Diabeł bez wahania wywarzył drzwi. Zauważył tam człowieka, który z wyglądu przypomniał jakiegoś nerda, który nie byłby w stanie unieść 5 kilogramów kartofli, a co dopiero człowieka. A jednak. Diabeł zerwał zasłonkę przy wannie i zobaczył ciemnowłosego mężczyznę przyduszającego Chloe do kafelek na ścianie. Od razu zaczął podduszać go łokciem, on automatycznie puścił szyję detektyw, a ona opadła na dół wanny. Brunet złapał oprawcę swojej dziewczyny za szyję i podniósł w górę na długość wyprostowanej ręki, zaciskając coraz bardziej dłoń, tak że robił się fioletowy z braku tlenu. Rzucił nim o ścianę, a następnie spojrzał na dziewczynę. Była naga i strasznie blada. Sięgnął po ręcznik, którym potem ją owinął i wyjął z wanny, trzymając na rękach. Zaniósł ją do sypialni i położył delikatnie na łóżku.
-Ubierz się, ja poczekam na dole. Zawołaj mnie jak by coś się działo - tulił ją i chciał wstać, ale ona złapała jego dłoń.
-Zostań... - wyszeptała łamiącym się głosem przez lekki płacz - proszę
-Dobrze - sięgnął po jedną ze swoich koszul i pomógł jej ją ubrać, a następnie wtulił ją w siebie, kładąc podbródek na jej czubku głowy - już spokojnie, wszystko jest dobrze ? Nic ci nie zrobił poza tym co widziałem ? - spojrzał na nią z góry i cmoknął delikatnie w czoło.
-Obmacał mnie - ledwo co to powiedziała.
-Zabiję sukinsyna! - warknął przez zaciśnięte zęby.
Nagle usłyszeli skrzyp drzwi od łazienki i zbliżające się kroki do pomieszczenia, w którym się znajdowali. Brunet wstał i stanął przed dziewczyną, aby ją chronić w razie czego.
- Idź do garderoby słońce - wyszeptał, chciał dodać jej otuchy tym określeniem - proszę.
Blondynka wykonała jego polecenie i otworzyła drzwi i szybko schowała się między ciuchy, zamykając cicho drzwi. Siedziała tam skulona. Brunet przybrał swoje diabelskie oblicze i wyprzedził włamywacza, otwierając drzwi i rzucając nim o ścianę. Podszedł i patrzył na leżącego mężczyznę, który o dziwo nic nie utracił na siłach.
-Jeszcze raz tkniesz panią detektyw! - mówił diabelskim głosem - pożałujesz i już nigdy nie ujrzysz nikogo - ze stu procentową pewnością odnosił się do niego jak do demona - kto z twoich braci tu jeszcze jest ?!
-Panie - powoli wstając, ukazał gest poddania się - ten człowiek nie jest godny - zbliżył się kilka kroków do przodu - nie jest godny księcia ciemności
-Nie masz prawa mówić, kto jest mnie godzien, a kto nie! - zdenerwował się
-Panie, pozwól mi ją zabić i już więcej nie będziemy wracać na Ziemię. Ani ja, ani nikt z mojego rodzeństwa - podszedł do drzwi, a diabeł go odepchnął po raz kolejny, a ten jakby ani drgnął.
-Powiedziałem, że masz się trzymać od niej z daleka! Czego nie rozumiesz - sprężył lekko umysł i w jego dłoni pojawiły się wykute w piekle noże, obrócił je w dłoniach i podszedł do niego - Jestem twoim władcą. Jeśli się mnie nie posłuchasz, spędzisz ostatnie chwile życia, najgorzej, jak tylko możesz. To ci mogę zapewnić - był już na tyle blisko, że przystawił mu ostrze do szyi - rozumiemy się ? - on pokiwał głową w strachu - a teraz się wynoś. Jeszcze raz zobaczę ciebie, albo jakiegokolwiek potomka Lilith, nie będzie tak kolorowo - wziął go za łachmany i ciągnął do wyjścia. Otworzy drzwi i pchnął go przez nie - a teraz sio i nie wracaj! Rozumiemy się ?! - trzasnął drzwiami i je zakluczył.
Wszedł po cichu do góry, a następnie do sypialni. Rozejrzał się, zgasił główne światło, a włączone zostawił lampki nocne. Podszedł do drzwi garderoby i je otworzył powoli, aby nie wystraszyć Chloe. Już i tak miała dziś wystarczająco dużo przygód. Ukucnął i odchylił ubrania, odsłaniając delikatnie jej zapłakaną twarzyczkę. Podał jej rękę, tym samym pomagając wstać. Dziewczyna od razu się w niego wtuliła.
CZYTASZ
Good morning again, Lucifer | Deckerstar
FanfictionNa początku... Anioł Lucyfer został wygnany z nieba i skazany na władanie piekłem przez całą wieczność. Aż postanowił udać się na wakacje... *** Po 4 latach pracy jako policyjny konsultant detektyw Chloe Decker, miedzy partnerami zaczęło iskrzyć. Dz...