Rozdział 4

2.1K 62 0
                                    

Obudziłam się rano przez pierwsze promienie słońca. Rozejrzałam się po pokoju. Ginny i Stacy jeszcze spały. Dzisiaj miałyśmy wyjeżdżać do Hogwartu. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 5 nad ranem. Przekręciłam się na drugi bok z nadzieją na sen. Niestety... nie nadszedł.
Wstałam więc po cichu z łóżka i chwyciłam z biurka mój szkicownik. Usiadłam z powrotem na łóżku po czym zapaliłam małą lampeczkę. Zaczęłam szkicować jakąś postać. Po 15 minutach miałam już szkic. Wstałam z powrotem z łóżka i tym razem usiadłam przy biurku. Dopracowałam szkic po czym poprawiłam go czarnym długopisem.
Chwyciłam za markery i zaczęłam kolorować. Po mniej więcej 30 minutach mój rysunek został skończony i wyglądał tak :

( rysunek nie jest mojego autorstwa oraz autora nie znam więc no ~ Autorka ) Stwierdziłam, że wyszedł na prawdę spoko

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

( rysunek nie jest mojego autorstwa oraz autora nie znam więc no ~ Autorka )
Stwierdziłam, że wyszedł na prawdę spoko. Bywały lepsze aczkolwiek było okej. Spojrzałam z powrotem na zegar.
6.00. No cóż. Szybko poszło. Spojrzałam na nadal śpiące dziewczyny. Zastanawiam się czemu jeszcze się nie obudziły. Zamknęłam szkicownik i wstałam od biurka. Wzięłam mój notatnik i książkę od eliksirów. Usiadłam na łóżku i otworzyłam książkę na potrzebnej mi stronie. Spojrzałam na moje notatki. Niby wszystko okej, ale czegoś mi tu brakuje.
Chyba sama nie dam rady tego zrobić. Przez chwilę w głowie przywołałam sytuację w której Snape mi doradził. Wiedziałam, że zna się na rzeczy. W końcu jest Mistrzem Eliksirów. Sama chcę się szkolić na Mistrzyni Eliksirów, ale nie wiem czy jestem wystarczająco dobra. Może Snape zauważy moje zdolności i sam weźmie mnie na praktyki ? Bo to właśnie u niego chciałabym się szkolić. Zamknęłam notatnik i odłożyłam razem z książką na biurko. Wyciągnęłam gdzieś z pod łóżka mój wielki kufer z barwami Slytherinu. Otworzyłam go i chwyciłam za moją różdżkę. Jednym małym zaklęciem przywołałam wszystkie moje rzeczy, a one ładnie ułożyły się w środku. Na górze złożyła się moja szata, którą będę musiała dzisiaj założyć. Zamknęłam kufer i postawiłam obok łóżka. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej czarną sukienkę do połowy uda. Wzięłam również z szuflady moją czarną bieliznę i udałam się do łazienki. W niej jeszcze wszystko zostawiłam. Umyłam się, ubrałam i uczesałam. Umyłam zęby po czym jednym ruchem różdżki przelewitowałam wszystkie moje kosmetyki itp. do kufra. Byłam już gotowa, a była dopiero 7.00. Zeszłam więc na dół i usiadłam w salonie. Zauważyłam mamę, która już krzątała się w kuchni. Nie zauważyła mnie więc postanowiłam, żeby na razie tak zostało. Podeszłam do biblioteczki znajdującej się tutaj i wyciągnęłam jakąś książkę o roślinach. Usiadłam z powrotem w fotelu i zaczęłam czytać. Zaczytałam się tak, że nawet nie zwróciłam uwagi, że minęła cała godzina. Wstałam z fotela i podeszłam do mamy.
- Oh, Flo przestraszyłaś mnie - powiedziała zdziwiona mama.
- Przepraszam - powiedziałam z uśmiechem.
- Czemu nie śpisz ? Jest dopiero 8.00 -
- Nie mogłam - wzruszyłam ramionami.
- Jest coś do jedzenia ? - dodałam po chwili.
- Oczywiście - odpowiedziała mi mama.
Usiadłam na fotelu i po pięciu minutach dostałam moje kanapki. Zaczęłam je jeść i już po chwili mój talerz był całkowicie pusty, ani okruszka. Wstałam i podeszłam do kuchni. Włożyłam talerz do zlewu, a on automatycznie zaczął się sam myć przy pomocy magii. Uśmiechnęłam się delikatnie i spojrzałam na zegarek. 9.00. Po chwili usłyszałam kroki schodzącej z góry Stacy.
- Dzień dobry, ciociu. Hej, Flo - powiedziała.
- Hej - odpowiedziałam. Usłyszałam jeszcze jak mama odkrzykuje ,, dzień dobry " po czym spojrzałam na Stacy.
- Jak ci się spało ? - spytałam.
- Dobrze, a tobie ? -
- Emm, źle. Wstałam około 5.00 - westchnęłam.
- I ty się wyspałaś !? - spytała z lekkim oburzeniem. W odpowiedzi tylko wzruszyłam ramionami. Szczerze mówiąc tak, wyspałam się, ale jedyny minus był w tym, że miałam lekkie sińce pod oczami. Przemęczenie. Pewnie przez eliksir, ale cóż przynajmniej już sporo mam.
- Już nie mogę się doczekać pierwszych eliksirów - powiedziałam podekscytowanym głosem.
- Nie wiem jak można je lubić i tego nietoperza, kurwa co z tobą nie tak - odpowiedziała. Zaśmiałam się tylko cicho. Po chwili zeszła do nas Ginny i chłopaki. Zjedliśmy razem śniadanie. Była już 10.00, więc pasowało by się zbierać. Mama zaczęła wszystkich pośpieszać itp. Ja tylko weszłam na górę i lewitowałam mój kufer. Usiadłam w fotelu i czekałam na resztę. Po 15 minutach wszyscy byli gotowi i stali przed domem. Mama podeszła do jakiegoś starego buta stojącego przed domem.
- Chodźcie to świstoklik - powiedziała.
Wszyscy podeszli i na 3 złapaliśmy za but. Po chwili poczułam znajome ciągnięcie w okolicy brzucha. Nie minęło nawet 5 minut, już byliśmy na miejscu. Stacja King's Cross. Uwielbiam to miejsce. Przebiegliśmy przez ścianę między peronem 9 a 10 i po chwili znaleźliśmy się na peronie 9 i 3/4. Ekspres do Hogwartu już tu stał. Pożegnaliśmy się z mamą i wsiedliśmy do pociągu. Zajęłam z dziewczynami jakiś przedział i czekałyśmy na odjazd pociągu. Parę minut po 11 pociąg ruszył, a my zaczęłyśmy bezsensowną rozmowę o gofrach.
- No mówię ci przecież, że gofry z dżemem truskawkowym są lepsze... - na tym mniej więcej polegała ta rozmowa. Minęło około 4 godzin gdy do naszego przedziału wszedł prefekt naczelny Ravenclow'u i poinformował nas, że niedługo dojedziemy na miejsce. Wstałyśmy więc z dziewczynami i już po chwili wszystkie siedziałyśmy w swoich szatach. Ja i Stacy miałyśmy szaty Slytherinu, a Ginny Gryffindoru. Po pięciu minutach pociąg stanął i wszyscy zaczęli zbierać się do wyjścia. Chwyciłam swój kufer i wyszłam z przedziału razem z dziewczynami.
- To co, widzimy się jutro - powiedziałam do Ginny.
- Do zobaczenia, kochane - odpowiedziała Ginny i pomachała mi i Stacy. Ruszyłyśmy teraz już tylko we dwie do szkoły. Gdy już znalazłyśmy się w środku postawiłyśmy nasze bagaże przy głównym wejściu i ruszyłyśmy do Wielkiej Sali. Usiadłyśmy koło siebie przy stole ślizgonów i czekałyśmy na ceremonię przydziału. Po 10 minutach dyrektor wstał i zaczął przemawiać.
- Drodzy uczniowie, witam was w tym nowym roku szkolnym, który dla naszych pierwszorocznych będzie rokiem pierwszym i magicznym. Za chwilę przejdziemy do ceremonii przydziału, dziękuję za uwagę - powiedział Dumbledore.
McGonagall, która stała z listą pierwszorocznych zaczęła czytać nazwiska. Po 20 minutach wszyscy byli rozdzieleni do swoich domów. Powitaliśmy nowych ślizgonów bardzo serdecznie.
- Witamy naszych nowych gryfonów, ślizgonów, puchonów i krukonów - zaczął znów dyrektor.
- Mam nadzieję, że magiczne lata spędzone w naszej cudownej szkole będziecie później wspominać z uśmiechem na twarzy, a teraz życzę wam smacznego - powiedział. Zabrałam się za jedzenie. Była masakrycznie głodna. Zjadłam dwa kurczaki z sałatką i ziemniakami. Wstałam od stołu i udałam się do dormitorium. Stwierdziłam, że rozpakuję się jutro więc po prostu się umyłam i położyłam spać.
******
Kolejny troszkę dłuższy rozdział.
Mam nadzieję, że wam się spodobał i proszę o komentarze, bo bardzo motywują do pisania.
Do zobaczenia ❤❤❤
1064 słowa

,, Eliksiry oczami Weasleya " - Severus Snape x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz