Chloe
Wracałam od Lindy bardzo późno. Było około drugiej w nocy. Dała mi dużo porad, które podniosły mnie na duchu i pozwoliły się oswoić z tematem, ale ostateczną decyzję mówiła, że pozostawia mi. Im dłużej nad tym myślę, tym bardziej się waham. Nie mam chyba sumienia zabijać tego dziecka, mimo to, że ojcem jest ten psychopata. Skoro Lucyfer już o tym wie, to będę chciała to z nim przedyskutować.
Z drugiej strony jak bym urodziła to dziecko, nie wiem, czy dałabym radę psychicznie, jest jakiś procent szans, że wtedy oddałabym je do adopcji, ale co ja powiem wtedy Trixie. Dojechałam i weszłam do domu bardzo cicho. Rozejrzałam się po pomieszczeniu głównym i zdjęłam buty.
Poszłam zajrzeć do pokoju córki. Odsunęłam drzwi przesuwne i spojrzałam na łóżko. Ten widok mnie rozkleił. Lucyfer w jakichś starych za małych na niego ciuchach Dana, które ma tu u nas na wszelki wypadek, na dodatek tulący Trixie. Najsłodsze co widziałam do tej pory. Z uśmiechem zgasiłam światło w pokoju małej, zamknęłam drzwi i ruszyłam do kuchni. Na blacie leżała kartka.
"W piekarniku masz zapiekankę, podgrzej sobie i smacznego
XoXo, Trix i 😈"
Znów dzisiejszej nocy byłam cała w skowronkach. Zapomniałam o tym wszystkim. Z uśmiechem wyjęłam przygotowany przez ludzi, których kocham ponad wszystko posiłek i zasiadłam do blatu. Zajadałam się nim. Poszłam po chwili na górę i zamknęłam się znów w łazience.
Rozebrałam się i zaczęłam nalewać wodę do wanny. Stałam przed lustrem, zauważyłam zmianę. Teraz, chociaż nie zbierało mi się na wymioty, gdy patrzyłam prosto na siebie i swoje ciało. Niektóre siniaki dalej były na moim ciele, bez żadnych zmian.
Weszłam do wanny i zaczęłam się odprężać. Przez płyn dodany do wody moje rany na biodrach zaczęły mnie strasznie piec. Syknęłam lekko z bólu. Nie przestawało, więc stwierdziłam, że szybko się umyję i wyjdę. Chociaż bardzo chciałam się odprężyć. Ziewnęłam.
Sięgnęłam po gąbkę i nalałam na nią płynu. Pomogłam jej się rozpienić i zaczęłam posuwać nią o ciało. Omijałam okolice bioder. Spuściłam wodę, wstałam i spłukałam pianę z ciała. Wyszłam, opierając się dłonią o ścianę. Sięgnęłam po ręcznik i wytarłam się.
Podeszłam do kosmetyczki i znów zanurzyłam dłoń w głąb niej i wyjęłam kawałek metalu. Stanęłam przed lustrem i patrzyłam na zmianę na siebie, a potem na małe narzędzie między moimi palcami. Przyłożyłam je do drugiego biodra, jednak przemyślałam to i upuściłam ją po chwili na ziemię. Popłakałam się, spojrzałam na swój brzuch i ułożyłam na nim ręce.
-Mimo wszystko - urwałam - mamusia cię kocha.
Owinęłam się ręcznikiem i wróciłam do sypialni. Na łóżku leżały ciuchy Lucyfera. Wzięłam jego koszulę i ubrałam na siebie. Dobrałam do tego bieliznę i ułożyłam się do snu. Brakowało mi bliskości i ciała diabła, ale no cóż. Dziś wybrał moją córkę. Z uśmiechem na ustach zasnęłam.
***
W nocy nie mogłam spać. Budziłam się co pół godziny, martwiłam się, ale nie wiem, o co. Kręciłam się z boku na bok, o 6 wstałam i zeszłam na dół zrobić śniadanie dla pozostałych.
Weszłam do kuchni i wyjęłam gofrownice. Trixie od jakiegoś czasu prosi mnie o gofry, ale zawsze jej odmawiałam. Wyjęłam miskę i zrobiłam ciasto. Musiałam użyć miksera, więc byłam świadoma tego, że ktoś się zaraz obudzi.
Ktoś miałam na myśli Lucyfera, który właśnie wychodził z pokoju. Spojrzałam kątem oka na niego, nalewając ciasto do gofrownicy. Udawałam, że go nie widziałam. Brunet podszedł i objął mnie od tyłu i zaczął cmokać delikatnie w szyje. Mruknęłam lekko, podobało mi się.
-Lucyfer... - wymruczałam cicho jego imię, tak aby Trixie nie usłyszała, bo kuchnia była stosunkowo blisko jej pokoju.
-Dzień dobry panno detektyw - powiedział radośnie.
-Cześć - uśmiechnęłam się, zamykając gofrownice. Odwróciłam się w jego stronę. Stanęłam na palcach i cmoknęłam go lekko w usta.
-Pięknie wyglądasz - położył dłoń na moim policzku i przejechał po nim kilkakrotnie kciukiem.
-Dziękuję - przejechałam po nim wzrokiem od góry do dołu - masz na sobie ciuchy Dana ? - zaśmiałam się, a on spojrzał na siebie
-Faktycznie - zaśmiał się sztucznie, zdjął koszulkę i ruszył do sypialni. Następnie wrócił w spodniach od garnituru, lecz bez koszuli - już jestem w swoich ciuchach - zaśmiałam się.
-Chyba ci czegoś brakuje - stałam oparta o blat z rękoma założonymi na klatce piersiowej.
-Nie wydaje mi się - znów podszedł do mnie i cmokał moją szyję i dekolt.
-Przepraszam za wczoraj - westchnęłam i odparłam ciszej.
-Nie masz za co, rozumiem, że ostatnie wydarzenia spowodowały takie emocje - przytulił mnie do swojej nagiej klatki.
Bardzo cieszyłam się, że to zrozumiał. Tego potrzebowałam. Wiedziałam, że muszę z nim dziś porozmawiać. Tuliłam go, gdy z pokoju wybiegła moja córeczka.
-Cześć - usiadła do stołu a brunet odskoczył ode mnie.
-Cześć małpeczko, głodna ? - podeszłam do gofrownicy i wyjęłam z niej dwa gofry, ułożyłam je na talerzu i nałożyłam jej bitą śmietanę i kilka truskawek.
-Taaak! - ucieszyłam się gdy zobaczyłam jej radość.
-To szamaj, smacznego - uśmiechnęłam się.
-Urwisie, co powiesz na dzień z Maze ? - spojrzałam na chłopaka pytająco.
-A mogę ? - spojrzała na mnie a ja potwierdzająco pokiwałam głową - Dziękuję mamusiu.
Dziewczynka zjadła i pobiegła się ubrać. Ja wstawiłam do gofrownicy kolejną porcję i umyłam talerz po Trixie. Wyjęłam gofry i udekorowałam je, stawiając na stole przed diabłem.
-Smacznego kochanie - spojrzałam na chłopaka siedzącego przy blacie, a następnie poszłam nalać sobie wody do szklanki.
-Dziękuję - uśmiechnął się do mnie i zaczął jeść.
Schowałam gofrownice, wyjmując z niej blaszki ogrzewające i dałam je do mycia. Urządzenie schowałam do szafki.
-A dla ciebie ? - pytał z pełnymi ustami.
-Ja już jadłam - nie chciałam go okłamywać, nie patrzyłam na niego, gdy wypowiadałam te słowa. Poszłam na kanapę i odpaliłam laptopa, dalej będąc w koszuli diabła. Kiedy chłopak zjadł, usiadł obok mnie, szybko wyłączyłam komputer, bo czytałam o aborcji. Odłożyłam urządzenie na stół i spojrzałam na niego.
-Oddać ci koszulę ? - zaczęłam powoli i niezdarnie rozpinać guziki, jednak chłopak odciągnął delikatnie moją dłoń.
-Zostań w niej, do twarzy ci - uśmiechnął się i objął mnie ramieniem. Lekki uśmiech wkradł się na moją twarz - Pojadę zawieźć wróżkę do Maze, wrócę i pogadamy ? Okej ? - wstał
-Tak, jasne - zaczęłam się stresować, rozejrzałam się po pomieszczeniu. Na oparciu kanapy leżała długa zapinana bluza. Sięgnęłam po nią, zdjęłam bardzo szybko koszulę i zamieniłam ją na wcześniej wymienioną bluzę. Oddałam brunetowi koszulę - Ubierz się, zanim wyjdziesz - uśmiechnęłam się a chłopak to zrobił.
-Urwisie! - Ruszył do drzwi - Jedziemy do Maze - Trixie po chwili wybiegła z pokoju i oboje pojechali.
Dobra proszę bardzo, ale na dziś to ostatni 🥴
Nie wiem co mi dzisiaj jest
CZYTASZ
Good morning again, Lucifer | Deckerstar
FanficNa początku... Anioł Lucyfer został wygnany z nieba i skazany na władanie piekłem przez całą wieczność. Aż postanowił udać się na wakacje... *** Po 4 latach pracy jako policyjny konsultant detektyw Chloe Decker, miedzy partnerami zaczęło iskrzyć. Dz...