Co powiecie na partyjkę monopoly ?

183 26 7
                                    

Właśnie wjeżdżaliśmy z Trix do mieszkania windą. Po chwili usłyszeliśmy charakterystyczny dźwięk, który zwiastował koniec jazdy między piętrami. Dziewczynka wybiegła z małego pomieszczenia i pobiegła do mamy. Ja zdjąłem marynarkę, nalałem sobie trunku do szklanki i ruszyłem w stronę schodków, które prowadziły do sypialni. Stanąłem przed nimi i oparłem się o piaskowiec na ścianie. Spoglądałem na Chloe która tuliła swoją córkę, siedząc w ciszy.

-Co powiecie na partyjkę monopoly ? - przerwałem ciszę.

-Taaak! - ucieszyła się potomkini mojej narzeczonej.

Przeszedłem przez pokój i ruszyłem w stronę garderoby. Wziąłem do ręki karton z grą i wróciłem do dziewczyn. Usiadłem na łóżku i rozłożyłem planszówkę. Wziąłem do ręki swój ulubiony pionek i ustawiłem na starcie, następnie obok mojego pojawiła się reszta.

Kiedyś jak kupowałem monopol, szukałem normalnej wersji, ale niestety jej zabrakło, więc mam wersję z księżniczek Disneya. Zamiast mojego pionka buta jest pantofelek, no cóż. Jak to mówią. Raz jest się butem, a raz pantoflem. Chloe natomiast była karocą, a Trixie koroną. Zaczęliśmy rozgrywkę.

Po kilku okrążeniach w końcu ktoś pierwszy stanął na pole z napisem "Ślub jak z bajki, zapłać 200$". Wtedy mój pionek przesuwała córka detektyw. Przeczytała je na głos.

-No właśnie, kiedy w końcu będzie wasz ślub? Chcę wam nieść obrączki! - podskoczyła i lekko przesunęły się pionki.

Spojrzałem na dziewczynkę, a następnie na miłość mojego życia, która poprawiała małe, metalowe figurki, odkładając ją na odpowiednie miejsca na planszy.

Nie miałem pojęcia co mam jej odpowiedzieć. Po prostu siedziałem cicho. Zapłaciłem za pole i podałem kostkę kolejnemu graczowi, w tym wypadku była to mniejsza wersja detektyw. Dziewczynka bez zawahania się rzuciła nią, nie czekając na odpowiedź. Graliśmy dalej.

Po rozgrywce udałem się do kuchni zrobić ulubione tosty z serem rodziny Decker. Nigdy nie wyjdą mi takie same jak Chloe, ale chociaż tak mogę poprawić jej humor. Zauważyłem też, że od zadanego pytania Trixie jest jakaś smutniejsza. Nie wiedziałem co lubią takie dzieci, lub co może polepszyć jej samopoczucie.

Wróciłem z posiłkiem do sypialni, w której dziewczyny robiły swoje babskie rzeczy, tak to nazwały. Zajrzałem zza ściany czy na pewno mogę wejść. Wtedy wzrok mój i Chloe się napotkał, dziewczyna kiwnęła głową, co miało znaczyć, abym podszedł, tak więc to zrobiłem.

Usiadłem na wolnym miejscu na łóżku i położyłem tackę na kołdrę. Wstałem.

-Zaraz przyniosę jeszcze kakao - pobiegłem do kuchni.

Zawsze marzyłem o takiej właśnie rodzinie, a miałem co ? Najbardziej niezrozumiałą, skłóconą i dysfunkcyjną rodzinę w całym wszechświecie. Mówię oczywiście o tej niebiańskiej. Nigdy nie umiałem pojąc tego wszystkiego. Może do nich nie pasowałem? Sam nie wiem.

Wróciłem z wielkimi kubkami gorącej czekolady. Położyłem je na szafeczce obok łóżka i spojrzałem na dwie dziewczyny obserwujące każdy mój ruch.

-No już, czemu nie jecie ? -spojrzałem na każdą po kolei.

-Czekamy na ciebie - powiedziała delikatnie blondynka uśmiechając się na końcu.

-No to w takim razie smacznego! - podałem każdemu kanapkę, przybliżając talerz. Chwilę później wszyscy się nimi zajadaliśmy.

-Mmm - spojrzłałem na detektyw - powiem ci Lucyfer, że bardzo dobre ci wyszły Tosty à la Decker - zaśmiała się, a ja się uśmiechnąłem.

-Cieszę się, że wam smakują - zjadłem swój "przydział" i sięgnąłem po jeden z kubków.

-Są lepsze od tych mamy - powiedziała Trixie, oczywiste jest to, że zażartowała.

-Coś ty powiedziała, małpeczko wredna - udawała zdenerwowaną Chloe.

-Pani detektyw, może wrócisz do pracy jako aktorka - musiałem wtrącić swoje trzy grosze. Wszyscy się zaśmialiśmy.

Gdy zjedliśmy umówiliśmy się na oglądanie filmu. Przenieśliśmy się na kanapę, przygotowałem przekąski i obejrzeliśmy jakiś nowy film na Netflixie. Nawet nie wiedziałem, że mam wykupioną subskrypcję na takie coś.

Pod koniec filmu Trixie zasnęła, więc zaniosłem ja do sypialni, po czum wróciłem do mojej pani detektyw. Usiadłem obok i objąłem ją ramieniem.

-Jak się czujesz ? - spojrzałem na nią.

-Bardzo dobrze, dziękuję za mile spędzony dzień i uratowanie mnie - wtuliła się we mnie.

-Już mówiłem, co by się nie działo, zawsze będę przy tobie - wtuliłem ja bardziej.

-Będę ci wdzięczna do końca życia, wiesz o tym ? - spojrzała mi w oczy, szepcząc przy okazji.

-To mój obowiązek. Chronić ciebie. Nie wybaczyłbym sobie, aby ktoś jeszcze cię skrzywdził - dziewczyna musnęła moje usta, co ja przekształciłem w pocałunek.

-Kochany jesteś - wtuliła się ponownie w mój tors. Nastała chwila przyjemnej ciszy. Mimo że uwielbiam głos detektyw i rozmowy z nią, to ta chwila mogłaby trwać wieki.

-Mam dla was obu jutro maluteńką niespodziankę - szepnąłem do małego uszka Chloe.

-Tak, a jaką ? - przeciągnęła lekko swoją wypowiedź.

-Pani detektyw - powiedziałem lekko rozczarowanym głosem - właśnie na tym polega niespodzianka. Właściwie niespodziewajka, nie wiem czemu ojciec tak tego nie nazwał - wtrąciłem, lecz zaraz szybko powróciłem do głównej myśli - wracając, na tym polega niespodziewajka. Masz się tego nie spodziewać - przemyślałem moje słowa - cholera! Już zepsułem.

W tle słyszałem tę najsłodszą wersję śmiechu Chloe. Po chwili położyłem dłoń na brzuchu dziewczyny. Uśmiechnąłem się pod nosem. Będę tatą, nie mogę w to uwierzyć. Gdyby to się nie wydarzyło, to znając mnie i życie pewnie bym nie miał odczucie pragnienia dzidziusia.

Mały aniołek w rodzinie po mamusi, bo po tatusiu, tylko diabełek by wyszedł. Nadal ciekawi mnie jak zareagowałaby Trixie. Jutro jak wstanie zrobię tak, aby jak najszybciej się dowiedziała. Nie chcę się kryć z mówieniem do brzuszka Chloe. Z zamyśleń wyrwała mnie dziewczyna, która wstała z moich objęć i ziewnęła.

-Chodźmy spać, padam już - wyciągnęła rękę w moją stronę, którą od razu złapałem.

Dziewczyna prowadziła mnie do sypialni, delikatnie stąpając po schodach. Kiedy skręciła w stronę łóżka, pociągnąłem ją do garderoby. Otworzyłem tam szafę i wyjąłem jeden z czerwonych, najmniejszych szlafroków, jakie mam i jej podałem.

-Nie śpij w ciuchach, dla dziecka to nie dobrze. Już wystarczy, że cały dzień w nich chodzisz - zacząłem rozpinać koszulę i pozbywać się swoich ciuchów.

-Dziękuję - rozebrała się w tym samym czasie co ja.

Ubraliśmy dosyć cienkie narzutki i ruszyliśmy do łóżka. Położyliśmy się po obu stronach Trixie. Sprawiliśmy, że spała między nami. Bardzo chciałem się przytulić do mojej narzeczonej, ale tę noc musiałem jeszcze przetrwać bez tego.

-Dobranoc Kochanie - szepnęła blondynka poprawiając poduszkę

-Dobranoc pani detektyw - szepnąłem równie cicho.

Po chwili dziewczyna usnęła, a j a tuż po niej. Chciałem być pewny, że śpi i nic jej nie jest. Wtedy bez skrupułów mogłem odlecieć do krainy Morfeusza.

OATATNI, MAM DOBRY WEEKEND

Good morning again, Lucifer | DeckerstarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz