Rano obudziłem się szybciej, by odebrać, już gotowe pomieszczenia. Wbiegłem po krętych schodach, przeszedłem przez cieniutki korytarz, z którego przez barierkę widać cały penthouse. Podszedłem do drzwi, obok których czekał jeden z moich dawnych, niebiańskich znajomych Jarrah. Specjalizował się on w stolarstwie w drzewie eukaliptusowym, które tutaj na ziemi jest cholernie drogie.
Mężczyzna o długich blond włosach wprowadził mnie najpierw do pokoju Trixie, a następnie tam, gdzie będzie niedługo mieszkał nasz potomek. Mówiąc nasz miałem na myśli oczywiście potomka mojego i panny detektyw. Rozejrzałem się po pokojach. Były bardzo ładnie urządzone. Odpowiednio dostosowany pokój do wymagań Trixie. Za niedługo dorośnie i będzie potrzebowała wiele swojej przestrzeni.
Podziękowałem i wróciłem po cichu na dół, aby nie obudzić dziewczyn. Ruszyłem do barku, wcześniej ubierając się. Napiłem się szkockiej. Zostawiłem na stoliku przy barku kartkę z napisem "BRB" w razie, gdyby dziewczyny obudziły się przed moim powrotem.
Ruszyłem w stronę centrum Los Angeles, miałem misję. Kupić kwiaty dla panny detektyw i jakiś nowoczesny gadżet dla Trixie. Tylko jeszcze nie wiedziałem, co byłoby dla niej odpowiednie. Zadzwoniłem do Amenadiela po poradę.
-Tak Lucku ? - w tle słyszałem jak Charlie coś mówił.
-Witaj bracie, mam prośbę - zatrzymałem się przy krawężniku - przylecisz do centrum ?
-Linda zaraz wychodzi z domu, mogę teraz przylecieć dosłownie na piętnaście minut, a o co chodzi ?
-Po prostu przyleć - usłysałem potwierdzenie i się rozłączyłem. Oparłem się o maskę samochodu i czekałem na ciemnoskórego. Lot nie zajął mu długo. Po chwili już chował swoje anielskie skrzydła.
-O co chodzi Luci ? - stanął przede mną. Wstałem i ruszyłem w stronę galerii handlowej - dowiem się ?
-Potrzebuje ciebie, bo ja się nie znam na tych wszystkich rzeczach. Ty na pewno się znasz, w końcu masz już dziecko - spojrzałem na niego z lekkim sarkastycznym uśmiechem.
-Ale możesz chociaż raz nie mówić na około? - dorównał mi kroku.
-Potrzebuję jakiegoś lepszego prezentu dla Trixie do jej nowego pokoju - spoglądałem na brata.
-Nowego pokoju ?
-Tak, wynająłem niebiańską ekipę remontującą i dobudowali mi dwa pokoje w Lux. Jeden dla Trixie, a drugi dla mojego małego rozrabiaki - uśmiechnąłem się.
-Co ty powiedziałeś ? - przypomniało mi się, że nic nie mówiłem bratu o tym, że Chloe nosi pod sercem moje dziecko.
-A no tak. Widzisz bracie. Nie tylko ty jesteś teraz anielskim tatą - powiedziałem dumnie.
-Lucek zostaje ojcem, niemożliwe. A jeszcze tak niedawno nie lubiłeś tych małych ludzkich istot - poklepał mnie po plecach.
-Diabeł zmiennym jest, jak to mówili w moim królestwie - zaśmiałem się na te moje słowa.
-Nikt tak nie mówił - zapadła krótka cisza
-Nie ważne. Najważniejsze jest to, że za niedługo będzie na świecie mały dzidziuś Morningstar. Czy nie sądzisz, że to piękne? - nigdy tak się nie podniecałem ciążą Chloe przed nikim, mimo tego, że w środku bardzo się z tego cieszyłem.
-A mówiłeś, że to ja przeginam z moją radością, gdy Linda była w ciąży - tak, było. Miał rację.
-Ale teraz sam to zrozumiałem - spoglądałem co chwilę na niego.
-Nie nastawiaj się, że dziecko będzie istotą niebiańską. To niemożliwe - zatrzymaliśmy się na chwilę - Wracając, co chcesz kupić Trixie ?
-No właśnie po to cię tu zawołałem. Co może lubić 13-latka ? - rozglądałem się po sklepach dookoła, może coś podsunęłoby mi pomysł.
-Nie wiem, może przypomnij sobie czego nie ma, nie mówiła ci, czego potrzebuje ?
-Nie rozmawiałem z nią o tym - zamyśliłem się.
-Może telefon, albo komputer? W dzisiejszych czasach jest to niezbędnik każdego nastolatka - pokazał na sklep elektroniczny za mną.
-Z tego co wiem, detektyw nie pozwalała Trixie kupić sobie nowego telefonu do urodzin, ale o komputerze nic nie wspominała - od razu ruszyłem do sklepu i podszedłem do wystawy laptopów - No to teraz twoja działka. Wybieraj - zleciłem bratu zadanie, jak już mówiłem nic na ten temat nie wiem.
-Zależy, w jakiej cenie chcesz go kupić i z jakimi parametrami - zawołał doradcę, który pokazywał mi po kolei od najtańszego do najdroższego i o każdym mówił parę zdań.
-Ten najdroższy mam rozumieć, że jest również najlepszy ? - upewniłem się.
-No zazwyczaj tak jest. W tym przypadku akurat cena jest równowarta z największą pojemnością i zaznaczeniem, że jest to jeden z najnowszych modeli firmy Apple.
-Poprosimy ten laptop - wskazałem na ten, o którym przed chwilą rozmawialiśmy.
Udałem się do kasy, już sam, gdyż Amenadiel musiał wrócić i zająć się Charliem. Zapłaciłem i jechałem z powrotem do Luxu, po drodze jednak kupiłem wielki bukiet kwiatów dla Chloe.
Wjechałem winą na górę, była cisza, co oznaczało, że dziewczyny jeszcze śpią. Maiłem chwilę na przyszykowanie śniadania. Tak też zrobiłem. Przygotowałem dla każdej z nich porcję pancake'ów i ruszyłem z talerzami do sypialni. Zniżyłem się i cmoknąłem blondynkę w czoło.
-Wstajemy - odłożyłem śniadanie na szafeczkę obok łóżka i pobiegłem po kwiaty. Zanim dziewczyna zdążyła otworzyć oczy byłem już znów przy niej.
-Dzień dobry Lucyferze - usiadła i spojrzała na mnie - Trixie wstawaj małpeczko - lekko ją szturchnęła i sama wstała.
-Proszę, to dla ciebie piękna - podałem jej bukiet kwiatów
-Dziękuję, ale z jakiej okazji - uśmiechała się patrząc na mnie.
-Zaraz się dowiesz z jakiej, a teraz śniadanko, pozwolisz, że zaniosę kwiaty do wazonu, a wy spokojnie jedzcie - wziąłem od niej bukiet z powrotem i zaniosłem do wazonu.
Nalałem sobie trunku do szklanki, wypiłem wszystko na raz i wróciłem do sypialni. Trixie jeszcze spała. Usiadłem na łóżku, Chloe już jadła.
-Pani prezydentko Marsa, proszę wstawać. Służba przyniosła śniadanie - w tle usłyszałem cichy śmiech detektyw. Jednak uśmiechnąłem się pod nosem, bo moja próba pobudki zadziałała - smacznego - podałem jej talerz i wstałem - szybko jedzcie, bo niespodzianka czeka.
-Jaka niespodzianka ? - dopytywała brunetka.
-Jedz, to zobaczysz - wyszedłem z pokoju - jakby coś, będę na dole w Luxie nie będę wam przeszkadzać. Jak się ubierzecie to zadzwoń - spojrzałem na Chloe i wszedłem do windy.
***
Chloe
Dostałam telefon od ginekologa, więc zadzwoniłam do Lucyfera, by zajął się Trixie. Chwilę później minęliśmy się w windzie. Wsiadłam w auto i jechałam. Lekarz powiedział, że to pilne, więc nie szczędziłam czasu. Chwilę później byłam na korytarzu w przychodni. Poczekałam, aż zawoła mnie lekarz i weszłam do środka.
-Pani Chloe Decker, tak ? - kiwnęłam głową - mam dla pani złą wiadomość.
Więc moi drodzy kochani czytelnicy. Obliczyłam i rozdziałów nieopublikowanych jest nieparzyście, wiec wstawiam oto dziś jeden aby za 8 pełnych tygodni zakończyć te książkę i zacząć nowa! To już naprawdę ostatni dziś
CZYTASZ
Good morning again, Lucifer | Deckerstar
Fiksi PenggemarNa początku... Anioł Lucyfer został wygnany z nieba i skazany na władanie piekłem przez całą wieczność. Aż postanowił udać się na wakacje... *** Po 4 latach pracy jako policyjny konsultant detektyw Chloe Decker, miedzy partnerami zaczęło iskrzyć. Dz...