wiedziała, lekarz wyszedł, a ona zaczęła się ubierać w swoje czyste ciuchy, które leżały tu od pierwszego dnia pobytu w szpitalu. Dziś już mogła wstać, ale nogi strasznie jej się trzęsły. Zanim jednak weszła do łazienki, zadzwoniła po taxi. Gdy już się ubrała spakowała wszystkie laurki od Trixie i kwiaty, którym ani razu jeszcze nie przyglądała się z bliska.

Po chwili dostała powiadomienie, że taksówka już czeka, więc wzięła torbę i powoli wychodziła ze szpitala. Poruszała się z tak zawrotną w ironicznym słowa znaczeniu prędkością, że ludzie w poczekalni pytali się, czy mają pomóc, lecz każdemu z osobna dziękowała za troskę i odmawiała.

Zeszła po schodach, wsiadła do taksówki i podała kierowcy adres. Nie miała siły się odezwać, więc cała droga mijała w ciszy. Gdy już zapłaciła i wysiadała, przeprosiła kierowcę, za to, że nic się nie odezwała.

Dziewczyna stała pod wysokim budynkiem. Spojrzała w górę, przejeżdżając wzrokiem przez całą wysokość białego budynku znajdującego się blisko centrum. Weszła tam głównym wejściem, a następnie pokierowała się w stronę winy. Nacisnęła odpowiedni guzik i jechała na wyznaczone piętro. Czuła, że nie powinna tak robić, ale jak to Lucyfer kiedyś jej powiedział, Drzwi do mojego domu są dla ciebie zawsze otwarte, więc nie widziała w tym przeszkód. Tym bardziej po tym, gdy wyznała mu miłość, a on ją pozostawił samą. Chociaż ona sama nie postąpiła lepiej wczoraj w szpitalu. Jakiś czas temu wyznała miłość koledze z pracy, a wczoraj pocałowała byłego męża.

Co jest ze mną nie tak?

Drzwi windy po chwili się otworzyły, a ona poszła od razu do sypialni odłożyć torbę z ciuchami. Zakręciło jej się w głowie, oparła się o ścianę. Gdy lekko jej ulżyło, ruszyła do salonu, otworzyć drzwi na balkon, bo było jej strasznie duszno. Następnie stwierdziła,że naleje sobie troszeczkę jednego z alkoholi lucyfera. Tak też zrobiła. Zaraz po tym dziewczyna udała się do torby i wzięła wszystkie potrzebne rzeczy do kąpieli, po czym ruszyła do łazienki. Uwielbiała łazienkę w Penthouse. Była nie za duża, ale bardzo przytulna i klimatyczna. Mogłaby się tu kąpać godzinami.

Po kąpieli dziewczyna owinęła się ręcznikiem i ruszyła pod garderobę diabła. Wybrała z niej jedną z wielu koszul Lucyfera i ubrała ją, spuszczając ręcznik na ziemię, zaraz po tym skoczyła skompletować swój strój, uzupełniając go o dolną bieliznę.

Blondynka odzyskała więcej sił dzięki kąpieli. Chodziła już w miarę normalnie, bez uginających się samowolnie nóg. Podeszła ponownie do torby, wyjęła z niej prezenty szpitalne, laurki od Trixie odstawiła na jeden ze szklanych stolików przed barkiem, a na drugim zaczęła rozkładać kwiaty, wsadzając je również do wazonów. Przyglądała się każdemu z nich z osobna. Nie mogło zabraknąć zanurzenia w nich nosa, by móc pochłonąć się ich woni. Odkładając jeden z bukietów do wazonu, zobaczyła przy nim zamykaną karteczkę, której wcześniej nie widziała. Otworzyła ją, i przeczytała jej krótką, ale dla niej bardzo treściwą wiadomość

"XOXO 😈"

Uśmiechnęła się i włożyła bukiet do wazonu. Wróciła do sypialni, w której zwykł sypiać Lucyfer. Usiadła na łóżku, przykrywając się kołdrą po pas. Przez tę karteczkę w jej głowie biły się miliony myśli. Czy to były kwiaty od Lucyfera? A może ktoś chciał zrobić jej nadzieję, a Lucyfer tak naprawdę siedzi na swoim tronie w piekle i stara się o niej zapomnieć. O tym wiedział tylko on. Zaczęła rozmyślać nad tymi dwoma ptakami nad hotelem w centrum LA. Była prawie pewna, że to był diabeł we własnej osobie, chociaż z drugiej strony, gdyby wrócił do LA to na pewno pojawiłby się w Luxie. Dziewczyna sama już nie wie, co ma o tym wszystkim myśleć, Amenadiel mówił jej, że ostatnio w piekle dużo się działo, ale co to tak naprawdę znaczy? Na pewno gdyby Lucyfer był z powrotem na Ziemi, poinformowałby ją, a jak nie on sam to chociażby Amenadiel. Bynajmniej taką miała nadzieje.

Odetchnęła i położyła się na środku madejowego łoża w sypialni księcia ciemności i patrzyła w cudowny szklany, lecz nie przeźroczysty sufit. Kilka sekund później Morfeusz zawołał ją do swojej krainy, a ona opłynęła w niej jak łodzią przez rzekę.

Lucyfer

Diabeł po raz piąty upewnia się, że dobrze zamknął wrota do piekieł. Nie chciał, by ponownie żaden niepowołany demon zjawił się na ziemi. Twierdził, iż Maze mu wystarcza. Zaśmiał się na tę myśl. Po chwili rozłożył skrzydła i wzbił się dzięki nim w górę. Droga powrotna na Ziemię nie zajęła mu długo. Niemal się obejrzał i wylądował na balkonie swojego mieszkania. Zauważył otwarte drzwi balkonowe, wszedł tam z lekką niepewnością i strachem. Bał się, że nie rozprawił się jednak ze wszystkimi demonami, które niedawno nawiedziły ziemię. Diabeł stawia bardzo ciche kroki, rozglądając się po mieszkaniu. Zauważył kwiaty i laurki, lecz nie przejął się tym. Następnie jego wzrok ujrzał jakąś osobę w sypialni, podszedł bliżej. Nachylił się nad łóżkiem i swym oczom nie dowierzał. Chloe, to ona. Śpiąca Chloe w koszuli mężczyzny. Ten widok spowodował u niego bardzo wiele pozytywnych emocji. Usiadł delikatnie na łóżku i ponownie nachylił się nad ciałem kobiety.

-Śpij dobrze Pani detektyw - zblizył się do jej twarzy i złożył na jej czole drobny pocałunek.

Położył lekko dłoń na jej biodrze, lecz po chwili wstał i wyszedł z pomieszczenia. Poszedł do salonu, pozbył się ciuchów i położył się na kanapie, niemal natychmiastowo zasypiając.

Good morning again, Lucifer | DeckerstarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz