Po całym dniu wrażeń w Las Vegas wracali wymęczeni do domu. Trixie od jakiegoś czasu marudziła, że jest głodna. Lucyfer wypatrywał jakiejś przydrożnej restauracji, wyjątkowo Chloe zgodziła się na fast food. Zajechali do pierwszej lepszej restauracji, która okazała się być dziewczynki ulubioną. Weszli do środka i zamówili jedzenie, czekali na nie przy stoliku. Trixie skoczyła do toalety, to byłe też jej priorytetem. Kobieta złapała Lucyfera za ręce i uśmiechnęła się, podnosząc lekko pośladki z siedzenia, zbliżyła swoją twarz do tej jego. On zrobił to samo, a Chloe złączyła ich usta w długim pocałunku. Mężczyzna nie gardził tym, ale dziwne to trochę dla niego. Niby rozumie, że wyznała mu miłość, ale jakoś on tego nie umiał dokładnie pojąć. Przynieśli im jedzenie, ale oni nie zaczęli jeść. Woleli zaczekać na Trixie.
-Dalej twierdzę, że za mało zamówiłaś, nie najesz się frytkami - mina mu zrzedła - poza tym, cały dzień nic nie jadłaś.
-Spokojnie Lucyfer - uśmiechnęla się lekko
-Jestem! - usłyszała cieniutki głos Trixie i puściła jego rękę.
-A jak się czujesz ? - martwi się o nią, ma wrażenie, że ostatnio strasznie schudła.
-Jest dobrze - uśmiechnęła się i spojrzała na córkę - Rączki umyłaś ? - dziewczynka pokiwała głową i usiadła obok niej - to szamaj, smacznego wszystkim
-Smacznego - porozdzielał jedzenie lucyfer i oddał Chloe jednego ze swoich burgerów
-Smacznego! - krzyknęła radośnie Trix.
Wszyscy zaczęli jeść, Chloe zaczęła od frytek. Nie zapowiadało się na to, aby zaczęła jeść burgera. Spoglądał na nią co jakiś czas. Jak zwykle skończył jeść jako pierwszy, Chloe dopiero co kończyła frytki, mężczyzna załapał z nią kontakt wzrokowy, a następnie wskazał burgera, również wzrokiem, po czym się uśmiechnął.
-Zjedz jeszcze burgera, prosze - podsunął jej pod nos
-Jest bardzo dobry mamo, spróbuj - uśmiechnęła się, Chloe nie chciała robić jej przykrości i rozwinęła burgera z papierka i wzięła malutkiego gryza.
Mężczyzna uśmiechnął się na ten widok.
-Dobre ? - oczekiwał szczerej odpowiedzi.
-No, nawet dobre, ale strasznie ma dużo kalorii - westchnęła i wzięła kolejnego małego gryza.
-Życie nie jest po to, aby stosować jakieś diety, życie jest po to by z niego czerpać jak najwięcej, więc nie myśl o tym ile zjesz - uśmiechał się do niej.
-Mamo, pamiętasz jak mi mówiłaś kiedyś, że jak jesz bez wyrzutów sumienia to nie tyjesz, czy jakoś tak - załapała o co chodzi Lucyferowi i też chce by mama jadła.
-Pamiętam, pamiętam - zaśmiała się - ale nie zawsze to działa małpeczko
-W twoim przypadku nigdy nie tyjesz, jesteś chudziutka - mówił samą prawdę.
Uśmiechnęła się i spuściła głowę próbując kontynuować jedzenie. Oboje patrzyli na nią i czekali z niecierpliwością aż zje całego. W tym momencie pragnęli tego jak niczego innego. Można to było uznać za małe marzenie Lucyfera. Spoglądał to na jedną, to na drugą, nie przestając się uśmiechać. Nagle Trixie wypaliła z pytaniem, które zszokowało ich oboje.
-Lucyfer... - spojrzała na niego, odczekała kilka sekund i kontynuowała - kochasz moją mamę - oboje osłupieli, a dziewczynka czekała na odpowiedź.
Spojrzał na Chloe, następnie na Trixie i zaraz ponownie na blondynkę, która uśmiechnęła się gryząc kanapkę. Była bardzo ciekawa co odpowie, lecz on nie był pewny jak to ująć, by nikogo nie urazić, oraz aby nie być zbyt pochopnym.
-Nie mówię, że nie - uśmiechnął się lekko i spojrzał w oczy dziewczyny, które rozpromieniały.
-Czyli tak ?! - zapytała, lecz nie otrzymała potwierdzenia - Powiesz prawdę ? - spojrzała na diabła, lecz ten tylko mrugnął oczami w geście ponownego potwierdzenia jego uczucie bez użycia słów - mamo mogę iść na plac zabaw tutaj obok ? - niezbyt spodobał jej się ten pomysł, więc Lucyfer odpowiedział za nią.
-Leć ale uważaj na siebie, dobrze ? - spojrzał na nią, a ona pokiwała głową, wysunął otwartą dłoń w jej kierunku, ta przybiła mu piątkę i wybiegła z restauracji.
Kiedy miejsce obok kobiety się zwolniło, szybkim krokiem zmienił swoje położenie na to, na którym przed chwilą siedziało potomstwo detektyw. Objął ją lekko ramieniem kładąc rękę na jej talii. Po chwili jego głowa znalazła się na jej ramieniu. Chloe dalej konsumowała, z racji, że brała bardzo, ale to bardzo malutkie gryzy.
-Martwię się o ciebie, wiesz ? - cmoknął ją lekko w jej piękne rozpuszczone włosy opadające na jeszcze piękniejszą twarzyczkę blondwłosej.
-Nie masz o co, Lucyferze. Wszystko ze mną w porządku. Jak najlepszym - zapewniała go, chociaż wiedziała, że razem z Trixie widzą w jej zachowaniu coś, czego wcześniej nie widzieli, a ona nie widzi do tej pory.
-Bardzo mało jest ostatnio... może powinnaś iść z tym do lekarza ? - był gotowy zrobić dla niej wszystko, dosłownie.
-To pewnie przez to ostatnie osłabienie, unormuje się wszystko. Zobaczysz - odłożyła połowę burgera - dojesz za mnie resztę ?
-Zostaw sobie na później może, hm ? - wtuliła się w niego i pokręciła przecząco głową, wzięła kanapkę ponownie do ręki i nastawiła chłopakowi przed usta i zaczęła go karmić. Zjadł go na 3 gryzy, przełknął i kontynuował.
-Poczekamy do jutra, jak jutro wszystko nie wróci do normy, to idziesz do lekarza, dobrze panno detektyw ? - spojrzał na nią w celu potwierdzenia.
-Lucyfer z dnia na dzień nigdy nic się nie zmienia. Poczekajmy może z tydzień i wtedy zadecydujemy - starała się postawić na swoim.
-Nie ma nawet takiej opcji, każdy jeden dzień może być na wagę złota, uwierz mi - wtulił ją w siebie mówiąc coraz to ciszej.
-Jeszcze przypomnisz sobie moje słowa, lekarz będzie zbędny. A teraz chodź jedziemy dalej, tym razem wyręczę cię w prowadzeniu. Moja kolej - wstała i czekała, aż chłopak wypuści ją, gdyż tylko od jego strony można było odejść od stolika.
-Nie nie nie nie nie. Nie ma nawet mowy, ja was zabrałem do Vegas, droga należy do mnie moja droga - wstał i wyjął kluczyki od auta przepuszczając panią detektyw. Ruszyli w kierunku wyjścia.
Otworzył jej drzwi, przepuścił ją w nich i wyszedł za nią. Zawołali Trixie i wsiedli z powrotem do auta. Jechali tak, jak ustalił Lucyfer.
Kilka mil później, gdy spojrzał w lusterko zauważył, że Trixie śpi, a bynajmniej tak mu się wydawało i na to wyglądało, jednak Trixie to podstępne dziecko.
-Mała zasnęła - spojrzał na blondynkę znajdującą się na siedzeniu pasażera, po czum bez wahania położył dłoń na jej udzie . Dziewczyna położyła swoją dłoń na tę jego i zacisnęła ją lekko.
-Wymęczona całym dniem chodzenia po Vegas, dziwisz się - spojrzała na tył i uśmiechnęła się lekko muskając drugą dłonią jej kolano.
Po chwili, znów patrzyła na drogę, jednak nie trwało to jakoś wielce długo, bo jej wzrok przykuł diabeł, pomimo tego, że nic nadzwyczajnego nie robił. Po prostu był. W tym momencie zbliżyła się i cmoknęła go delikatnie w policzek, co zauważyła chytra jak lis jej własna córka, która dalej nie odezwała się ani słowem, tylko dalej planowała udawać, że śpi.
CZYTASZ
Good morning again, Lucifer | Deckerstar
FanfictionNa początku... Anioł Lucyfer został wygnany z nieba i skazany na władanie piekłem przez całą wieczność. Aż postanowił udać się na wakacje... *** Po 4 latach pracy jako policyjny konsultant detektyw Chloe Decker, miedzy partnerami zaczęło iskrzyć. Dz...