Z wielką chęcią pani detektyw

274 24 6
                                    

Chloe

Pewnego dnia mama zadzwoniła do nas z zaproszeniem na rodzinny obiad. Dawno się z nią nie widziałam. Na tyle dawno, że nie miałam okazji jej powiedzieć o naszych zaręczynach. Trixie była dziś u Dana, mieliśmy podjechać po nią o 14, abyśmy zdążyli dojechać. Lucyfer również został zaproszony. Odkąd chłopak zabrał mnie z więzienia nie opuszczałam Luxu ani na chwile, nie licząc pracy. Jednak już gdy wrócimy od mamy, muszę w końcu wrócić do siebie. Nie mogę tak mu się narzucać. Wróciłam do sypialni w penthouse z balkonu. Sięgnęłam po czyste ciuchy, ręcznik i bieliznę. Ruszyłam w stronę mojej ulubionej łazienki, po drodze wpadłam na diabła. Spojrzałam na jego twarz, na której malował się szczery jak zawsze, czysty i nieskazitelny uśmiech.

-Skoczę się umyć, dobrze ? - położyłam dłoń na jego klatce piersiowej.

-Nie musisz mi o wszystkim mowić - cmoknął mnie szybko w usta - czuj się jak u siebie - powtórzył poprzednią czynność - ile razy mam ci o tym mówić - zaśmiał się lekko.

-Dobrze, wybacz - również się zaśmiałam - a czy król ciemności chciałby wziąć ze mną wspólną kąpiel przed wizytą u przyszłej teściowej ?

-Z wielką chęcią pani detektyw - cmoknęłam go lekko w kącik ust.

Złapałam go za rękę, ciągnąc w stronę łazienki. Weszliśmy do pomieszczenia, przylgnęłam nim do ściany i zaczęłam całować bardzo zachłannie, rozpinając przy tym jego koszulę. Diabeł po chwili zamienił nas miejscami, tym razem to ja opierałam się o ścianę z piaskowca. Diabeł bez wahania zdjął mój sweterek i zaczął całować mój dekolt, od czasu do czasu schodząc na piersi. Po chwili zsunął mi ramiączka, a ja zajęłam się jego zapięciem od spodni.

Po chwili oboje siedzieliśmy już w wannie. Chłopak tulił mnie od tyłu. Czułam się przy nim bardzo bezpieczna. Opierałam głowę na jego klatce piersiowej. Wsłuchiwałam się w bicie jego serca, jego rytmiczność dodawała mi jeszcze więcej radości i poczucia bezpieczeństwa.

Przed drugą w południe, ja jak i Lucyfer zaczęliśmy się szykować powoli do wyjazdu, wcześniej byliśmy kupić drobny upominek dla mamy, niedawno miała urodziny. Zadzwoniłem do Dana, aby przygotował Trix do wyjścia i po chwili całą trójką jechaliśmy już w stronę San Diego, do którego o dziwo jakiś czas temu, z niewiadomych nikomu przyczyn przeprowadziła się mama.

Po niedługim czasie dojechaliśmy pod wyznaczony adres, bez wahania i czekania na nas zapukała do drzwi. Otworzył jej jakiś wysoki, jednak nadal niższy od Lucyfera brunet. Stałam przy aucie, czekając na chłopaka, podeszliśmy do mojej córki i spojrzeliśmy niepewnie na tego faceta.

-O, już jesteście - otworzył szerzej drzwi i wpuścił nas do środka - wejdźcie - zrobiliśmy to, a następnie wszyscy pozbyliśmy się obuwia - Ty pewnie jesteś Trixie - spojrzał na dziewczynkę i podał jej rękę, którą ona uścisnęła - a ty Chloe - z uśmiechem spojrzał na mnie i podał rękę, tak samo jak mniejszej wersji mnie. Uścisnęłam mu dłoń, a on zbliżył ją do swoich ust i ucałował. Kątem oka zauważyłam, jak patrzy na nowego kolegę Lucyfer.

-Tak, a ty ? Kim jesteś ? - spojrzałam niepewnie.

-Ah, tak. Wybaczcie brak kultury. Jestem Jake - był on w moim wieku, może lekko starszy.

-Co pan tu robi tak właściwie ?  - odsunęłam się lekko od niego i podeszłam do mojego chłopaka, a raczej przyszłego męża i lekko wtuliłam się w niego, nie spuszczając wzroku z Jake'a. Nagle kątem oka zauważyłam mamę wychodzącą z kuchni w fartuszku. Trixie od razu podbiegła do niej i się wtuliła.

-O widzę poznaliście już Jake'a - kobieta podeszła do wcześniej poznanego przez nas chłopaka i wtuliła się w niego tak jak ja w Lucyfera. Byłam zdziwiona - zapraszam już do stołu, bo obiad wystygnie.

***

Po obiedzie Lucyfer wyszedł na taras zapalić, rzadko to robił, ale widać było, że coś było na rzeczy, dawno się nie zachowywał, aż tak nieswojo. Tym bardziej u mojej mamy, którą uwielbiał. Chwilę po nim na balkon udał się za nim nowy chłopak mojej mamy.

-To ile już jesteście razem ? - nie chciałam pytać przy nim. Pomimo tego, że chciałam dla mamy jak najlepiej, jednak nie byłam zadowolona z tego związku, lecz nie dawałam tego po sobie poznać.

-Już się nalicza czwarty miesiąc - z uśmiechem odpowiedziała, spojrzałam na nią i zauważyłam, że spojrzała na moją dłoń z pierścionkiem. Chłopcy wrócili i zasiedli do stołu, Lucyfer cmoknął mnie w policzek z uśmiechem - a wy od kiedy jesteście zaręczeni ?

-A, tak - zapomniałam, że mama o tym nie widziała - Lucyfer... - złapałam jego dłoń na stole i uśmiechnęłam się szeroko - Lucyfer oświadczył mi się trzy tygodnie temu - spojrzałam na niego, a on cmoknął mnie delikatnie w usta. Kątem oka widziałam jak Jake przygląda się nam ze skupieniem. Wydawał się bardzo miły i chyba dobrze wychowany, mam nadzieję, że po tej kolacji postaram się go polubić.

-Gratuluję córeczko - usmiechnęła się - przyszły zięciu - Lucyfer uśmiechnął się zadziornie - może pójdziemy na spacer rodzinnie, co wy na to, nie jest jeszcze aż tak ciemno. Niedaleko jest plac zabaw, Trixie się na pewno chętnie pobawi - Zakręciło mi się w głowie, złapałam się za nią delikatnie - Nie ? Zły pomysł ? - zrobiłam to w nieodpowiednim czasie.

-Nie, pomysł jest super, Trixie się ucieszy - spojrzała w jej stronę, bo nie siedziała z nimi przy stole, tylko oglądała telewizje. Znów delikatne zawroty nawiedziły moją głowę, tym razem w połączeniu z bólem. Syknęłam lekko z tego powodu.

-Kochanie coś się dzieje ? - Lucyfer położył dłoń na mojej tali bardzo delikatnie i szepnął mi te słowa do ucha.

-Idźcie na spacer, ja zostanę. Lekko głowa mnie boli. Zaraz pewnie przejdzie.

-Mamo Decker, może niech pani detektyw się położy ? - uśmiechnęłam się wewnętrznie.

-Jasne, chodź na górę do sypialni Chloe - wstała a ja tuż za nią.

Zaprowadziła mnie do sypialni, przykryła wszystkim, co możliwe i kazała odpocząć. Powiedziała, że skoczy zrobić mi herbatki i dać parę leków na grypę. W tym czasie do pokoju wszedł diabeł. Mój diabeł. Uśmiechnęłam się szeroko i podniosłam się do siadu.

-Leż panno detektyw - usiadł na skraju łóżka i cmoknął mnie w czoło, ponownie kładąc na materacu - Odpocznij sobie, ja będę zaglądał co jakiś czas, obiecuję.

-Dziękuję. Kocham cię - złapałam go za rękę i zacisnęłam tak mocno jak mogłam, jednak nie było to jakoś strasznie mocno.

Do pokoju weszła mama i przyniosła całą tacę z wieloma różnościami. Wytłumaczyła mi wszystko i oboje opuścili pokój. Spojrzałam na tackę i sięgnęłam po herbatę. Wzięłam jeden łyk i usnęłam.

Good morning again, Lucifer | DeckerstarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz