Wcześnie rano Trixie postawiła wszystkich na nogi. Wszystkich z wyjątkiem Lucyfera, ten spał jak zabity. Dziewczyny poszły do kuchni zrobić śniadanie. Trixie nie mogła się nacieszyć tym, że widzi mamę. Dziś chciała spędzić z nią każdą wolną chwilę. Na całe szczęście była niedziela i nie musiała iść do szkoły.
-Mamo, a dlaczego Lucyfer spał z nami ? - spytała, bo wiedziała, że mamie na nim zależy
-To raczej my z nim - zaśmiała się - zajęliśmy mu łóżko i nie miał gdzie spać - wymyśliła najgorszą wymówkę, jaką mogła
-Przecież była kanapa wolna - dopytuje, bo chce, by mama się w końcu przyznała jej, że między nią a Lucyferem coś jest więcej.
-Najwidoczniej wolał swoje łóżko - obróciła naleśnika - z resztą sama go zapytaj, jak wstanie, czemu spał z nami - uśmiechnęła się - opowiadaj lepiej jak wczoraj było z Lucyferem w zoo i nie tylko, bo słyszałam, że go nieźle wymęczyłaś - dziewczynka bardzo emocjonalnie zaczęła omawiać po kolei każdą rzecz, którą robili razem. Gdy skończyła Chloe zaczęła smarować niektóre naleśniki białym serem, a niektóre dżemem - skoczysz obudzić Lucyfera małpeczko ? - spojrzała w jej oczy z ciepłym uśmiechem. Dziewczynka od razu pobiegła do sypialni, skacząc na łóżko. Z pomieszczenie można było usłyszeć tylko wesołe krzyki i próby obudzenia Lucyfera przez Trixie.
-Wstawaj Lucyfer! Mama zrobiła śniadanie - szturchała go lekko, ale on nic - chodź, spędzimy fajnie dzień. Jak wczoraj! - wlazła na niego i oparła ręce o jego klatce, a on zaczął się rozbudzać, myśląc, że siedzi na nim detektyw.
- Mmm panno detektyw - mruknął i otworzył oczy, a to, co zobaczył, go osłupiło, przez chwilę siedział cicho widząc zdziwioną minę dziewczynki - witaj, mały człowieku - zawhał się lekko, dziewczynka zbiegła z niego i wróciła do mamy.
-Chodź do nas Lucyfer! - krzyknęła już z kuchni dziewczynka.
Chłopak bardzo zmieszany wstał, owinął się szlafrokiem i poszedł nalać sobie Whisky do szklanki. Napił się i poszedł w miejsce, gdzie wcześniej usłyszał głos Trixie. Usiadł na krześle przy wyspie kuchennej tuż obok niej.
-Pomóc w czymś pani detektyw ? - spytał mimo tego, że widział, że już kończy.
-Nie ma, w czym Lucyfer - zawiesiła na nim krótko swój wzrok uśmiechając się.
Odwzajemnił uśmiech, a kobieta podała każdemu prócz jej samej talerz z trzema naleśnikami. Ona zjadła jednego i zaczęła zmywać naczynia.
-Pani detektyw zjedz coś jeszcze - pokazał na talerz z kilkoma dodatkowymi naleśnikami.
-Najadłam się już - rzuciła, dalej myjąc naczynia
-Zostaw, nie sprzątaj. Ja i tak później muszę posprzątać
-Ale co mi zależy, tak, chociaż zabijam wolny czas - uśmiechnęła się lekko pod nosem - poza tym lubię sprzątać - chłopak westchnął.
Gdy zjadł, wstał i podszedł do Chloe, pchając ją lekko biodrami w bok, aby ustąpiła mu miejsca przy zlewie, jednak ta nie dawała za wygraną. Diabeł nie chciał się poddawać, więc gdy dziewczyna skończyła myć jeden z talerzy, oplótł rękoma jej talię i uniósł lekko, zanosząc ją na krzesło, gdzie wcześniej siedział. Zabrał jej gąbkę z ręki, wrzucił do zlewu zza wyspy i wytarł ręce.
-Ty tu siedzisz - postawił jej warunek i podszedł do zlewu, aby umyć resztę brudnych naczyń.
***
Po obiedzie dziewczyny chciały wyskoczyć na miasto. Mimo tego, że Chloe już wygląda i ponoć czuje się lepiej, dalej nie chciał, by wychodziła z domu. Nie chciał, aby cokolwiek jej się stało. Martwił się o nią strasznie, jednak nie mógł za nią decydować. Wiedział, że jest dorosła i umie rozsądnie postępować.
-Zawieść was gdzieś drogie panie ? - zapytał, poprawiając poduszki na narożniku.
-Poradzimy sobie, ale dziękuję - uśmiechnęła się do niego łagodnie, ubierając skórzaną kurtkę.
-Mamo, a Lucyfer nie może pojechać z nami ? - spojrzała na swoją rodzicielkę.
-Oczywiście, że może, ale czy chce ? To już ty go musisz zapytać - poprawiła jej ubranie i pogłaskała po głowie.
Dziewczynka podbiegła do Lucyfera i objęła go w biodrach jak zawsze. Ten wystraszony uniósł ręce w geście poddania.
-Chcesz pojechać z nami, spędzić rodzinnie popołudnie? - spytała spoglądając na niego z dołu
-Bardzo chętnie, lecz obawiam się, że nie jestem waszą rodziną - uśmiechnął się lekko i niepewnie, dziewczynka spojrzała na mamę z wyrazem twarzy typu "mamo powiedz mu coś"
-Trixie leć do auta, ja pogadam z Lucyferem, dobrze ? - ukucnęła i spojrzała na dziewczynkę z uśmiechem, na co ona pokiwała głową i poszła zaczekać w pojeździe.
Blondynka podeszła do bruneta i spojrzała mu głęboko w oczy z uśmiechem na twarzy. Chłopak na ten gest również się uśmiechnął i spojrzał na nią jak na swój autorytet
-To jak, chcesz z nami pojechać ? - mówiła czarująco, zbliżając się o krok do przodu, co wywołało uśmiech na twarzy chłopaka - Nie każ się prosić Lucyferze - prawie wymruczała jego imię
-Nie chce ci przeszkadzać pani detektyw - patrzy na nią dalej się uśmiechając
-Ale w czym nie chcesz mi przeszkodzić ? - położyła dłoń na jego klatkę
-W spędzaniu czasu z twoim potomstwem rzecz jasna - zaśmiał się lekko
-Lucyfer, byłabym zaszczycona, jeśli zechciałbyś spędzić z nami czas - położyła mu dłoń na żuchwie i patrzyła mu głęboko w oczy
-Pani detektyw, dlaczego tak dostojnie ? - głupio się czuł, bo twierdził, że to on powinien tak do niej mówić
-Rozmawiam z władcą piekła, co w tym dziwnego ? - mruczała bardziej, próbując go zachęcić, aby z nimi pojechał - więc jak będzie ? Jedziesz z nami ?
-Bardzo chętnie pani detektyw - mruknął jej do ucha, na co jej przeszły ciarki, ale te przyjemne. Nakłoniły ją one do kolejnej wykonanej przez nią czynności.
Dziewczyna namiętnie wbiła się w jego usta, dalej trzymając ręce na jego policzkach. On pogłębiał pocałunek coraz bardziej, delikatnie przemieszczając się bardziej pod ścianę. Gdy plecy dziewczyny dotykały piaskowca, z którego wykonane jest wnętrze penthouse, mężczyzna złapał ją za uda i podniósł ją tak, aby była na jego wysokości przylegając do tego do ściany. Kobieta oplotła nogami biodra diabła i bardzo zachłannie, ale z gracją potęgowała namiętność ich pocałunku. Brunet zaczął zjeżdżać pocałunkami na szyję, przy tym mrucząc, co było strasznie seksowne i podniecające. Zrobił kilka pojedynczych sinych śladów na jej szyi poprzez zasysanie skóry. Dziewczynie widocznie się to podobało, przeczesała włosy na jedną stronę, odchyliła również szyję, dając mu lepsze dojście. On podjął się próby pozbycia się jej skórzanej kurtki, co w połowie mu się udało. Zszedł pocałunkami niżej na dekolt, zsuwając z ramienia dziewczyny bluzkę razem z ramiączkiem od stanika.
-Lucyfer... Trixie na nas czeka w samochodzie - niemalże wymruczała te słowa
-Chwilkę może jeszcze poczekać - odpowiedział tak samo czarującym tonem, a dziewczyna uśmiechnęła się szerzej. Chłopak kontynuował pocałunek.
Nagle oboje usłyszeli dźwięk windy. Diabeł czym prędzej postawił na ziemię Chloe, której włosy były lekko roztrzepane, przez co wyglądała jeszcze piękniej niż zazwyczaj, chociaż nie zaprzeczał tym słowom na co dzień. Poprawił jej koszulkę i kurtkę, spoglądając szybko w stronę windy, z której wyszła córka detektyw. Cofnął się kilka kroków w tył, uśmiechając się nieśmiało.
-Ile można na was czekać ? - patrzyła na nich, nic nie podejrzewając.
-Twoja mama się źle poczuła - wymyślił na szybko wymówkę.
-Właśnie mieliśmy wychodzić małpeczko - miała lekko przyśpieszony oddech.
Oboje ruszyli w jej stronę, a następnie zjechali windą całą trójką na dół budynku. Wsiedli do auta, Chloe pozwoliła tym razem Lucyferowi prowadzić jej samochód. Wyznaczyli sobie cel podróży i tam podążali. Diabeł kątem oka wychwycił moment, gdy jego partnerka poprawiała sobie ramiączko od stanika, które sam chwilę temu zsunął. Tylko uśmiechnął się dumnie i spojrzał na nią z uśmiechem.
CZYTASZ
Good morning again, Lucifer | Deckerstar
FanfictionNa początku... Anioł Lucyfer został wygnany z nieba i skazany na władanie piekłem przez całą wieczność. Aż postanowił udać się na wakacje... *** Po 4 latach pracy jako policyjny konsultant detektyw Chloe Decker, miedzy partnerami zaczęło iskrzyć. Dz...