Wyszłam z klasy od eliksirów, przed nią czekała na mnie Stacy.
- Co on od ciebie chciał ? - spytała.
- Nic powiedział, że mam przyjść do niego o 18 - odpowiedziałam.
- Uuuu, czyżby romansik z nauczycielem. Flo przecież wiesz, że to nielegalne - odpowiedziała.
- Spieprzaj - uśmiechnęłam się.
- Okej, spokojnie - zaśmiała się Stacy.
- Gdzie idziemy ? - dodała po chwili.
- Idę do bibloteki - odpowiedziałam.
- Eh, ty jak zawsze - odpowiedziała
- Idę do dormitorium puchonów, podobno mają jakąś impre. Pa - powiedziała Stacy i pobiegła w strone piwnicy.
- Taa, pewnie znowu się napije jak porąbana - pomyślałam idąc do bibloteki. W biblotece spędziłam około 3 czy 4 godzin. Nie zoriętowałam się kiedy wybiła 18. Po chwili przypomniałam sobie o tym, że mam iść do lochów. Zebrałam szybko swoje rzeczy i wybiegłam z biblioteki. Teraz tylko zostało mi jak najszybciej dostać się do lochów. Zbiegłam szybko schodami i po 5 minutach stałam pod drzwiami gabinetu Snapea. Zapukałam a gdy usłyszałam pozwolenie weszłam do środka.
- Przepraszam za spóźnienie, profesorze - powiedziałam szybko.
- Zasiedziałam się w bibliotece - dodałam.
- Dobrze, proszę siadać - odpowiedział.
Usiadłam na krzesło przed jego biurkiem. Spojrzał się na mnie i zlustrował wzrokiem.
- Obserwowałem dzisiaj panią na zajęciach i muszę przyznać pracuję pani wybitnie. Pani eliksir również był wspaniały. Aczkolwiek zauważyłem pare niewielkich błędów i chciałbym pomóc. Proponuję korepetycje. Codziennie o 18. - powiedział.
- Jeśli oczywiście się pani na nie zgodzi - dodał.
Uśmiechnęłam się lekko.
- Oczywiście profesorze. Kiedy mogę zacząć ? - spytałam.
- Od jutra - odpowiedział.
- Dobrze, na pewno się pojawię - powiedziałam.
- Do widzenia - dodałam i wyszłam z gabinetu z wielkim uśmiechem. Wróciłam do dormitorium i zabrałam się za pisanie wypracowania na OPCM. Po 2 godzinach było skończone, a ja leżałam na kanapie z książką i puszką piwa kremowego. Po niedługim czasie zaczęło mi się chcieć spać, więc wstałam z kanapy i udałam się do dormitorium. Umyłam się, przebrałam w piżame po czym poszłam spać. Obudziłam się dosyć wcześnie i z radością stwierdziłam, że jest sobota. Wstałam i podeszłam do szafy. Wyjęłam z niej krótką do połowy uda spódnice, krótką, kremową bluzke na ramiączka i czarną koronkową bielizne. Udałam się do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Ubrałam się, uczesałam po czym wyszłam z dormitorium ślizgonów żeby udać się na śniadanie. Weszłam do wielkiej sali i spojrzałam na stół gryfonów. Dojrzałam tam Ginny i lekko jej pomachałam. Przy stole ślizgonów nie było praktycznie nikogo. Pewnie większość ma kaca, w tym Stacy. Po tej imprezie u puchonów, dobrze że nie poszłam. Usiadłam do stołu i nałożyłam owsianki. Zaczęłam ją spokojnie jeść, gdy po chwili zauważyłam, że leci do mnie Świstoświnka z listem w dziobie. Spojrzałam na Ginny. Do niej też podleciała sowa. Chwyciłam list i podziękowałam sowie dając jej kawałek herbatnika. Otworzyłam koperte i wyciągnęłam z niej kawałek pergaminu. Od razu rozpoznałam pismo mamy.Droga, Florence
Dziś w nocy około 3.00 odszedł od nas Charlie.Zamarłam. Mój ukochany brat. Mój braciszek. Który tak się mną opiekował.
Po moim policzku spłynęła pierwsza łza. Zaczęłam czytać dalej.Charlie był wtedy w Rumunii.
Zginął przez jednego ze smoków.
Osoba, która była w tedy przy nim kazała ci przekazać, że zanim wyruszył na poszukiwania tego groźnego okazu smoka powiedział, że co by się stało masz się nie poddawać. Że kochał cię i zawsze będzie.Kochamy cię Flo.
Mama i tata
Zaczęłam płakać nie dowieżając. Charlie. Mój ukochany brat, którego kochałam nad życie. Nie zwróciłam nawet uwagi na wszystkie osoby wokół mnie, które pytały co się stało. W pewnym momęcie mój obraz zaczął się rozmazywać i zemdlałam. Jedyne co pamiętam to tylko krzyk Dumbledora, który mówił aby wszyscy udali się do dormitoriów i znajomy męski zapach osoby, która niosła mnie na rękach.
*****
Obudziłam się po około 4 godzinach w skrzydle szpitalnym. Po chwili zobaczyłam Panią Pomfrey, która podeszła do mnie i zapytała czy wszystko okej. Pokiwałam tylko delikatnie głową. Nie byłam w stanie mówić. Usiadłam i wpatrzyłam się w jeden punkt w ścianie. Usłyszałam później jeszcze tylko, że pani Pomfrey idzie po dyryktora i zauważyłam jak wychodzi z skrzydła. Po 5 minutach zauważyłam jak wchodzą do mnie 4 osoby. Profesor Dumbledore, Snape, Stacy i Ginny. Ginny od razu do mnie podbiegła. Przytuliła jak najmocniej i pogładziła po plecach.,
- Kocham cię siostrzyczko, pamiętaj - usłyszałam cichy głosik tóż obok mojego ucha.
- Też cię kocham, Ginny - powiedziałam słabym głosem. Podeszła do nas Stacy i przyłączyła się do uścisku.
- Trzymasz się jakoś ? - spytała.
Wzruszyłam ramionami.
- Panno Weasley - usłyszałam głos Dumbledora. Dziewczyny lekko się odemnie odsunęły, a ja spojrzałam na dyrektora.
- Bardzo mi przykro z powodu śmierci pani brata. Więc aby doszła pani do siebie zwalniam panią z zajęć na 2 miesiące. Przez ten czas nalegam aby zamieszkała pani z profesorem Snapem - gdy wypowiedział ostatnie zdanie lekko się przeraziłam. 2 miesiące w kwaterach Snapea. Super.
- Profesorze my możemy zająć się Flo - powiedziała szybko Ginny próbując jakoś wyplątać mnie ze spędzaniem tak długiego czasu z nietoperzem z lochów.
- Rozumiem panno Weasley aczkolwiek nalegam aby opieka była ze strony osoby dorosłej - odpowiedział. Ginny już otwierała usta żeby coś powiedzieć, więc tylko delikatnie trąciłam ją w bok, ponieważ siedziała obok mnie.
- Dobrze profesorze - powiedziałam.
- Zamieszkam z profesorem Snapem na 2 miesiące - dodałam.
- Wspaniale, w takim razie Severus wszystko ci pokaże a ja się już zmywam. Obowiązki... dyrektora wzywają - uśmiechnął się w ten swój nie do podrobienia sposób i wyszedł ze skrzydła szpitalnego. Spojrzałam na Snapea stojącego metr przedemną.
- Proszę za mną - powiedział, a ja delikatnie podniosłam się z łóżka. Zachwiałam się lekko. Nogi miałam jak z waty.
- W taki sposób zajmie nam to wieki - powiedział i podszedł do mnie. Podniósł mnie delikatnie i ułożył na swoich rękach. Spojrzałam się tylko na dziewczyny i lekko na tyle na ile mogłam się uśmiechnęłam. Znów poczułam perfumy niosącego mnie Snapea. Lekko wtuliłam się w jego klatke piersiową i przymknęłam oczy. Poczuła jak lekko się spina i przyśpiesza kroku, ale po chwili rozluźnił się na tyle na ile potrafił i szedł dalej. Po chwili dotarliśmy do drzwi jego gabinetu, a on je otworzył. Wszedł do środka, przeszedł kawałek po czym otworzył kolejne drzwi prawdopodobnie prowadzące do jego prywatnych komnat. Po chwili poczułam jak siada razem ze mną na kanapie i delikatnie mnie obejmuje. Zaczęłam lekko szlochać. Nadal nie dowierzałam, że Charlie mógł odejść.
- Mój brat... on... - zaczęłam szlochać.
- Nic na to nie poradzimy Flo - powiedział Snape. Pierwszy raz słyszałam jak wypowiedział moje imie. I to jeszcze je zdrobnił. W jego ustach brzmiało tak pięknie.
- A co jak... mogłam go uratować... co jak... gdybym tylko wiedziała... o... tej misji... powstrzymałabym... go... to moja... wina - zaczęłam płakać mocząc przy tym szate Snapea.
- Masz się nie obwiniać, zrozumioano - powiedział stanowczo odsuwając mnie lekko od siebie i patrząc w moje oczy.
- Nic nie jest twoją winą - dodał.
- Teraz jesteś bezpieczna i masz dojść do siebie, więc nie pozwolę żebyś się obwiniała - znów mocno przytulił mnie do siebie, a ja faktycznie... poczułam się bezpiecznie... w jego ramionach. Czując ten zapach.
- A teraz idziesz spać i jak narazie starasz się nie martwić - powiedział biorąc mnie na ręce i zanosząc do swojej sypialni. Położył mnie na łóżko i kazał chwile poczekać. Po chwili przyszedł i podał mi 2 eliskiry. Eliksir na uspokokenie i eliksir słodkiego snu. Chwile później spałam jak zabita.
*****
I jak wam się podoba tak opiekuńczy Snape i generalnie cała ta sytuacja ? Ja pisząc to czułam się naprawdę za słodko. Cukrzyca.
Do zobaczenia ❤❤❤
1194 słowa
CZYTASZ
,, Eliksiry oczami Weasleya " - Severus Snape x OC
FanfictionFlorence Weasley - 16 letnia dziewczyna, która jako jedyna z Weasleyów trafiła do Slytherinu. Jej pasją są eliksiry z których ma same ,,wybitne". Dziewczyna chciałaby w przyszłości szkolić się na Mistrzyni Eliksirów. Czy uda jej się ? Przekonacie si...