Policja z innej części LA wyprowadzała Daniela, a personel szpitala zadzwonił do Chloe, aby przyjechała po córkę, jednak ona spała, a jej telefon odebrał Lucyfer. Postanowił więc się po nią wybrać. Wsiadł do cabrioleta i jechał pod podany adres. Droga nie zajęła mu jakoś strasznie długo. Po chwili był na miejscu. Wszedł do szpitala, na poczekalni siedziała zapłakana Trix. Podszedł do niej i ukucnął.
-Hey Trixie, chodź, jedziemy do domku - pogłskał ją po kolanie, a następnie złapał za rękę.
-Lucyfer ? Co ty tu robisz ? - spojrzała na niego - mama powiedziała, że wyjechałeś na Florydę.
-Em... Tak, ale już wróciłem, chodź pojedziesz do Maze, hm ? - nie chciał, aby dziewczynka przemęczała mamę.
-Lucyfer, wiesz, gdzie jest moja mama ? - zapytała ze łzami w oczach
-Wiem, ale póki co musi odpoczywać, wiesz ? - patrzy na nią z dołu
-Jest bezpieczna ? - martwi się bardzo
-Tak, jest w bezpiecznym miejscu, jak mama się obudzi to przyjadę po ciebie do Maze i się z nią zobaczysz dobrze ? - objął ją lekko ramieniem.
-No dobrze - powiedziała smutno.
-A teraz chodź do auta, Maze na ciebie już czeka - oboje wstali i wyszli.
Chwilę później byli w drodze do domu Lindy i Amenadiela, w którym mieszkała też Maze. Cała droga minęła im w ciszy. Gdy dojechali Trixie zaczęła grzebać coś w plecaku. Wyjęła z niego laurkę dla rodzicielki.
-Lucyfer, przekażesz to mamie ? - spytała spoglądając na niego smutnymi oczami - Prosze
-Jasne m... m... małpeczko - chciał dodać jej otuchy tym słowem, dziewczynka uśmiechnęła się, podała diabłu kartkę i wysiadła
- Dzięki Lucyfer, do zobaczenia. Ucałuj ode mnie mamę! Pa! - machała do niego, odchodząc w stronę domu Anioła.
- Jasne, pa Trixie - odmachał po czym odjechał.
Nie wiedział, czy dobrze postąpił, sam nie był pewny, czy w ogóle powinien się pokazywać komukolwiek prócz Chloe, lecz te myśli przeminęły tak samo szybko jak przyszły. W trakcie drogi zadzwonił na komisariat, tyle że z numeru prywatnego.
- Dzień dobry - zmienił głos na lekko diabelski - Mogę prosić do telefonu panią Kryminolog Elle Lopez ?
- Sprawdzę, czy jest dostępna - nastała chwila ciszy - Halo, kto mówi ? - Ella była już przy telefonie.
- Za 3 minuty będę pod komisariatem, mógłbym prosić panią o wyjście na tylny parking ? - dalej pozostał przy niskim i grubym głosie
- Jasne nie ma sprawy, a kto mówi ? - mężczyzna rozłączył się. Przez jej dobroć zapomniała, jakie mogłyby ją czekać konsekwencje, gdyby nie był to Lucyfer, a na przykład jakiś porywacz lub zabójca.
Tak jak mówił, niecałe 3 minuty później diabeł był już pod komisariatem od tylnej strony. Wysiadł z auta i podparł się o mur w oczekiwaniu na pannę Lopez. Z kieszeni wyjął zapalniczkę i zaczął się nią bawić, na zmianę odpalając ją i zgaszając miętowym podmuchem z jego jamy ustnej.
Spojrzał w bok, a z tylnego wyjścia ewakuacyjnego wyszła jak zawsze piękna i rozradowana panna Lopez. Szybko schował zapalniczkę, podszedł do niej i łapiąc za nadgarstek, ciągnął do auta. Otworzył jej drzwi, a ona wsiadła mimo tego, że nawet nie wiedziała, kto taki ją "porywa". Mężczyzna pośpiesznie wsiadł do auta i zapiął pasy. Już spokojniej spojrzał na nią.
-Witam panno Lopez - uśmiechnął się i poprawił garnitur.
- Lucyfer ?! wró... - mężczyzna położył palec na jej usta.
-Nie chce by ktokolwiek, oprócz ciebie wiedział, że wróciłem, jasne ? - pokiwała głową a on zabrał palca z jej ust - Nie masz nic przeciwko, jeśli zaraz zabiorę cię do Luxu ?
- Ale po co ? - zapytała zdzwiona - właśnie badałam materiał dowodowy najnowszego śledztwa.
- To może poczekać, chyba że jest to dla ciebie ważniejsze niż przyjaciółka, to wtedy puszczę cię wolną z powrotem na komisariat - powiedział swoim jak zawsze czarującym tonem.
- Chloe, co z nią ? Słyszałam, że wyszła na własne żądanie, jak się czuje ? - uśmiech z twarzy mężczyzny zszedł.
- Na własne żądanie ? - nie był zadowolony z tego
- No tak, dlatego dan teraz ma tymczasowe zawieszenie wykonywania zawodu i tymczasowy areszt. Napadł w tym szpitalu na lekarza.
- Dupek ma odsiadkę ? - to lekko poprawiło mu humor.
- Taa - nie była z tego szczególnie zadowolona - przez was wszystkich muszę pracować sama - założyła skrzyżowane ręce na klatkę piersiową w geście obrażenia, lecz ona nie była tak dobrą aktorką jak Chloe. Lucyfer od razu rozpoznał w tym "obrażeniu" kpinę i żart. Mężczyzna ruszył bez słowa - stęskniłam cię Luci - pierwszy raz zdrobniła tak jego imię, a on popatrzył na nią jak Chloe na Lucyfera na początku ich współpracy. Oboje się na to zaśmiali.
Gdy dojechali do Luxu, diabeł wysiadł i popędził, aby otworzyć drzwi przyjaciółce. Wysieli i kilka sekund później jechali już windą do apartamentu diabła. Zanim drzwi się otworzyły pokazał Elli, aby nie hałasowała zbytnio, bo Chloe może jeszcze spać. Przepuścił dziewczynę w drzwiach, jak na gentlemen'a przystało. Pokazał na kanapę, na której chwilę później oboje usiedli, jednak mężczyzna nie na długo, bo prawie od razu wstał. Najpierw zajrzał do śpiącej w jego sypialni pani detektyw, a następnie podszedł do barku. Wziął 2 szklanki i nalał do nich whisky. Zaraz potem wrócił z nimi do swojej współpracowniczki, podając jej jedną z nich. Usiadł obok i zaczęli długą rozmowę, głównie na temat zniknięcia Lucyfera. Diabeł próbował również dowiedzieć, coś więcej o sprawie Daniela, co o dziwo go obchodziło w pewnym stopniu.
***
Ich rozmowa ciągnęła się w najlepsze, tak samo libacja alkoholowa. Ella już była nieźle pijana, Lucyfera natomiast to nawet nie tknęło. Ella nagle zaczęła śmiać się na cały dom. Lucyfer dołączył do niej, lecz starał się to opanować. W pewnym momencie ze schodków prowadzących do sypialni zeszła Chloe, mężczyzna od razu ją zauważył, wstał i podbiegł do niej.
- Jak się czujesz pani detektyw ? - oparł się o ścianie i patrzy na dziewczynę z dołu, pierwszy raz była wyższa od niego, ale to wszystko dzięki temu, że stała na schodkach - wszystko w porządku ?
- Już się lepiej czuję, ale zasadniczym pytaniem tutaj jest, co tu robi nietrzeźwa Ella ? - zaśmiała się lekko - upiłeś ją ?
Em... no wiesz - zaśmiał się sztucznie - być może umknęło mojej uwadze to, że w porównaniu do mnie, na ludzi alkohol działa - dziewczyna zaśmiała się nieco głośniej i lekko uderzyła mnie w klatkę piersiową.
- Głupek - wyminęła go i podeszła do barku, a on pobiegł za nią.
Chloe sięgnęła po szklankę i chciała nalać sobie minimalnie tego samego, co pili jej przyjaciele, jednak chłopak wyrwał jej szkło, w którym był alkohol i sięgnął po dzbanek z wodą.
- Nie tym razem pani detektyw, proszę iść do łóżka, ja przyniosę herbatkę i jedzonko - usmiechnął się i położył jej rękę na plecy, prowadząc do sypialni, jednak ona się opierała.
- Lucyfer, jestem dorosła, umiem o siebie zadbać - zaśmiała się lekko
- Póki co to ja będę o ciebie dbać. Możemy to nazwać - urwał na chwilę - możemy nazwać mnie od dziś twoją opiekunką - zaśmiał się - bynajmniej, dopóki nie będziesz w 100 % zdolna do pracy - kobieta mu uległa i zrobiła to co kazał, a on poczuł się z siebie dumny.
***
Po tym jak Chloe zjadła, mężczyzna poszedł do sypialni, uprzednio pytając o pozwolenie. Usiadł na łóżku i spojrzał na dziewczynę.
-Porozmawiamy ?
CZYTASZ
Good morning again, Lucifer | Deckerstar
FanficNa początku... Anioł Lucyfer został wygnany z nieba i skazany na władanie piekłem przez całą wieczność. Aż postanowił udać się na wakacje... *** Po 4 latach pracy jako policyjny konsultant detektyw Chloe Decker, miedzy partnerami zaczęło iskrzyć. Dz...