Kolejnego dnia dolecieli, musząc przyzwyczaić się do zmiany czasu na środkowoeuropejski. Nie było to łatwe, ale nie zajęło im to jakoś szczególnie długo. Dwa dni po przylocie wybierali się właśnie pierwszy raz na plażę. Spakowali wszystkie najpotrzebniejsze na plażę rzeczy. Lucyferowi udało się nawet namówić dziewczynę na ubranie stroju kąpielowego, który co prawda był lekko za mały, bo Trixie nie widziała mamy w stroju kąpielowym od urodzenia tak naprawdę. Na strój nałożyła narzutę, która wyglądała troszkę jak firanka, ale nikomu to nie przeszkadzało. Pełni radości szli ścieżką na prawie pustą plażę, trzymając się za ręce. Teraz nie liczyło się nic. Byli tam tylko oni i nic nie było w stanie zrujnować im tego urlopu. Gdy doszli na plażę, rozłożyli leżaki i zaczęli swój relaks. Popijali szampana, spoglądając w wodę. Mężczyzna leżał z zakrytymi oczami przez swoją koszulkę. Prawie zasypiał, gdy poczuł, jak ktoś na niego wchodzi i leży na nim. Detektyw złożyła krótki pocałunek na jego ustach, wtulając się w niego.
-Jak ci się podoba pani detektyw ? - zdjął koszulkę z twarzy.
-Jest cudownie - cmoknęła go w nos - dziękuje jeszcze raz - usiadł trzymając ją za plecy.
-Dla ciebie wszystko - podniósł okulary przeciwsłoneczne z jej nosa na czoło, o które oparł swoje i pocałował ją.
Diabeł wstał, trzymając blondynkę na rękach. Zdjął z niej narzutkę, tak, by została w samym stroju kąpielowym.
-Lucyfer nie... - przytuliła się do niego, aby się ukryć - ten strój jest za mały
-Pójdziemy kupić ci wieczorem większy, ale teraz nie wymigasz się od kąpieli w morzu. Poza tym jesteśmy tu tylko ty i ja - tuli ja i idzie w stronę brzegu.
Z każdą sekundą wchodził głębiej i głębiej, do tego momentu, aż woda sięgała mu do połowy pleców. Dziewczyna dalej była wtulona w niego, rozglądając się po horyzoncie morza. Chłopak znów zbliżył ich usta, a następnie oboje zanurzyli się do wody, aby jeszcze bardziej się orzeźwić.
-Twoje loczki znów się pokazały - zaczęła dotykać jego włosów, na co on się zaśmiał.
-Masz jakąś obsesję na ich punckie - zażartował ironicznie.
-Odkąd je zobaczyłam, to tak - wyszczerzyła się
-Dobra idziemy wyschnąć, zaraz trzeba iść na obiad - wychodzą z wody.
Podeszli do swoich leżaków, brunet postawił Chloe na jednym z nich, aby nie ubrudziła sobie stóp od piasku. Sięgnął po ręcznik i ją nim owinął. Pierwszy raz detektyw była wyższa od samego diabła. To on musiał tym razem patrzeć na nią z dołu. Ją to usatysfakcjonowało, znów zaczęła miziać jego twarz, poczynając od policzków, lecąc w górę do włosów przez uszy. Brunet zamknął oczy, stojąc przed nią, zaczął cichutko mruczeć. Nagle z daleka usłyszeli, jak ktoś biegnie i krzyczy pomocy.
-Pani detektyw ? - sięgnął po jej narzutkę i jej podał.
-Chodźmy - zeszła z leżaka, założyła klapki i narzutę, po czym zaczęła biec w stronę, z której usłyszeli wcześniej wołanie.
Mężczyzna ubrał swoje klapki, w rękę wziął koszulkę i biegł za nią, w tym czasie się ubierając. Dobiegali do małego drewnianego domku, ale przestali się w czymkolwiek orientować. Dziewczyna zatrzymała się przy jednej ze ścian domu, oczekując na Lucyfera. Gdy ten po chwili dobiegł, stanął przed nią i zaczęli obchodzić domek dookoła. Była cisza jak makiem zasiał. Lucyfer wychylił głowę, na kolejną ścianę, zobaczył tam jakiegoś ciemnoskórego mężczyznę nad martwym ciałem, obok leżało ostrze Azraela całe we krwi.
-Ręce do góry! Policja - wyszła zza mnie blondynka, a zabójca spojrzał na nas
-Chloe uważaj - szepnął
-Policja ręce do góry! Już! - mężczyzna wykonał polecenie detektyw
-Ja nie... nie chciałem, nie kontrolowałem tego, to nie moja wina ! - powiesz to na komisariacie - podeszła do niego i złapała go jak do zakładania kajdanek - Lucyfer polecisz do domku naszego, mam tam kajdanki ?
-Jasne już się robi - brunet zbyt na poważnie wziął słowa Decker. Rozłożył skrzydła i chwilę później odleciał.
-Kim on jest ? Dlaczego ten typ właśnie odleciał ?! - dziewczyna to ignorowała.
Dosłownie chwilę później przyleciał diabeł z całą torebką swojej dziewczyny. Wyjął z niej kajdanki i rzucił jej. Ona spięła mężczyznę i podeszła z nim w stronę Lucyfera, gestykulując głową, aby udali się do najbliższego komisariatu.
***
Po udowodnieniu, winy tego człowieka oraz niepodważalności odznaki Chloe, wyszli z komisariatu i wsiedli do wypożyczonego auta.
-Nie sądziłem, że na wakacjach też będziemy pracować. Tym bardziej nieformalnie - zaśmiał się.
-Wybacz, jeśli nie tego oczekiwałeś, ale nie mogłam tak tego zostawić - spojrzała na niego.
-Spokojnie, rozumiem, ale teraz chodźmy na obiad, bo nie wiem jak ty, ale diabeł jest piekielnie głodny - pogłaskał się po brzuchu, a ona spojrzała na niego jak na jakiegoś głupka - no co ?
-Nic, nic - odpaliła silnik i ruszyła w stronę pobliskiej restauracji.
-Wiesz co mnie najbardziej zastanawia - odczekał ochwilę - to ze mam tu ze sobą ostrze Azraela, którym zabito tego biedaka, ale skąd ono się tu wzięło. To pozostaje największą tajemnicą. Gdy byłem w piekle, dobrze pamiętam, że leżało ono u mnie w gablocie. Ktoś chyba musiał się stamtąd wydostać, zadzwonię wieczorem do Amenadiela i Maze, może coś o tym wiedzą.
-Cokolwiek się okaże, pamiętaj. Jestem zawsze z tobą, tak ? - przytaknął cicho i chwycił jej dłoń z dźwigni biegów, zbliżył sobie do ust i lekko cmoknął, dalej ją trzymając.
-Co byś zjadła na obiad ? - spojrzał na nią, a w przerwie między ich wymianą zdań w brzuchu Lucyfera strasznie zaburczało.
-Widzę, że naprawdę jesteś bardzo głodny. Umówmy się tak, że na zmianę będziemy wybierać. Codziennie raz ty i raz ja. Teraz wypadło na ciebie - wkopała go, bo nie miała pomysłu co zjeść.
-Jak wolisz panno detektyw - uśmiecha się szeroko
***
Wieczorem już siedzieli w domku na tarasie, jednak Chloe chciała się iść umyć, więc brunet nie stawiał przeszkód. W tym czasie zadzwonił do Amenadiela.
-Witaj bracie - powiedział donośnie
-Cześć Lucku, jak na wyspie ?
-Bardzo dobrze, obu nam się podoba, tym bardziej że to nasze pierwsze wspólne wakacje. Wszystko idzie po naszej myśli, a jak przygotowania do ślubu lepiej mi powiedz - wyszedł na podwórko za domkiem.
-Nie mamy pewności co do sali, ale szukamy zastępstwa na wszelki wypadek. Poza tym wszystko jak po maśle. Co cię skłoniło, abyś zadzwonił ?
-Właśnie - zaśmiał się nerwowo - demony prawdopodobnie uciekły z piekła.
-Co ?! - obawiał się strasznie o syna - Co jak znów porwą Charliego ?
-Nie wydaje mi się - ucichł na chwilę - Jeden z nich był tutaj, więc polują na mnie, lub, co gorsza, na detektyw - głos mu się załamał
-Jak to był na Krecie ?!
-Wcielił się w jednego z ludzi i zabił człowieka na plaży, akurat wtedy kiedy my z panną detektyw mieliśmy zmierzać na posiłek.
- Pogadam z Maze, może ona wie coś więcej - przytaknął mu i nagle usłyszał krótki, ale donośny krzyk detektyw.
-Lucyfe.... ! - usłyszał krzyk blondynki, gdy nagle dźwięk się urwał
-Muszę kończyć - rzucił telefon na stolik i popędził na górę do łazienki.
CZYTASZ
Good morning again, Lucifer | Deckerstar
FanficNa początku... Anioł Lucyfer został wygnany z nieba i skazany na władanie piekłem przez całą wieczność. Aż postanowił udać się na wakacje... *** Po 4 latach pracy jako policyjny konsultant detektyw Chloe Decker, miedzy partnerami zaczęło iskrzyć. Dz...