Dziękuję pani doktor

225 28 10
                                    

Winda się otworzyła. Wszedłem do penthouse'u i zdjąłem marynarkę, rzucając ją na skórzany włoski fotel. Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Ruszyłem do sypialni, w której leżała detektyw. Usiadłem na skraju łóżka, rozpinając dwa guziki u góry koszuli.

-Pani detektyw, śpisz ? - spytałem, gdyż leżała odwrócona tyłem do mnie.

Dziewczyna obróciła się, a następnie usiadła z lekkim uśmiechem na ustach, który po chwili zszedł. Spojrzałem na jej nadgarstki. Były strasznie posiniaczone. Najchętniej zajebałbym tego gnoja. Nie ręczę za siebie gdy zobaczę go jeszcze kiedyś żywego.

-Jak się czujesz ? - patrzyłem na nią z troską. Ona jedynie wtuliła się we mnie bez słowa - Spokojnie, jeśli chcesz się wygadać, tylko mi powiedz. Wysłucham się, cokolwiek by się nie działo. Możesz na mnie liczyć, pamiętaj - cmoknąłem ją delikatnie w skroń.

-Mam prośbę, pojedziesz po Trix do szkoły ? Ja zadzwonię do Dana, że ją zaraz przywieziesz - mówiła słabiutkim głosem.

-Jeśli chcesz to niech Trixie będzie u nas - spojrzałem na nią.

-Nie chce by widziała mnie w takim stanie - odsunęła się i położyła obok, zakrywając się cała.

-I tak wyglądasz przepięknie - uśmiechnąłem się do niej, chociaż ona tego nie widziała. Wstałem i ruszyłem po potomstwo Chloe.

***

Wyszedłem z domu Dupka, zostawiając tam młodą. Wyjąłem telefon i powiadomiłem Lindę, że zaraz się u niej zjawie. Tak jak mówiłem, tak też zrobiłem. Chwilę później pukałem do drzwi domu doktor Lindy. Wszedłem, witając się z kobietą. Popędziłem od razu na kanapie w salonie. Gdy terapeutka usiadła przede mną.

-Zapewne chciałeś porozmawiać - odparła z uśmiechem blondynka.

-W pewnym sensie - założyłem nogę na nogę.

-Więc zacznij - napiła się wody.

-Nie chodzi tu tym razem o mnie - powiedział ciszej.

-Więc o kogo i dlaczego przychodzisz w imieniu tej osoby ?

-No właśnie, nie wiem, czy powinienem tu być, ale się martwię... - chciałem dokończyć, ale Linda mi przerwała

-Chodzi o Chloe ? - spytała z nutką pewności w głosie. Nie wiedziałem, czy powinienem jej o tym mówić, przez co powstała cisza, którą po chwili jednak przerwałem

-Martwię się o nią cholernie, ostatnio dużo się wydarzyło, przez co boi się jakiegokolwiek zbliżenia, chyba że sama tego chce. Przyjedź w wolnym czasie do penthouse'u i porozmawiaj z nią, niech, chociaż tobie się wygada - chwilę pomyślałem i  kontynuowałem - albo mam lepszy pomysł. Przyjedziemy do was pod pretekstem jakiejś małej imprezki. Idealny pomysł - wstałem i ruszyłem do drzwi - Dziękuję pani doktor - ulotniłem się i wróciłem do auta.

***

Jechałem ponownie do Lux. Wsłuchiwałem się w lecącą muzykę z lat 90. Lubiłem bardzo klasyki ludzi z tych właśnie lat. Jedną zgiętą rękę miałem na drzwiach, natomiast druga pilnowała kierownicy, mimo to lekko stukając w nią, co powodowało co sekundowy brak kontroli, lecz to nie było mi straszne.

Zajechałem do Lux. Najpierw odwiedziłem klub na dolnym piętrze, wziąłem stąd alkohol i ruszyłem na górę windą. Wyszedłem z niej i odłożyłem butelki na pianino. Sięgnąłem po lampki i ruszyłem z winem do sypialni, gdzie znajdowała się Chloe. Usiadłem na łóżku i nalałem nam wina do kieliszków.

-Pani detektyw, wstajemy - spoglądałem na nią unikając kontaktu, by jej nie przestraszyć. Usłyszałem cichy pomruk, a chwilę później obok mnie siedziała blondynka ubrana w moją koszulę - Dzień dobry - uśmiechnąłem się - jak się spało ? - usiadłem wygodniej i podałem jej lampkę z czerwonym winem.

-Dziękuję, dobrze - wzięła pierwszego łyka - Jak u Trixie ? - poprawiła swojego koka

-Wszystko dobrze, pytała się kiedy może wpaść - z uśmiechem patrzyłem na kobietę.

-I co jej powiedziałeś ? - spojrzała, zakrywając się kołdrą.

-Zmieniłem temat - napiłem się wina uciekając wzrokiem, a dziewczyna się lekko zaśmiała.

Usiadłem i oparłem się o oparcie łóżka, uprzednio pozbywając się butów. Spoglądałem na dziewczynę, a ona położyła się na moich kolanach. Nie wiedziałem, czy mogę ją dotknąć, lecz po chwili to ona pierwsza złapała moją dłoń. Uśmiechnąłem się.

-Linda nas dziś zaprosiła na wieczór, chcesz iść ? - spojrzałem na nią, a ona gwałtownie usiadła - nie będę nalegał jeśli nie chcesz - w głębi duszy pragnąłem tego.

-Nie - spojrzała mi w oczy - chętnie pójdę się rozerwać.

-Tak ? - spytałem z niedowierzaniem.

-Tak - uśmiechnęła się i usiadła na piętach obok mnie, kładąc mi dłoń na klatce piersiowej.

-Komuś się widzę, poprawił humor - ucieszyło mnie to. Ona jedynie się lekko uśmiechnęła. Cmoknęła mnie w kącik ust. Cieszyłem się jeszcze bardziej, chociaż dalej wiedziałem, że nie mogę tego robić z własnej inicjatywy.

-Pójdę się umyć i przebrać i możemy jechać - wstała szybko i ruszyła do łazienki.

Nie wiedziałem, jak bardzo jest jej z tym źle. Czasami boi się jakiegokolwiek dotyku, a potem całuje mnie w usta i chce jechać na "imprezę".

Chloe

Zamknęłam drzwi od łazienki penthouse'u i odłożyłam czyste ciuchy na koszyczek wiklinowy. Rozebrałam się powoli, zostawiając ubrania pod moimi stopami. Spoglądałam na siebie w lustrze, nie trwało to długo. Czułam obrzydzenie do samej siebie. Patrząc sobie kilka sekund w oczy przypomniały mi się nagle wszystkie próby gwałtu przez Jake'a.

Usiadłam na ziemi, opierając się o szafki pod zlewem. Sięgnęłam po moją kosmetyczkę. Wyjęłam z niej wszystko, by dogrzebać się do zrobionej przeze mnie kieszeni, a raczej dziury, w której chowałam żyletkę. Znajdowała się tam, odkąd ostatnim razem Lucyfer podrzucił mnie do domu, abym zabrała więcej swoich rzeczy. Już wtedy miałam pierwsze podejście, lecz chłopak zapukał w drzwi, przez co próba zakończyła się niepowodzeniem.

Trzymałam między palcami malutki kawałek metalu. Dłonie trzęsły się mi strasznie. Bałam się, że w każdej chwili do pomieszczenia wejdzie diabeł. Przypomniało mi się, że zakluczyłam się i stwierdziła, że co mi szkodzi. Zmieniłam pozycję na półleżącą i chwilę później na moim biodrze powstała pierwsza kreska. Na pierwszy raz nie dałam rady zrobić więcej, ale wiem, że z czasem będzie przychodziło mi to z łatwizną. Schowałam moją nową znajomą z powrotem do kosmetyczki, następnie zapełniłam ją toną kosmetyków, wstałam i weszłam pod prysznic.

Po zażyciu ciepłej kąpieli wyszłam na malutki, aksamitny, okrągły dywanik i sięgnęłam po ręcznik. Owinęłam się nim i wytarłam delikatnie, omijając okolicę nowej rany. Muszę przyznać, że rana nie wahała się tworzyć mi szczypiącego bólu. Ubrałam bieliznę, upewniając się, że rana jest zakryta, chwilę później stałam ubrana, tak by zakryć jak najwięcej ciała.

Uczesałam włosy w niski kok, taki jak zazwyczaj miałam w pracy, a następnie pomalowałam się, tak by nic nie było po mnie widać, żadnego śladu siniaków na twarzy czy szyi. Podkładem pokryłam też nadgarstki, które były najbardziej posiniaczone. Podwinęłam lekko rękawy swetra, aby ich nie ubrudzić kosmetykiem. Wyszłam i podeszłam do Lucyfera stojącego na balkonie.

-Możemy jechać - powiedziałam z lekkim uśmiechem.

Dzień dobry wszystkim!
Z racji, że wszyscy dziś wstawiają rozdziały, to ja również, macie bonus! Oprócz tego jutro rośniesz pojawi się rozdział. Z racji, że wychodzi sezon 6 kończę tą książkę, jednak nie tak szybko jak się spodziewacie. Kończę ja pisać na dniach, lecz to nie oznacza końca publikacji, mam do przodu napisanych 25 rozdziałów +-2 zobaczę jeszcze. Wiec przez najbliższy czas będzie jeszcze ich sporo, jak dobrze liczę to 12, 5 tygodnia jeszcze będą rozdziały, chyba ze się streszczę i szybciej zacznę prace nas nowa książka, również o deckerstarze, wtedy będzie więcej rozdziałów w tygodniu. Tyle slow z mojego wywodu.

Na koniec prosiłabym was o napisanie kilku zdań jak wam się podoba książka i czy chcielibyście nowa po 6 sezonie

Do zobaczenia jutro!

Good morning again, Lucifer | DeckerstarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz